Richard Paul Evans, czy tego pana komukolwiek trzeba przedstawiać? Pojawił się w w mojej Bydgoszczy, a ja miałam możliwość uczestniczenia w tym wyjątkowym spotkaniu, które odbyło się na dziedzińcu Biblioteki. Idealna lokalizacja była idealnie dostosowana do temperatury, choć, o dziwo, aż takich tłumów nie było. Przyzwyczajona do ciasnoty jak sardynki w puszcze na spotkaniach autorskich, dumnie i wygodnie zasiadłam w pierwszym rzędzie, żeby wsłuchać się w to, co ciekawego pan Evans miał do powiedzenia. A było tego całkiem sporo! :)
Moje początkowe skojarzenie, kiedy pisarz pojawił się na dziedzińcu było... Mrs. Big z "Seksu w wielkim mieście"! :) Pewny siebie, inteligentny, z niesamowitym ładunkiem pozytywnej energii i szerokim uśmiechem.
Odpowiadał na ciekawe pytania, najbardziej zainteresowała mnie Jego historia związana z pierwszymi krokami, jakie stawiał jako pisarz oraz działalnością charytatywną. Wielka szkoda, że debiutancka powieść autora nie została przetłumaczona na język polski, ale z miłą chęcią sięgnę po nią w oryginale.
To co absolutnie mnie zaskoczyło, to Jego otwartość. Chyba po części zrozumiałam to, na czym polega ta słynna cecha Amerykanów. Richard Paul Evans każdemu podał rękę, nawiązał kontakt wzrokowy, każdej osobie dziękował za czytanie i obecność. Jak na kogoś, komu naprawdę już nie robi to, ile książek sprzedał, bo liczby idą w kilkunastu milionach w samym Stanach, wzbudza to ogromne zaufanie.
Odniosłam też wrażenie, że autor, który słynie ze swoich myśli typu perełki, tak charakterystycznych w jego książkach,posługuje się nimi na co dzień. Wydawał mi się bardzo naturalny, chociaż... biorę na to poprawkę, ponieważ nie wiem czy wiecie, ale Richard Paul Evans z wykształcenia jest specjalistą od reklamy, więc doskonale zna wszystkie chwyty marketingowe : ) Pisarz uchylił rąbka tajemnicy, że w trzeciej części sagi, będzie postać Polaka, Leszka. Z pewnością przydadzą się degustacje, którymi chwalił się na facebooku i o których wspominał dziś ("pierogas"!). Dzięki dzisiejszemu spotkaniu poczułam bardzo silną motywację do tego, żeby zapoznać się z następnymi książkami pisarza, moje wrażenia są bardzo, ale to bardzo pozytywne.
Jeżeli chcecie spotkać się z pisarzem pamiętajcie, że w najbliższych dnia będzie można wziąć udział w spotkaniach w Warszawie oraz Rzeszowie. Z mojej strony mogę powiedzieć jedno: warto! :)
oj u mnie w miasteczku takich spotkań nie uraczysz... w takich wypadkach żałuję, że nie dane jest mi mieszkać w większym mieście
OdpowiedzUsuńAleż Ci zazdroszczę! Szkoda, że nie przyjechał do Poznania, bo chętnie bym na takie spotkanie poszła.
OdpowiedzUsuńTak. Właśnie. Wszędzie się coś dzieje, we wszystkich miastach jakieś interesujące spotkania z pisarzami, a w Poznaniu mam wrażenie, że ciężko z tym... Nie mówię, że nic się nie dzieje, ale ogólnie mało ciekawych rzeczy. :( A w Bydgoszczy już kolejne ciekawe spotkanie. Domi, strasznie Ci zazdroszczę.
UsuńWydaje mi się, że to wynika tylko i wyłącznie z prężności biblioteki :) W innych miastach widzę np. spotkania organizowane w Empiku,u mnie czegoś takiego nie ma. Coś za coś.
UsuńSZCZĘŚCIARA! :D To strasznie fajne, że takie osobistości świata literatury odwiedzają nasz kraj i chętnie spotykają się ze swoimi czytelnikami ^^
OdpowiedzUsuńRównież zazdroszczę :-) Naprawdę fajnie, że pomimo takiego sukcesu na całym świecie pisarz dalej zabiega o każdego czytelnika :-)
OdpowiedzUsuńJejku jak ja Ci zazdroszczę. Czemu mieszkam w takiej dziurze, do której nawet kot z kulawa noga nie zawędruje? W każdym razie zapraszam do siebie na konkurs
OdpowiedzUsuńZa daleko wszędzie więc nie mogę skorzystać ,ale książkę sobie kupiłam i przyjdzie mi na dniach.)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że masz tak miłe wrażenia po spotkaniu z RPE :) Ja wprawdzie czytałam do tej pory jedną albo dwie jego książki, ale olbrzymia popularność tego autora każe mi skusić się na więcej :))))
OdpowiedzUsuńTo miłe, że jest na tyle sympatyczny, że mimo tego, jak wiele zarobił na książkach, jeszcze stara się (albo po prostu taki jest! :D) być uprzejmy dla czytelników. Wielki szacun :)))
W kontakcie bezpośrednim wywarło to na mnie OGROMNE wrażenie. Tak jak napisałaś - wielki szacun!
UsuńMimo tego, że nie czytałam żadnej z jego książek, to bardzo Ci zazdroszczę tego spotkania autorskiego. Musiało być naprawdę świetnie, zwłaszcza, że pisarz okazał się porządnym, sympatycznym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Świetny człowiek. ;) Też byłam.
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę! Uwielbiam jego powieści i strasznie chciałabym kiedyś wziąć udział w spotkaniu z nim:)
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę:) Też bym chciała wybrac się na takie spotkanie.
OdpowiedzUsuńojej, zazdroszczę, z chęcią bym poznała tego pisarza osobiście ;)
OdpowiedzUsuńbardzo serdecznie gratuluje. To z pewnością niezapomniane przeżycie.
OdpowiedzUsuńAni do Warszawy ani do Rzeszowa mi po drodze, a szkoda, o ostatnio kupiłam sobie "Obiecaj mi" i gdyby tylko autor wstąpił do Opola... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Aha, nie wiem, czy to umyślnie, ale masz włączoną weryfikację obrazkową ;)
Mam i nie umiem jej wyłączyć :)
UsuńBędę płakać...
OdpowiedzUsuńNo naprawdę się zaraz poryczę...
R.P. Evans był w Rzeszowie... dziś...
O czym właśnie dowiedziałam się z Twojego bloga :)
Od tygodnia nie mam komputera za to mam ograniczony kontakt ze światem i są efekty...
Chyba wolałabym nie wiedzieć...
Bu!
zazdroszcze ;-]
OdpowiedzUsuńO jaaa ale super!!!!! Nigdy bym nie pomyślała, że będzie na jakimś spotkaniu w Polsce. Kocham jego książki, szkoda, że mi się nie udało wziąć w takowym spotkaniu udziału:)
OdpowiedzUsuń