Mariusz Zielke jest jednym z tych autorów, których za pięćdziesiąt lat będę wyzywać od najgorszych. Jako pomarszczona babina, w kolejce do okulisty wspominać będę, jak to za młodu marnowałam oczy po nocach przy książkach takich jak ta. Siadasz z powieścią w ręce i choćby świat się właśnie kończył, nie jest to istotne. Ważny jest Bartek Milik, główny bohater książki oraz jego przyjaciółka z ABW, Marta.
"Formacja trójkąta" rozpoczyna się mocnym akcentem, śmiercią prezesa warszawskiej giełdy. Wszyscy jednogłośnie przytakują, że jest to samobójstwo, ale kryminał lubi dziennikarskich niedowiarków, co to wszytko muszą podważyć. Rozpoczyna się dzika i ekscytująca pogoń za prawdą. Mariusz Zielke sięga po niemalże wszystkie mocne chwyty - są przekleństwa, ostry seks, polityka, przekupstwa. Trup ściele się gęsto.
"Formacja trójkąta" to książka pełna ekspresji. Sugestywność tej powieści jest tak ogromna, że mam wrażenie, jakby ktoś zakuł mnie w kajdanki razem z nią. Charakterni bohaterowie, akcja, która nie daje ani chwili wytchnienia. Podobał mi się główny bohater, Milik. Z jednej strony typ zdolnej bestii, ale z drugiej wszyscy w redakcji traktują go jak dziennikarską sierotę od najkrótszych tekstów.A tu nagle, temat życia. Szalenie podobał mi się jego monolog wewnętrzny na spotkaniu z premierem, "nieudacznik" na salonach. Choć przyznaję, nie jest to jedyny dialog, który zapadł mi w pamięć, było ich więcej.
"Pokaźna dawka erotyki" obiecana przez wydawnictwo na okładce jest prawdą. O ile w "Wyroku" drzwi do sypialni raczej przed czytelnikiem były grzecznie zamykane, o tyle w następnej powieści autora, możemy przez dziurkę od klucza trochę sobie pooglądać. Nie do końca przekonywała mnie ilość wulgaryzmów w tej książce, ale muszę brać poprawkę na to, że najzwyczajniej w świecie ich nie używam. Jakimś wytłumaczeniem jest, oczywiście, charakter bohaterów. W moim odczuciu jednak było ich trochę za dużo.
"Formacja trójkąta" świetnie zaspokoiła czytelniczy apetyt rozbudzony po "Wyroku".
"Formacja trójkąta" rozpoczyna się mocnym akcentem, śmiercią prezesa warszawskiej giełdy. Wszyscy jednogłośnie przytakują, że jest to samobójstwo, ale kryminał lubi dziennikarskich niedowiarków, co to wszytko muszą podważyć. Rozpoczyna się dzika i ekscytująca pogoń za prawdą. Mariusz Zielke sięga po niemalże wszystkie mocne chwyty - są przekleństwa, ostry seks, polityka, przekupstwa. Trup ściele się gęsto.
"Formacja trójkąta" to książka pełna ekspresji. Sugestywność tej powieści jest tak ogromna, że mam wrażenie, jakby ktoś zakuł mnie w kajdanki razem z nią. Charakterni bohaterowie, akcja, która nie daje ani chwili wytchnienia. Podobał mi się główny bohater, Milik. Z jednej strony typ zdolnej bestii, ale z drugiej wszyscy w redakcji traktują go jak dziennikarską sierotę od najkrótszych tekstów.A tu nagle, temat życia. Szalenie podobał mi się jego monolog wewnętrzny na spotkaniu z premierem, "nieudacznik" na salonach. Choć przyznaję, nie jest to jedyny dialog, który zapadł mi w pamięć, było ich więcej.
"Pokaźna dawka erotyki" obiecana przez wydawnictwo na okładce jest prawdą. O ile w "Wyroku" drzwi do sypialni raczej przed czytelnikiem były grzecznie zamykane, o tyle w następnej powieści autora, możemy przez dziurkę od klucza trochę sobie pooglądać. Nie do końca przekonywała mnie ilość wulgaryzmów w tej książce, ale muszę brać poprawkę na to, że najzwyczajniej w świecie ich nie używam. Jakimś wytłumaczeniem jest, oczywiście, charakter bohaterów. W moim odczuciu jednak było ich trochę za dużo.
Bardzo podoba mi się świat polityczno-dziennikarskiego bagienka, pochłaniającego czytelnika już od pierwszej strony. Mariusz Zielke jest jednym z tych polskich autorów, którym warto dać szansę, nie pożałujecie tego.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca
Czytałam "Wyrok", który jest świetny więc i tę książkę będę chciała przeczytać, gdyż Zielke pisze, bo po prostu ma coś ważnego do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji czytać książek tego autora, ale chyba to zmienię :P
OdpowiedzUsuń