Nie sposób przejść obojętnie obok powieści, w której dzieje się tak wiele. Irene Sabatini w „Chłopcu z sąsiedztwa” połączyła kilka różnych płaszczyzn,które uczyniły z lektury niezwykle emocjonującą wędrówkę przez nieznaną mi kulturę oraz historię.
Wątek miłosny dodawał momentami pikanterii,która z czasem została zmieniona w łagodność towarzyszącą macierzyństwu.
Główna bohaterka,którą poznajemy jako nastoletniego podlotka, podkochuje się w tytułowym chłopaku z sąsiedztwa. Bynajmniej, uroku w mniemaniu opinii publicznej Zimbabwe nie dodaje mu fakt,że spalił własną matkę.Ludzie i tak wiedzą swoje,więc pomimo uniewinnienia, wyrok zapadł na długie lata, naznaczając Iana.
Dla Lindiwe, jest on w pewien sposób zakazany, a co za tym idzie, bardziej intrygujący.Okaże się nie tylko młodzieńczą fascynacją,ale towarzyszem,który przebrnie z nią przez niejeden życiowy meander.
Odniosłam wrażenie, że autorka w wielu momentach bawi się z czytelnikiem.
Pokazuje jakąś historię, żeby zaraz odwrócić medal i ukazać jego drugą,odmienną stronę.Wzbudziło to we mnie ogromną ciekawość,po kilku takich literackich chwytach, nie mogłam się doczekać jaka intryga okaże się następną.
Pomysłów w tej kwestii jej nie zabrakło,podobnie jak dobrego warsztatu.Napisana prostym, ale ciekawym językiem,zdobyła moją uwagę już od pierwszych stron.Zaangażowanie polityczne, w jakie poniekąd uwikłani są obywatele państwa,które właśnie zmienia bieg swojej historii było niezwykle wyrazistym tłem dla wątków obyczajowych. Każda miłość wydawałaby się bardziej namiętna gdy nie wiesz,co spotka twoich najbliższych.Lindiwe była postacią początkowo dość mało wyrazistą, ale na kartach powieści zamieniła się w kobietę, która swoją postawą potrafi być dorodnym kamieniem,tworzącym rodzinę silną jak mur,nie do pokonania.Choć życie w takich warunkach nie było łatwe to odnalazłam w powieści wątki, w których niczym małe światełko,tliła się nadzieja.Dla następnego pokolenia, które będzie posiadało więcej i którego los będzie wyglądał zgoła odmiennie.
Wiążę duże nadzieję z tą autorką, bo wyrazistość „Chłopca z sąsiedztwa” z pewnością zapadnie mi w pamięć.Wątki polityczno-wojenne przypominały w książce tykającą bombę zegarową, która w każdej chwili może wybuchnąć.Bardzo podoba mi się zaangażowanie, jakie wyczuwa się w powieści.Opowiem wam moją historię, historię mojego kraju.I Irene Sabatini opowiada, opowiada, a ja czytam z zapartym tchem… Mam nadzieję,że pierwszy, ale nieostatni raz.
Wątek miłosny dodawał momentami pikanterii,która z czasem została zmieniona w łagodność towarzyszącą macierzyństwu.
Główna bohaterka,którą poznajemy jako nastoletniego podlotka, podkochuje się w tytułowym chłopaku z sąsiedztwa. Bynajmniej, uroku w mniemaniu opinii publicznej Zimbabwe nie dodaje mu fakt,że spalił własną matkę.Ludzie i tak wiedzą swoje,więc pomimo uniewinnienia, wyrok zapadł na długie lata, naznaczając Iana.
Dla Lindiwe, jest on w pewien sposób zakazany, a co za tym idzie, bardziej intrygujący.Okaże się nie tylko młodzieńczą fascynacją,ale towarzyszem,który przebrnie z nią przez niejeden życiowy meander.
Odniosłam wrażenie, że autorka w wielu momentach bawi się z czytelnikiem.
Pokazuje jakąś historię, żeby zaraz odwrócić medal i ukazać jego drugą,odmienną stronę.Wzbudziło to we mnie ogromną ciekawość,po kilku takich literackich chwytach, nie mogłam się doczekać jaka intryga okaże się następną.
Pomysłów w tej kwestii jej nie zabrakło,podobnie jak dobrego warsztatu.Napisana prostym, ale ciekawym językiem,zdobyła moją uwagę już od pierwszych stron.Zaangażowanie polityczne, w jakie poniekąd uwikłani są obywatele państwa,które właśnie zmienia bieg swojej historii było niezwykle wyrazistym tłem dla wątków obyczajowych. Każda miłość wydawałaby się bardziej namiętna gdy nie wiesz,co spotka twoich najbliższych.Lindiwe była postacią początkowo dość mało wyrazistą, ale na kartach powieści zamieniła się w kobietę, która swoją postawą potrafi być dorodnym kamieniem,tworzącym rodzinę silną jak mur,nie do pokonania.Choć życie w takich warunkach nie było łatwe to odnalazłam w powieści wątki, w których niczym małe światełko,tliła się nadzieja.Dla następnego pokolenia, które będzie posiadało więcej i którego los będzie wyglądał zgoła odmiennie.
Wiążę duże nadzieję z tą autorką, bo wyrazistość „Chłopca z sąsiedztwa” z pewnością zapadnie mi w pamięć.Wątki polityczno-wojenne przypominały w książce tykającą bombę zegarową, która w każdej chwili może wybuchnąć.Bardzo podoba mi się zaangażowanie, jakie wyczuwa się w powieści.Opowiem wam moją historię, historię mojego kraju.I Irene Sabatini opowiada, opowiada, a ja czytam z zapartym tchem… Mam nadzieję,że pierwszy, ale nieostatni raz.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Świat Książki
Przerwa w prowadzeniu bloga była spowodowana brakiem internetu. Od 27 września jestem we Wrocławiu i dopiero od godziny mam internet! Skandaliczne. Już Was nie będę zaniedbywać, obiecuję :) Pozdrawiam ciepło
Intrygująca fabuła, chętnie poszukam tej książki. Wiem, przez co przechodziłaś nie mając internetu.. Skandaliczne, a jednak możliwe;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czy ja coś przegapiłem? 27 października raczej przed nami, bynajmniej w tej części Polski :-)
OdpowiedzUsuńHaha, jak ten czas szybko płynie ze szczęścia... Dzięki za uwagę,już poprawiam :)
UsuńA ja sie zastanawiałam skad ta cisza u Ciebie.. :) Dobrze, ze juz masz internet! :) A "Chłopca z sąsiedztwa" z chęcią bym przeczytała po Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńJa również mam zamiar przeczytać "Chłopca..." jeśli tylko wpadnie mi w ręce ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiała mnie ta niespodziewana cisza na blogu, ale jak widzę zadziałała siła wyższa :)
Opis z okładki mnie do książki zniechęcił, zapowiadał coś płytszego, czemu bliżej do romansu, niż do dobrej powieści z głębią, o której czytam w Twojej recenzji. I mam wielką ochotę na tę książkę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie ciągnie mnie do tej książki. Więc odpuszczam.
OdpowiedzUsuńNo to mnie zaciekawiłaś i to mocno! Będę pamiętać ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Chłopca z sąsiedztwa" jeszcze we wrześniu i miałam całkiem zbliżone odczucia do Twoich. To prawda, Lindiwe jest postacią dosyć mizernie wypadającą w porównaniu do Iana, natomiast ani nie przeszkadzało mi to w odbiorze całości, ani nie odbierało przyjemności z lektury :) Problematyka utworu Sabatini jest dosyć szeroka, zważywszy na okres polityczny, w jakim została umiejscowiona akcja - przez to książka jest ciekawsza :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie czytałam tej książki, ale kusi mnie i na pewno skorzystam z okazji zapoznania się z nią, jeśli tylko nadarzy się taka okazja.
OdpowiedzUsuń