Po licznych nagrodach i nominacjach mój strach o ten film był ogromny.
Bałam się jego spektakularnej porażki w moich własnych oczach i sercu, które od lat oddane jest najpiękniejszej aktorce kina, jaką poznaliśmy.
Choć ona sama wzbudzała pożądanie milionów mężczyzn, Simon Curtis swoim filmem, miał niewątpliwą przyjemność rozebrać Marilyn Monroe. Pokazać nam, widzom, jaka była naprawdę i z jakich paradoksów składała się Jej rola życia, która polegała na zagraniu seksbomby wszechczasów.
Film dotyczy momentu, kiedy Norma Jean przyjeżdża do Londynu, aby nakręcić "Księcia i aktoreczkę" u boku znakomitego brytyjskiego aktora, Laurence'a Olivier'a (Kenneth Branagh).
Obsada filmowa, początkowo zupełnie onieśmielona przybyciem tak oślepiająco błyszczącej gwiazdy, nie potrafi zrozumieć wielu jej zachowań, emocji, dziwactw.
Wśród cierpliwych i mniej cierpliwych pracowników produkcji znajduje się jednak ktoś, kto potrafi spojrzeć na Normę Jean w zupełnie inny sposób.
Collin Clark (Eddie Redmayne) jest podlotkiem pełnym ambicji i młodzieńczego zaangażowania, który w tym epizodzie życia aktorki odegra bardzo znaczącą rolę - pomoże jej odkryć w sobie pokłady energii potrzebne do grania a sam zrozumie istotę trudnego geniuszu, jaki reprezentowała aktorka.
Bo okazuje się, że pod pięknie wyglądającą otoczką Marilyn Monroe kryje się wrażliwa istota, o duszy kruchej jak porcelana. Jakby zupełnie nieprzystosowanej do brutalnej rzeczywistości, w której przypominała zagubione i przerażone dziecko, spragnione wiecznego powtarzania jak bardzo się je kocha.
Michelle Williams wcielając się w tę postać okazała się być perfekcjonistką, która zrobiła wszystko, aby zbudować tę rolę jak najwiarygodniej. Nie szłam na ten film do kina z przekonaniem, że Jej się to uda, bo była tylko jedna tak urokliwa blondynka, co nie zmienia faktu, że... Williams była blisko. Zadbała o każdy detal, nawet najdrobniejszy szczegół miał w jej kreacji znaczenie, co bardzo zbliżyło ją do autentyczności.
Za to i za odwagę, należą Jej się ogromne gratulacje.
Scenariusz był napisany pod kątem podkreślenia kontrastowych cech aktorki, które czyniły z jej kariery niebo i piekło jednocześnie. Wśród widowni wzbudził momentami śmiech, ale widziałam też ukrytkiem ścierane łzy, bo pomimo wszystko, historia życia Marilyn jest historią smutną.
Film trzyma wysoki poziom, przypadły mi do gustu pozostałe role, oprócz jednej. Emma Watson pasuje do tej świetnej produkcji jak słoń do składu porcelany, wybija się dennością swoich możliwości aktorskich.
Oczywiście, nie jest to w stanie w znaczący sposób zmienić mojego odbioru tego filmu, to naprawdę dobre kino warte obejrzenia.
Recenzje filmowe publikuję także na portalu filmweb
Recenzje filmowe publikuję także na portalu filmweb
Będę musiała obejrzeć ten film...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
W najbliższym czasie i ja obejrzę ten film:) Mam podobne obawy jak TY, że się rozczaruję rolą Marilyn w tym filmie, a to przecież moja ukochana aktorka, ikona kobiecości.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji wiem, że się nie zawiodę, ale muszę to sama sprawdzić;)
Pozdrawiam:)
Mam ochotę obejrzeć ten film ;)
OdpowiedzUsuńplanuję obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy go obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Koniecznie muszę obejrzeć!
OdpowiedzUsuńKurczę, a ja tak lubię Emmę, nawet cieszyłam się, kiedy zobaczyłam jej zdjęcia z filmu. Michelle Williams to z kolei postać zupełnie mi nieznana - nie kojarzę jej z żadnego filmu, który oglądałam. Ale jest naprawdę śliczna, ma bardzo intrygującą urodę. Chętnie obejrzę, jak wciela się w wielką MM.
OdpowiedzUsuńNajpierw pewnie jednak skuszę się na książkę. Tak w końcu powinno być :)
Klaudyno, jak ja Ciebie rozumiem, uwielbiam Emmę Watson i "biorę" wszystko co jest sygnowane Jej nazwiskiem, tyle, że po tym filmie uświadomiłam sobie, że Ona po coś się w nim znalazła - najwyraźniej po to, żeby do kin przyciągnąć takich ludzi jak my.
UsuńJa też nie kojarzyłam, ale filmweb mi pomógł - "Tajemnica Brokeback Mountain", grała w nim i zeszła się ze słynnym Heathem Ledgerem, z którym ma córeczkę. Pozdrawiam :)
Filmu jeszcze nie widziałam. Generalnie jestem kompletnie niefilmowa, że tak powiem i oglądam max. 5 w roku... Aczkolwiek ten na pewno obejrzę... I nie ukrywam, że ciekawa jestem jak sobie panna Watson poradziła... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAch, jak mi się ten film podobał! Bardzo dobrze zrobiony, piękne zdjęcia i wysoki poziom aktorski. Polecam!
OdpowiedzUsuńna pewno obejrzę, chociaż nie jestem fanką Marilyn Monroe
OdpowiedzUsuń