czwartek, 11 października 2012

"Pandemonium" Lauren Olivier

Miłość jako prawne wykroczenie to motyw, który nie był mi wcześniej znany. 
Lauren Olivier stworzyła dość osobliwą koncepcję uczucia, będącego w świecie "Pandemonium" czymś niedozwolonym i zakazanym. Jej synonimem jest choroba psychiczna. 

Podobał mi się ten zamysł i to, jak działał schemat świata przedstawionego w powieści. Czytałam niektóre fragmenty z zaciekawieniem, bo pomysł, jaki pojawił się w głowie amerykańskiej autorki, bardzo mnie zaintrygował. Niestety, był to jeden z nielicznych aspektów,które przypadły mi do gustu.
Odnoszę wrażenie, że "Pandemonium" jest ogłupiająco schematyczne.
Rozumiem, że literatura młodzieżowa rządzi się własnymi prawami, jest przeznaczona do konkretnej rzeszy odbiorców, ale czułam się za stara, żeby to czytać. Spodziewałam się wciągającej lektury, po której będę chciała więcej, a dostałam powieść, którą owszem, przeczytałam, ale bez wypieków na twarzy i nocy spędzonej z latarką oświetlającą litery.  

Narracja toczy się dwutorowo, Lena opowiada o przeszłości i teraźniejszości. Widzimy różnice, jakie zachodzą w postawie i zachowaniach głównej bohaterki, która pod wpływem wydarzeń związanych z tępieniem miłości, dojrzewa. Klapki z jej oczu opadają, jej horyzonty myślowe stają się szersze. Wątek jej zmian mi się podobał, w ciekawy sposób pokazuje wyłamywanie się ze schematów. Ta dość abstrakcyjna sytuacja może być życiowym drogowskazem, pokazaniem, że nasze postrzeganie świata nie wiąże się z dokonywaniem właściwych wyborów.A wszystko to, gdy ma się jedynie naście lat.Strasznie dorośli stają się ostatnio ci nasolatkowie w książkach, taki schemat nie do końca mi odpowiada.
 Oczywiście, do obrania pewnej ścieżki przyczyniają się bohaterowie, jakich spotka na swojej drodze. Tu z kolei podobała mi się troska, z jaką otaczali siebie wzajemnie ci, którzy mieli odwagę się przeciwstawić władzy. Słabsi chronią się pod skrzydłami silniejszych, nie ma miejsca na rywalizację.

Choć emocje, jakimi jest naładowana ta książka, wydały mi się bardzo silne i negatywne (być może obcowanie w świecie bez miłości nie jest dla mnie) to jednak, nie porwała mnie ona absolutnie. Moja czytelnicza dusza pozostaje obojętna wobec bestselleru, który spodobał się tak wielu osobom, także z polskich blogów książkowych. Trudno się mówi i ... czyta się dalej. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Otwarte

9 komentarzy:

  1. Mnie też często rozczarowują lektury przez większość wychwalane. Łapię się na tym, że jestem coraz bardziej ostrożna, sięgając po te tytuły.
    Szkoda, że taki fajny pomysł na historię, a tak kiepska realizacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dane mi było do tej pory zapoznać się z "Delirium", więc póki co lekturę odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bestsellery mają to do siebie, że podchodzimy z dużymi wymaganiami a tu klops :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nadal nie przeczytałam i chyba co raz mniej mam ochotę :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. O "Delirium" i "Pandemonium" czytałam już tak wiele pozytywnych opinii, że nie pozostało mi nic innego jak przeczytać i przekonać się na własnej skórze czy te ksiażki są aż tak dobre;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie dam sobie z nią spokój, póki nie przeczytam "Delirium" i sama nie zobaczę, czy warto :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ochotę na całą trylogię, ale jak czytam recenzje to mam wrażenie, że już znam każdy szczegół bez czytania książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. na razie mam w planach Delirium, a później zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W pierwszej kolejności oczywiście muszę dorwać "Delirium", a później zapewne i "Panemonium" nie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń