fot: Dalej Studio |
Przedstawiam Wam jeszcze jedno zdjęcie, które znalazłam w internecie. Usprawiedliwiam wygląd moich włosów warunkami atmosferycznymi! ;) Największym zaskoczeniem było dla mnie odnalezienie siebie na... facebooku Evansa! Wiedziałam, że zrobił nam, czytelnikom zdjęcie, ale myślałam, że akurat mnie ucięło. Mój Chłopak stwierdził, że ze wszystkich osób na fotografii ja mam największy zaciesz, coś w tym jest... Dzisiaj zabrałam się za książkę, którą kupiłam przed spotkaniem, coby pan Evans miał gdzie swoją parafkę złożyć.
Fanki romansów zdążyły się już przyzwyczaić do tego, że Włochy są wybitnie często wybierane na miejsca akcji takich dzieł. Trudno się dziwić, kraj o tak ciekawej kulturze i pięknych krajobrazach aż prosi się o miłość. Kiedy Eliana, poznała rodowitego Włocha, uległa zarówno urokowi jego jak i państwa, z którego pochodzi.
Jednak nawet przystojny i bogaty Włoch nie muszą być gwarancją la dolce vita. Eliana cierpi z powodu samotności, spowodowanej ciągłymi wyjazdami męża. Na jej barkach spoczywa także ogromna odpowiedzialność opieki nad synem, który choruje na astmę. Gdzieś w środku cierpi jej skołatana dusza, która tęskni za domem i byciem kochaną.
Jak łatwo przewidzieć, na drodze życiowej głównej bohaterki pojawi się inny mężczyzna.
Jego poznanie okaże się piękne i trudne zarazem. Serce czytelnika nie pozwala mi zdradzić więcej szczegółów z tej historii, żeby nikomu nie odebrać przyjemności z jej poznawania.
Kiedy skończyłam "Kolory tamtego lata" uświadomiłam sobie, że idealny przepis na czytadło dla kobiet to dużo miłości, dobrego jedzenia, pięknych krajobrazów, ciekawych ludzi. Wszystko to znajduje się w tej niezwykle wciągającej powieści, która odebrała mi chęci robienia czegokolwiek poza czytaniem. To książka, która pozwala wypocząć oraz naładować akumulatory romantycznej miłości, które czy tego chcemy czy nie, drzemią w większości kobiecych dusz.
Przypadły mi do gustu przysłowia włoskie umieszczone, tak charakterystycznie dla Evansa, przy początkach rozdziałów. Były świetnie dopasowane i oddawały klimat, w jakim książka została utrzymana. Polecam wszystkim tym, którzy potrzebują lektury do chwili wakacyjnego odpoczynku.
PS. Po przeczytaniu tej książki przejrzałam kilka jej recenzji na portalach. I bardzo mnie zirytowały, bo przez to, że są tak poczytne, wiele osób je najzwyczajniej w świecie, "spoileruje", psując zabawę innym. Tragedia, powstrzymujcie się od tego jak tylko możecie!
Temu Panu dałam w swoim czytelniczym życiu cztery szanse. Niestety żadnej nie wykorzystał...Niedługo otrzyma szansę piątą, jeśli również jej nie wykorzysta to prawdopodobnie pożegnamy się bez żalu...
OdpowiedzUsuńNic na siłę, może to po prostu nie jest pisarz dla Ciebie? :) Ja traktuję Jego książki jako reset, nie muszę za bardzo myśleć, daję się ponieść historii:) Pozdrawiam
Usuńco Ty chcesz od swoich włosów, przecież nic im nie dolega i dobrze wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Evansa chodzą za mną od jakiegoś czasu, ale ciągle jakoś ich nie czyta. Muszę w końcu się za to wziąć, a nic mnie bardziej nie irytuje niż książkowe spojlery.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu dorwać jakąś jego książkę, planuję to od dawna :)
OdpowiedzUsuńO, właśnie tę książkę czytałam i nawet mi się podobała :) Raz jeszcze gratuluję możliwości spotkania się z RPE :)
OdpowiedzUsuń(przez kilka lat myślałam, że Evans to kobieta - zasugerowałam się okładkami i tytułami, a nigdy nie spojrzałam na IMIĘ! :D)
Miałaś wielkie szczęście, że mogłaś spotkać się ze swoim ulubionym autorem! No i pięknie wyszłaś na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńMoże i ja wreszcie się skuszę na prozę Evansa? Póki co nieco odstrasza mnie właśnie jego poczytność, więc pewnie wrócę do niej za jakiś czas:)
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo dziękuję :) Ale myślę, że to nie jest mój ulubiony autor, mało Go znam, chociaż teraz jak czytałam Jego książkę to nie mogłam wymazać z głowy obrazu tak pozytywnego i otwartego człowieka... Myślę, że jak będziesz miała jakiś gorszy moment to może ta lektura dla relaksu i książkowego przytulenia Ci pomoże :) Pozdrawiam
UsuńCoś czuję, że moja przygoda z autorem nie zakończy się na jednym dziele. :) Jego książki zapowiadają się jak dla mnie całkiem fajnie. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Recenzji generalnie staram się unikać, bo już zauważyłam to nagminne spojlerowanie. Niemniej wydaje mi się, że niestety en problem dotyczy większości poczytnych książek i autorów. :(
OdpowiedzUsuń:)) Cudnie! Takie zdjęcie i autograf to jest coś. Lubię tego autora poczytać od czasu do czasu. Taka lekka, pozytywna lekturka dobra jako reset.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Twoje włosy wyszły bardzo dobrze;-) Moja czasami wyglądają gorzej:p Jak już pisałam pod poprzednią notką: strasznie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńEvans mimo, że pisze powieści kobiece, które zazwyczaj kojarzone są z tą słabszą literaturą jest świetnym pisarzem. Jego ksiązki są tak życiowe i napajają czytelnika takim mnóstwem nadziei, że po prostu nie można przejść obok nich obojętnie ;-)
OdpowiedzUsuńTakiego przeżycia długo się nie zapomina. Swoją droga jestem mile zaskoczona, że na spotkaniu pojawiło sie sporo starszych fanek. Że czytają, kojarzą autora, i są zmotywowane by wyjść z domu i sie z nim zobaczyc :-)
OdpowiedzUsuńOoo gratuluję swojego miejsca na tablicy autora ;)
OdpowiedzUsuńA po książkę bardzo chciałabym sięgnąć.
Pozdrawiam,
Klaudyna
O widzisz, to nie będę czytać innych recenzji. Zresztą rzadko to robię, nie lubię sugerować się opiniami innych.
OdpowiedzUsuńGratuluję spotkania i zdjęć, bardzo, bardzo zazdroszczę! :)