Jeżeli jakaś książka sprawia, że mimo padania na twarz ze zmęczenia i środka nocy mówię do siebie "jeszcze jeden rozdział" to znaczy, że jest dobra. "Wyrok" wciąga jak zjadanie krakersów, siedzenie na Facebooku, oglądanie wyczekiwanego sezonu serialu. Nieważne, że sesja i wyprowadzka, honor polskiego dziennikarstwa poszedł na tapetę, a to poprzeczka postawiona wysoko. Mariusz Zielke powołał do życia Jakuba Zimnego, dziennikarskiego pasjonata swojej profesji, którego konikiem jest ekonomia.
Problem pojawia się wtedy, kiedy w ramach śledztwa trafia na sprawę tak poważną, że sam dokładnie nie wie, w jak głęboki dół wskoczył. A my towarzyszymy mu w odkrywaniu prawdy o zagmatwanym świecie finansjery. Rączka rączkę myje, bo zasięg afery jest wręcz niewiarygodny. "Wyrok" pokazuje czytelnikowi od kulis jak świetnie ma się korupcja.
Nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych, ale poczytałam sobie trochę o autorze książki i dochodzę do wniosku, że jakiś powód, dla którego nikt nie chciał wydać tej książki musiał być. I nie jest on taki, że książka nie jest dobra, bo jest.
Mam świadomość, że facet z okładki, który wygląda tak sztucznie jak ukochany lalki Barbie może Was do tej powieści nie przekonać. Podobnie jak jej grubość, bo trzeba jej trochę życia poświęcić. Ale styl pisania autora sprawi, że już po kilkudziesięciu stronach odnajdziecie się w temacie finansów, który jeszcze przed lekturą był dla mnie niezrozumiałym bełkotem. Pochłonęła mnie bez reszty historia dziennikarza, który trafił nie tylko na temat życia, ale i na temat dekady, który zatrząsł krajem nad Wisłą. Mam nadzieję, że potencjał postaci, jaki niewątpliwie posiada Jakub Zimny zostanie wykorzystany, bo "Wyrok" zrobił mi smaka na więcej. Wierzę, że panu Zielke afer do inspiracji nie brakuje i trzymam kciuki za dalszą twórczość autora. Jeżeli następnym razem będziecie stali przy półce z kryminałami to może zamiast sięgnąć po nazwisko, jakiegoś pisarza, którego i tak nie będziemy potrafili wymówić, weźcie do ręki powieść polskiego autora i dajcie szansę "Wyrokowi", nie pożałujecie.
Problem pojawia się wtedy, kiedy w ramach śledztwa trafia na sprawę tak poważną, że sam dokładnie nie wie, w jak głęboki dół wskoczył. A my towarzyszymy mu w odkrywaniu prawdy o zagmatwanym świecie finansjery. Rączka rączkę myje, bo zasięg afery jest wręcz niewiarygodny. "Wyrok" pokazuje czytelnikowi od kulis jak świetnie ma się korupcja.
Nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych, ale poczytałam sobie trochę o autorze książki i dochodzę do wniosku, że jakiś powód, dla którego nikt nie chciał wydać tej książki musiał być. I nie jest on taki, że książka nie jest dobra, bo jest.
Mam świadomość, że facet z okładki, który wygląda tak sztucznie jak ukochany lalki Barbie może Was do tej powieści nie przekonać. Podobnie jak jej grubość, bo trzeba jej trochę życia poświęcić. Ale styl pisania autora sprawi, że już po kilkudziesięciu stronach odnajdziecie się w temacie finansów, który jeszcze przed lekturą był dla mnie niezrozumiałym bełkotem. Pochłonęła mnie bez reszty historia dziennikarza, który trafił nie tylko na temat życia, ale i na temat dekady, który zatrząsł krajem nad Wisłą. Mam nadzieję, że potencjał postaci, jaki niewątpliwie posiada Jakub Zimny zostanie wykorzystany, bo "Wyrok" zrobił mi smaka na więcej. Wierzę, że panu Zielke afer do inspiracji nie brakuje i trzymam kciuki za dalszą twórczość autora. Jeżeli następnym razem będziecie stali przy półce z kryminałami to może zamiast sięgnąć po nazwisko, jakiegoś pisarza, którego i tak nie będziemy potrafili wymówić, weźcie do ręki powieść polskiego autora i dajcie szansę "Wyrokowi", nie pożałujecie.
Już wielokrotnie słyszałam o tej książce, ale jakoś nigdy mi się do rąk nie nawinęła. To prawda co mówisz o sposobie oceniania wartości książki, kiedy patrzysz na zegarek, który wybija północ, a Ty obiecujesz sobie, że jeszcze jeden rozdział - to książka jest więcej niż dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kinga
Moim zdaniem to najlepszy sprawdzian dla literatury ;) Pozdrawiam
UsuńŚwietna recenzja intrygującej książki
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńHah, ja mimo wszystko wolałabym, żeby wielu tych inspirujących afer autor nie miał, bo aż mnie przerażenie łapie, jak czytam takie książki.
OdpowiedzUsuńKoniecznie sięgnij po 'Księgę kłamców' tego autora - jest znakomita, rok po lekturze, a ona wciąż siedzi mi w głowie.
Mnie też trochę złapało :) Dzięki za polecenie, już dodaję do "chcę przeczytać".
UsuńTrochę kojarzy mi się to z niektórymi powieściami Grishama...nie wiem, czy słusznie;)
OdpowiedzUsuńW każdym razie brzmi intrygująco.
Słyszałam o tej książce, lecz jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńChyba nadeszła najwyższa pora na nią :)
Pozdrawiam
Jeszcze nie czytałam, ale jet na mojej liście "do przeczytania" :P
OdpowiedzUsuń