sobota, 4 maja 2013

Małe podróże literackie - śladami Wisławy Szymborskiej

Jest takie miejsce w Krakowie, gdzie przez dziesiątki lat poziom utalentowanego literata na metr kwadratowy był wysoki. Literacki kołchoz, bo tak nazwano Dom Literatów mieścił się od 1945 do 1995 przy ulicy Krupniczej 22. 
To na tym podwórku Sławomir Mrożek palił swoje rękopisy.Stanisław Dygat, Konstanty Ildefons Gałczyński, Wisława Szymborska, Stefan Kisielewski i wielu, wielu innych spotkali się każdego dnia. Mieszkania otrzymali z przydziału, urządzając siedzibę związku oraz bibliotekę. Była też stołówka, która podobno w połowie lat pięćdziesiątych miała malowidła stylizowane na Picassa. Gościła lokatorów na co dzień, ale i od święta np. odbywały się tam legendarne sylwestry.
W ubikacji pojawiały się wierszyki ścienne ("Tu w spokoju co niedziela czytam felieton Kiesiela").

Roman Wysogląd o swoim mieszkaniu w słynnej kamienicy napisał tak: "Sytuacja była o tyle zabawna, gdyż z kartką ze Związku udałem się do biura meldunkowego, które na tej podstawie wystawiło mi normalny przydział „ na mieszkanie” jak się pięknie mówi po polsku.
Dopiero w jakiś czas później doszło do mnie po kim dziedziczę lokal numer 17: Mrożek, Iredyński, Czycz, Maj.
Kilka nocy na trzeźwo nie mogłem z nerwów zasnąć." *
Co ciekawe, na Krupniczej pojawił się nawet sam Karol Wojtyła, który przed podróżą na studia do Rzymu został poproszony o przysługę w postaci ochrzczenia dziecka zamieszkujących kamienicę państwa Kwiatkowskich.
Odnoszę wrażenie, że anegdot krążących po różnego rodzaju publikacji jest tak wiele, że nie ma sensu nimi zasypywać. Jeżeli ktoś jest zainteresowany odsyłam, chociażby do biografii Wisławy Szymborskiej czy książki wspomnianego Tadeusza Kwiatkowskiego "Niedyskretny urok pamięci".


Nie mogło mnie na Krupniczej 22 zabraknąć. Ponieważ w filmie o pani Wisławie brama budynku jest otwarta na oścież, jakaś naiwna część mnie myślała, że można tam "ot tak" wejść. Nie wiem, co robię na dziennikarstwie, powinnam chyba zostać agentem KGB, bo moje próby dostania się tam były naprawdę zabawne i pozostawię je słodką tajemnicą. ;)

Wisława Szymborska mieszkała tu wraz ze swoim mężem, Adamem Włodkiem. Był to pokój na poddaszu, widać go na poniższym zdjęciu. Później, małżeństwo przeniosło się do mieszkania po Konstantym Ildefonsie Gałczyńskim, lokator w pamiątce pozostawił na ścianach łacińskie sentencje oraz złote słońce.
Mieszkała tam aż do roku 1963 roku.


  • Kiedy byłam na spotkaniu z Camillą Lackberg słyszałam o wycieczkach, które są organizowane śladami bohaterów jej książek. Ludzie jadą tam specjalnie po to, żeby ktoś wskazał palcem "Tu zamordowano w tej części pana x". Wiem, że moje marzenia są idealistyczne i nie zamierzam z siebie robić Judyma w spódnicy, ale marzą mi się dwie rzeczy: 
  • żeby tego rodzaju miejsca były chociażby odrobinę bardziej zadbane, bo całkiem spory kawałek polskiej literatury tu "się tworzył"
  • żeby można było chociażby w Krakowie zwiedzać z przewodnikiem kulturalno-literackie zakątki.
W tym mieście ich nie brakuje i aż dziw bierze, że tak kultowe miejsce nie doczekało się własnej tablicy, które przypomniałoby osobowość budynku zamieszkanego przez tak barwnych mieszkańców. Choć nie są mi straszne obdrapane ściany to bardziej przeraża mnie to, że na chwilę obecną dla wielu ludzi to miejsce pozostaje anonimowe. Jego literacka tożsamość być może została nadszarpnięta przez ząb czasu, ale wielka szkoda byłaby pozwolić, aby została zjedzona w całości. 




Przy napisaniu tej notki pomogły mi teksty:

1 komentarz:

  1. Podsuwasz mi dobre pomysły na moje sierpniowe zwiedzanie Krakowa :)

    OdpowiedzUsuń