Z niektórymi autorami jest jak z ludźmi, których spotykamy w życiu codziennym. Są tacy, z którymi po pięciu minutach znajomości czujemy, że się dogadamy. Tak właśnie uczucia towarzyszyły mi od samego początku, gdy zapoznawałam się z twórczością Davida Nichollsa.
Lubię jego styl pisania. Uwielbiam poczucie humoru i lekkość obracania wszystkiego w żart.
Podczas pisania "Dobrego początku" ta umiejętność bardzo mu się przydała, bo główny bohater jest sierotą.
W znaczeniu tego słowa związanym z brakiem rodzica oraz byciem życiową niezdarą. Przez duże "n".
Brian ma wyjątkową umiejętność mówienia i robienia takich głupot, że czytając powieść czułam się sama zażenowana za niego. Poznajemy go w przełomowym momencie jego życia, właśnie został studentem literatury angielskiej. Jego wiedza znacznie wykracza poza zakres studiowanego kierunku, dlatego wzięcie udziału w znanym teleturnieju okazuje się dla niego nie tylko spełnieniem marzenia, ale także, dużym wyzwaniem.
Lubię sposób Nichollsa na "wgryzienie się" w świat kultury, w jakim przychodzi żyć bohaterom. Uwielbiam jego aluzje muzyczne czy filmowe, nie tylko dlatego, że facet musi mieć świetny gust w tym zakresie. To sprawia, że czytelnik może utożsamiać się z bohaterem przez pryzmat chociażby ulubionej piosenki (fanom Kate Bush "Dobry początek" przypadnie do gustu i to bardzo). Jeżeli dodać do tego lekkość pióra i pomysłowość to właśnie "to coś", co on niewątpliwie ma. Nawet jeśli "Dobry początek" nie jest tak dobrą książką jak "Jeden dzień" to ja bawiłam się przy niej świetnie. Mimo faktu, że jest w tej powieści taki moment, gdzie zionie nudą to całość oceniam bardzo dobrze. Brakowało mi odrobinę bardziej zaplątanej historii miłosnej, bo ta była zbyt oczywista. Albo to po prostu urok głównego bohatera,wszyscy już wiedzą,a on dowiaduje się i domyśla jako ostatni. A nam, czytelnikom, pozostaje tylko pośmiać się z jego dziwacznych przygód, co zapewnia "Dobry początek".
Szukam akurat właśnie czegoś w tym stylu, więc z chęcią po nią sięgnę. :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :D
Mam w planach, chociaż najpierw chciałabym przeczytać "Jeden dzień". Słyszałam o obu książkach wiele dobrego. :)
OdpowiedzUsuńOd momentu premiery bardzo mnie intryguje ta książka i chyba muszę wreszcie ją kupić i przeczytać, bo skutecznie zachęcasz.
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo mało pochlebnych recenzji tej książki, więc jestem zaskoczona Twoją. Jeszcze nie wiem, czy po tę książkę sięgnę, bo jakoś fabuła mnie nie ciekawi na tyle :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne zdanie do twojego. Ja po prostu lubię styl autora. Myślę że książki w ogóle nie powinno się porównywać do Jednego dnia. To całkowicie inne powieści. Ja również śmiałam się czytając Dobry początek.
OdpowiedzUsuńChciałabym sie zapoznac z piorem tego autora i zaczne od tej pozycji.
OdpowiedzUsuńObserwujemy- odp na moim blogu :)
No niestety to nie dla mnie, więc odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, ale na pewno trafi do wielu odbiorców :)
OdpowiedzUsuńP.S.
Chcę pomóc koleżance. Niesamowicie utalentowana bloggerka wydała książkę, ale w naszym kraju nie wspiera się debiutantów. Książka ma same pozytywne recenzje, więc na pewno spodoba się ludziom, jeśli ją przeczytają. Może i Ty się skusisz?
Chociaż sprawdź: www.o-k.xn.pl
Nawet nie wiedziałam, ze David Nicholls wydał kolejną książkę. Czytałam jego "Jeden dzień" i bardzo mi się podobała. Tę też koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać pióra tego autora, ale chyba się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuń