piątek, 10 maja 2013

Alice Munro "Za kogo ty się uważasz?"


Niepokój. To słowo kojarzy mi się z atmosferą, jaką stworzyła Alice Munro w dziesięciu opowiadaniach wydanych pod tytułem "Za kogo ty się uważasz?". Odnoszę wrażenie, że powód, dla którego tak znakomicie mi się czytało te teksty jest jeden: złoty środek. Kanadyjska autorka nie smęci, nie słodzi. Nawet jeśli świat Rose jest utrzymany w tonie szarości.

Są toksyczne relacje, dziwni bohaterowie (często w jakiś sposób zdeformowani fizycznie) i bardzo skomplikowane znajomości. Jedne okażą się ślepym zaułkiem, inne zaś kamieniami milowymi, które zmieniają naszą bohaterkę. 
Było kilka momentów w książce, które udały się pisarce wybitnie. Rewelacyjny opis przemocy stosowanej na dziecku, ogromnie podobały mi końcowy "skok" w czasie zastosowane w rozdziale o szkolnych znajomościach. Pojawiło się także kilka dialogów, które na długo zostaną w mojej pamięci. Jednak to, co najbardziej zapamiętam z opowiadań jest ich nastrojowość. Ogromny smutek bije z postaci Rose, jakby przez całe swoje życie dźwigała bagaż w postaci trudnej przeszłości. Wydaje mi się, że Alice Munro tą książką stawia pytanie dotyczące naznaczenia osobowości człowieka minionymi wydarzeniami. Począwszy od dzieciństwa. 

"Za kogo ty się uważasz?" nie należy do lektur łatwych, szybkich i przyjemnych. Jednak warto odłożyć czasem na bok wszystkie inne książki ze wspomnianej przeze mnie kategorii. Zanurzyć się w inny świat, bardziej przygnębiający. Czytając tekst Alice Munro czułam się tak, jakby ktoś założył mi na oczy okulary melancholika. Było to ciekawe literackie doświadczenie. Książka jest wyrazistym obrazem wartym poznania, jeżeli ktoś ma ochotę na nostalgiczny nastrój ta książka z pewnością jest w stanie go spowodować. 

9 komentarzy:

  1. Łatwe i przyjemne mają swój czas, a takie ksiażki jak ta również mają swój :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię od czasu do czasu poczytać opowiadania. Oczywiście pod warunkiem, że są dobrze napisane;) Tutaj chyba można na to liczyć. Chociaż...chyba nie mam teraz ochoty na nostalgiczny nastrój;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię opowiadań, więc raczej zrezygnuję z tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaaardzo chcę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam książkę tej autorki na półce i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. To było moje pierwsze spotkanie z Munro. Dobra książka, ale mi jednak jest bliższe drugie spotkanie. Tom opowiadań "Uciekinierka". Rewelacyjne opowiadania. Mistrzyni krótkiej formy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za polecenie, chętnie sięgnę po więcej opowiadań sygnowanych nazwiskiem tej pani ;) Pozdrowienia

      Usuń
  7. U mnie na półce stoi od jakiegoś czasu "Taniec szczęśliwych dni". Póki co nie miałam jeszcze okazji poznać stylu pani Munro, ale z tego co piszesz sądzę, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogę tylko zazdrościć, że miałaś okazję przeczytać tę książkę i liczyć na to, że i mnie to spotka ;)

    OdpowiedzUsuń