sobota, 25 maja 2013

Blogerze książkowy, wypnij dumnie pierś, jesteś chłopcem do bicia!

Zazwyczaj nie zabieram głosu w blogowych dyskusjach, bo uważam, że w tym świecie jest  dużo mądrzejszych ode mnie ludzi, którzy mają zdecydowanie więcej ciekawych rzeczy do powiedzenia. Ale tym razem, zostanę adwokatem diabła, bo mam wrażenie, że robi się nas najgorszych. Czytam niektóre wypowiedzi o blogerach książkowych.Czasem zdaje mi się,  że ludzie, którzy to piszą czytają zupełnie inne blogi niż ja. A jakby nie patrzeć, jestem tu od grudnia 2010, co czyni ze mnie starą, książkową wygę. Moje zmarszczki i ja postanowiłyśmy wziąć się za siebie i zabrać głos w dyskusji.

1. Blogerzy wychwalają książki, które są beznadziejne.
Przypomniała mi się historia, kiedy pani nauczycielka ucząca WOKu dała uczniom reprodukcję najsłynniejszych obrazów, poprosiła o wyjście na środek klasy i powiedzenie, dlaczego ten obraz jest arcydziełem. Chłopak dostał obraz, który znacie i widzicie powyżej i odpowiedział: dla mnie ten obraz jest mdły, nie podoba mi się i nie rozumiem, czemu ludzie się nim zachwycają. Dostał sześć za tę opinię. 

"Nie ma złych książek, są tylko nietrafieni czytelnicy" - to motto Notatek Cooltularnych, które często przewija się w tego typu dyskusjach. Literatura jest dla mnie tak delikatną kwestią, że naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że dla jednej osoby coś jest grafomańskim bełkotem, a komuś innemu ta powieść odmieni życie. Coś jest na rzeczy, skoro podium na liście bestsellerów jest najczęściej wywalczone przez rzeszę fanów i  zagorzałych przeciwników.
 Dla jednego Harry Potter to piękna opowieść o przyjaźni i miłości, inni zaś twierdzą że to narzędzie samego szatana. Ludzie, zostawcie nam trochę więcej przestrzeni, bo niedługo nie będzie czym oddychać. Każdy z nas jest inny, ma odmienne upodobania, ma takie samo prawo do posiadania ich jak i uzewnętrzniania w formie bloga. Brzmi dość oczywiste, ale jak się okazuje, w praniu wychodzi zupełnie inaczej. 

2. Wszystko się nam podoba. 
Blogosfera książkowa, mogę być drugim od lewej. ;) 
I jak te plastikowe pieski, co jeżdżą na tyłach samochodów nic tylko kiwamy głowami na tak. 
O tym, że obrywa nam się często za to, jak kręcimy nosem na polskich autorów nikt już nie napisze. Kiedyś BARDZO mnie korciło, żeby opublikować korespondencję z niektórymi pisarzami, których książki miałam okazję recenzować i ten tekst im nie przypadła do gustu. Sporo się naczytałam, że jestem infantylną małolatą, która nie docenia "wielkiej literatury".  Autorzy pozwalali sobie na prywatne "podjazdy" w stronę moich ówczesnych studiów (kulturoznawstwa), miasta, z którego pochodzę i tego typu kwestie poniżej jakiegokolwiek poziomu. I to nie była jednokrotna sytuacja. Bardzo często na moim blogu toczyłam nieprzyjemne dyskusje, które pozostały tu, ukryte gdzieś w komentarzach. Może dostanie mi się za to od Was, ale poniekąd rozumiem blogerów, którzy trzy razy się zastanowią, zanim coś negatywnego napiszą na temat otrzymanej książki, zwłaszcza, polskiego autora.Nie każdy ma ochotę prowadzić długie dyskusje mailami, a i wydawnictwa reagują na coś takiego różnie. 

3. Nie promujemy tzw. wielkiej literatury.

Zacznijmy od tego, że z doborem książki jest dla mnie jak z wyborem czegokolwiek innego. 
Co komu do tego, na jaką książkę mam ochotę? Jak wali mi się życie na łeb, to prędzej sięgnę po Joannę M. Chmielewską niż Mario Vargasa Llosę. Nie dlatego, że nie lubię Peruwiańczyka, ale dlatego, że z książkami jest jak z jedzeniem. Raz masz ochotę na schaboszczaka z mizerią od mamusi, a raz na penne z gorgonzolą i Bóg wie czym jeszcze. My nie jesteśmy od promowania książek, blogosfera książkowa to nie jest jednak wielka akcja charytatywna. Ze swojego doświadczenia mogę napisać, że czytam to, co chcę. Jak zamawiam książkę od wydawnictwa to najczęściej jest to coś, o czego istnieniu wiem na długo przed. Jak ktoś mi wysyła książkę, której nie zamawiałam (jeszcze najlepiej z przekręconym moim imieniem i nazwiskiem) to nie odbieram, bo po co? Mało książek w bibliotece jest do przeczytania? Za każdym razem wychodzę obładowana jak wielbłąd. 

4. Nie potrafimy pisać po polsku.

To nie jest powód do dumy.Niestety, zdarza się każdemu. Przepraszam.
Staram się dbać o poprawność tego, co tworzę. Nie raz słownik pójdzie w ruch, zdarzyły mi się telefony późną nocą w tej kwestii i rozmowy na fejsie. Blogi książkowe są zbieraniną różnych ludzi, ze sporym rozstrzałem w temacie edukacji. Nie mamy nad sobą korektorów, ale jedno, co zauważyłam to fakt, że potrafimy siebie nawzajem poprawiać. Napisać w komentarzu, tu powinien być przecinek, a tamto zdanie brzmi jak "Kali umieć". Jak widzisz blog z rażącą polszczyzną i ci nie pasuje, to po co go czytasz? Zwracasz uwagę i autor nie odpisuje? To przestań go obserwować. Proste i smutne (dla blogera), ale w taki sposób, może zwrócisz uwagę na to, żeby popracował nad swoim poziomem. W końcu, jesteśmy tu po to, żeby realizować swoją pasję i pracować nad warsztatem.

Suma summarum: wyluzujcie. I nie rzucajcie w nas mięsem, lepiej poczytajcie coś dobrego. 


Zdjęcie piesków

Zdjęcie Colina Firtha w ustronnym miejscu:


33 komentarze:

  1. Świetny przykład z chyba najsłynniejszym obrazem da Vinci. Szczerze mówiąc nie spotykam się często z takim "rzucaniem mięsem" w blogerów, ale świetnie to podsumowałaś. Chapeau bas!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio o tym jest coraz głośniej i nie wiem czy mam się śmiać czy płakać...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja tam uważam, że tak samo, jak wszędzie - jest różnie. Bycie blogerem to ani powód do wstydu, ani do domu. Wszystko zależy od wykonania, zawartości.

    Tak samo, jak są kiepskie książki i grafomani literaccy, tak są byle jakie recenzje i grafomani blogowi.

    I ani się nie oburzam na tępienie grafomaństwa literackiego, ani na zniesmaczenie grafomaństwem blogowym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha, miało być "do dumy" :D Szkoda, że nie ma opcji poprawienia komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zdrowe podejście :)

      Usuń
    2. Wiesz tylko czego się boję? Że takie podejście "każdy ma inny gust i potrzeby, a każda książka/blog swoich czytelników" nie poprowadzi nas prosto do sytuacji, gdy każdy, nawet najgorzej napisany chłam będzie uznawany za Literaturę. I stracimy rozróżnienie między dobrą a złą książką, damy przyzwolenie na bylejakość pisania, brak dbałości o merytorykę, styl, talent. To moja obawa i książkowa, i blogowa.

      Usuń
  5. Bardzo, bardzo dobry tekst. Najchętniej bym się pod nim podpisała, choć nie spotkały mnie nigdy tego typu nieprzyjemności. Nikt mnie błotem nie obrzucał, w kłótnie się nie wdaję, inni blogerzy odnoszą się do mnie miło, a z autorami nie miałam żadnych problemów, choć o polskich książkach czasami piszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny post!
    Powiem szczerze, że ja prawie nigdy nie "zjechałam" tak porządnie żadnej książki, dlaczego? Bo zazwyczaj sięgam po coś co trafia w mój gust i najnormalniej w świecie mi się podoba! Nie umiem czytać "literatury wysokich lotów" może ktoś uzna, że jestem tępą małolatą, ale to nie moja wina, że lepiej czuję się czytając książki lekkie i przyjemne. Męczyć to ja się muszę z lekturami, wcale nie mam zamiaru robić tego w wolnej chwili.
    Wychodzę też z założenia, że blog to nasz mały świat, a świat każdego z nas jest inny! Po za tym mamy wolność słowa.. naprawdę musimy wszystko zachwalać pod niebiosa? Według mnie dużo osób traktuje nasze blogi jako tanią reklamę, a jak już coś źle napiszemy to przecież robimy antyreklamę.Nie dziwę się, że ludzie się wkurzają, ale tak jak podałaś na przykładzie HP są gusta i guściki.
    Co do błędów to zdarza mi się je robić! Tak nie jestem nieomylna.. ale jeśli ktoś napiszę mi w komentarzu(w miarę kulturalnie oczywiście) to biorę sobie jego radę do serca i zapamiętuję!
    Wydaję mi się, że nasi czytelnicy są ważni.. bo w sumie po co prowadzić blog, z którego każdy ucieka? Trzeba mieć lekkie podejście do tego co się robi(chociaż fakt czasami komentarze bolą)ale taki już nas los. Wszyscy jesteśmy wystawieni na krytykę, ale jeśli robi się to z klasą i podając dobre argumenty to nie wiem o co się tak pieklić.
    Uff.. ale się rozpisałam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że tyle Ci się chciało tu napisać. Co do Twojej opinii, zgadzam się, ja również biorę do serca wszelkie poprawki wszelkich błędów, jakie odnajdą czytelnicy. Życzę tego, aby lektury czytało się ciut lżej :)

      Usuń
  7. Racja:) mi rzadko zdarza się totalnie coś skrytykować, ale to dlatego, że wybieram książki, które prawdopodobnie będą fajne. Ale wiadomo bywa różnie. Czasami spodziewasz się Bóg wie czego, a książka jest nijaka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobre spostrzeżenia. Zgadzam się z Tobą w 100% ;) Każda osoba ma inne doświadczenia, problemy i gusta, co wpływa na to, w jaki sposób odbiera daną lekturę. Próbowałam zająć się tematem w ostatni piątek na moim blogu, ale cóż...
    O niektórych polskich autorach nieumiejących przyjąć krytyki już nawet nie chcę wspominać! Podejrzewam, że co najmniej 70% blogerów miała już z nimi styczność.

    OdpowiedzUsuń
  9. ,,...z książkami jest jak z jedzeniem. Raz masz ochotę na schaboszczaka z mizerią od mamusi, a raz na penne z gorgonzolą i Bóg wie czym jeszcze." Kocham to zdanie! Czy będziesz miała coś przeciwko, jeśli użyję go kiedyś w formie mądrości?
    Co do tej Mona Lizy przypomniało mi się, że zdarza się, że jeśli np. skrytykuje się ,,Wielkiego Gatsby'ego" to od razu pomidory w ruch i ,,małolata jesteś, za płytka dla geniuszu Fitzgeralda", ,,wróć do wampirów! Je zrozumiesz" itd. Zawsze mnie to rozśmieszało.

    Pieski cudowne, mogę być drugim od prawej :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobre podsumowanie dyskusji - dajmy spokój, lepiej chodźmy coś poczytać;) Szczególnie podoba mi się to, co napisałaś w punkcie 3.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny post :) Smutne w całej dyskusji o blogerach jest to, że jakoś umyka sam temat książek w nim.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm, a to blogi są od promowania wielkiej literatury? Zawsze sądziłam, że są bardziej jak klub czytelniczy, gdzie ktoś wpada z okrzykiem "słuchajcie, co ja przeczytałem!" a reszta odpowiada. A że czasem podoba się Dostojewski a czasem Potter, to o tym piszemy.
    Promowanie i takie tam to bardziej do gazet.

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę dobry tekst, spokojnie i rzeczowo napisany. Mi na szczęście nie zdarzyło się mieć potyczki z autorem i chyba się bardzo cieszę. Ale za to miałam sytuacje, że ktoś stwierdził, iż mi płacą za recenzowanie książek danego wydawnictwa i pisanie pochlebnej opinii... Hm, smutne.
    A co do słownika, to niejednokrotnie i w moim przypadku poszedł w ruch i to nie tylko ten ortograficzny. ;)

    Pozdrawiam,
    Klaudyna

    OdpowiedzUsuń
  14. Hm, tekst do zastanowienia i do pozostawienia trzech kropek, by się nie narazić na hejtowanie niektórych blogów/blogerów;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jestem zdania, że wszelkie uogólnienia, zarówno w blogosferze, jak i w życiu zupełnie się nie sprawdzają, bowiem zawsze znajdzie się ktoś, kto się wyłamie z tego, i będzie się czuł urażony, ja osobiście przeczytałam wiele dobrych i obiektywnych recenzji, oraz recenzji obalających bestsellery ich rzekomą wspaniałość i wątpliwy artyzm, wile razy czytałam też recenzje na blogach klasyki literatury. Sądzę więc, że osoby wysuwające takie osądy w kierunku recenzentów, którzy publikują na blogach nie znają jako tako blogosfery. Są tutaj zarówno blogi dobre i rzetelne, średnie jak i słabe, wrzucanie wszystkich do jednego wora jest niesprawiedliwe.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja dorzucę do tego jeszcze jedno: większość recenzji jest pozytywnych z prostej przyczyny. Blogerzy z reguły wybierają zarówno gatunki jak i autorów, których dobrze im się czyta. Gdyby dać romans wielbicielowi horrorów, to pewnie by go skrytykował z góry do dołu. Ale jaki jest w tym sens? Wybieram do czytania blogi, które oferują mi literaturę, którą sama lubię i poznaję dzięki tym inne tytuły.
    Jasne, że są tacy, którzy pochwalą każdą książkę. Ale w jakim obszarze blogosfery nie ma czarnych owiec?
    Ps. Jak czytam (coraz częstsze) uwagi, dotyczące zachowań polskich autorów, to zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście chcę starać się o współpracę. Bo ja rozumiem, że to ich praca (sama zresztą piszę), ale decydując się na publikację tekstu, musimy się liczyć z jego krytyką.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest tych zarzutów pod adresem blogerów coraz więcej, nie da się ukryć. Oczywiście zdarzają się tacy, którym wiele zarzucić można, ale przecież nikt z nas nie uważa się za krytyka literackiego, nikt nie zarzuca swoim blogiem internetu, jest wolność słowa, więc każdy blog może zaistnieć, jeśli tylko znajdzie czytelników... Ja wychodzę z założenia, że czytam to, co mi odpowiada. Czasem jest to ambitna literatura, czasem mniej - dokładnie jak z Twoim schabowym. Skoro wiem, co jest w moim guście, to i recenzja jest pozytywna - proste. Czasem zdarza się jakiś wyjątek, ale wiadomo, potwierdza on regułę. A co do poprawności językowej - każdy z nas może popełnić błąd. Nie mylą się tylko ci, co nic nie robią.

    Pozdrawiam ciepło i dziękuję w imieniu blogerów za Twój post :))

    OdpowiedzUsuń
  18. O, no proszę :) Mam nadzieję, że do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  19. Brawo! Świetny tekst i świetne podejście.
    Obrywać będziemy coraz bardziej, bo blogosfera rośnie w siłę. Po prostu musimy się do tego przyzwyczaić i starać się jak najlepiej robić to, co robimy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Doskonale ujełaś całą syuację :) pozostaje mi się tylko zgodzić w zupełności :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny tekst. Masz 100% racji, na szczęście blogosfera książkowa to miejsce raczej przyjazne i blogerzy potrafią zrozumieć siebie nawzajem:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że nie ma tutaj emotikonki "brawo" :)

    Coś podobnego pisałam ostatnio u siebie:
    http://literutopia.blogspot.com/2013/06/bloger-zalezny-od-wydawnictwa.html

    Właściwie nie tylko książkowemu można by zarzucić niektóre z tych "przypadłości", innym pewnie też się zbiera...

    Pozdrawiam,
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  23. Też lubię to motto. A co do tematu: wydaje mi się, że po części wynika to z faktu, iż ludzie mają gusta i guściki. Nie wszystkim, niestety, podoba się dobra literatura. Niektórzy zachwycają się gniotami... A po drugie: wiele blogów chwali pewnie głównie te książki, które właściciele otrzymali gratis od wydawnictw. Trudno je wtedy nazywać złymi, bo przecież wydawnictwa mogą się "obrazić" i nic więcej nie podarować. No ale fakt, iż mało kto teraz o dobrej, wysokiej literaturze pisze. Szkoda.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Sol/Monique

    PS. W wolnym czasie zapraszam do mnie na KONKURS! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem chłopcem do bicia, lol. Czy wszystko musi być wykrochmalone i wylizane? Jak sobie zechcę, to nawet w poście dam XD, bo tak bardzo jestem wyzwolona.

    Dobry wpis, irytujący są ludzie, którzy na wszelką siłę chcą być mądrzejsi od nas.

    OdpowiedzUsuń
  25. Domi, świetny wpis, dopiero go przeczytałam..ja tam nie wchodzę w dyskusje blogowe, nie wnikam bo mam fajniejsze sprawy na głowie, poza tym obowiązki, małe dziecko, pasje, itp itd. Ale zgadzam się z tym co napisałaś:) Bardzo ładnie to napisałaś. Buska.

    OdpowiedzUsuń
  26. Gratuluje odwagi i świetnego tekstu! Moim zdaniem każdy sam wybiera sobie książki wg tego, co po prostu lubi czytać. Dlatego powstaje zjawisko, że publikacja może mieć grono fanów, jak i zagorzałych jej przeciwników. Nigdy też nie zdarzyło mi się, żeby jakiś autor zmieszał mnie z błotem przez kiepską notę, choć często czytuję dzieła Polaków. A o każdej ksiażce staram się pisać to, co "leży mi na serduchu", wyciągając na wierz i te dobre i złe strony. Mam nadzieję, że z czasem wzrośnie wartość naszych słów (bo już wzrasta) i nie będziemy dla ludzi jedynie "tymi" blogerami, a pomocnym głosem w wyborze literatury, na którym to się nie zawiodą ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Pisz więcej, gdzie się podziałaś? Wracaj :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Zgadam się z tobą i mam prośbę: wejdź na mojego bloga i w komentarzu napisz po prostu co Ci się nie podoba. Zgoda?

    recenzujemyto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń