Kiedy wybierałam się do kina na "Listy do M." wiedziałam, że jest to kino wysokiego ryzyka.
Zaliczam się do grona osób, które generalnie nie przepadają za polskimi komediami romantycznymi, chociaż zawsze staram się nie wrzucać ich do jednego wora i oglądać, aby oceniać. Czasami nie ma nawet czego oceniać, ale w tym przypadku, sytuacja jest inna. Panie i panowie, z nieukrywanym zdziwieniem stwierdzam: nie jest najgorzej.
"Listy do M." to świąteczne, bardzo zaplątane, historie życia różnych ludzi.
To co przyciąga Polaków do kin to niewątpliwie znane nazwiska. W tej produkcji ich nie zabraknie, "Listy do M." są obsadzone świetnymi aktorami, odgrywającymi postacie, które zostały rozpisany w sposób albo bardzo dobry albo nijaki.
To co przyciąga Polaków do kin to niewątpliwie znane nazwiska. W tej produkcji ich nie zabraknie, "Listy do M." są obsadzone świetnymi aktorami, odgrywającymi postacie, które zostały rozpisany w sposób albo bardzo dobry albo nijaki.
Niektóre z nich są naprawdę świetnie ujęte i dobrze zagrane (jak np. postać grana przez Macieja Stuhra), inne kompletnie nie przypadły mi do gustu (m.in. za sprawą Pawła Małaszyńskiego, którego nie cierpię czy Katarzyny Zielińskiej, która w "Listach do M." gra chyba stopami, bo twarzą na pewno nie...).
Widziałam na forum opinię, że to jest film, na którym ludzie się nie śmiali. Absolutnie się z nią nie zgodzę, ja na początku filmu miałam beznadziejny humor, a na końcu nie sposób było się nie uśmiechać. Oczywiście, nie wszystkie dialogi były tak zabawne jak powinny, ale mimo wszystko, można się na tym filmie zrelaksować i pośmiać, co też czyniłam w towarzystwie innych osób, których także ten film bawił.
To, co rzuca się w oczy, to fakt, jak pięknie ta nieambitna komedia romantyczna została zrealizowana. Widać, że scenografia jest dopracowana w każdym szczególe, operatorzy kamer musieli się nieźle wysilić, aby Warszawa wyglądała tak urokliwie jak w "Listach do M." To po prostu dobrze się ogląda, bo wizualność jest zdecydowanie mocną stroną tego dzieła.
Widziałam na forum opinię, że to jest film, na którym ludzie się nie śmiali. Absolutnie się z nią nie zgodzę, ja na początku filmu miałam beznadziejny humor, a na końcu nie sposób było się nie uśmiechać. Oczywiście, nie wszystkie dialogi były tak zabawne jak powinny, ale mimo wszystko, można się na tym filmie zrelaksować i pośmiać, co też czyniłam w towarzystwie innych osób, których także ten film bawił.
To, co rzuca się w oczy, to fakt, jak pięknie ta nieambitna komedia romantyczna została zrealizowana. Widać, że scenografia jest dopracowana w każdym szczególe, operatorzy kamer musieli się nieźle wysilić, aby Warszawa wyglądała tak urokliwie jak w "Listach do M." To po prostu dobrze się ogląda, bo wizualność jest zdecydowanie mocną stroną tego dzieła.
Z mojego subiektywnego poletka muszę jednak dodać, że najbardziej w tym filmie ucieszył mnie fakt, iż zobaczyłam w nim dwójkę bydgoskich aktorów, grających w naszym teatrze - wspaniałą Martę Ścisłowicz i Jerzego Pożarowskiego.
Jedyne, co mnie irytuje w tego typu produkcjach to data pojawienia się ich w kin. Komedie romantyczne to dla mnie bynajmniej nie jest coś, co jest w stanie przybliżyć mnie do atmosfery świątecznej, Boże Narodzenie to coś więcej niż facet w czerwono-białym wdzianku i prezenty.
Zamierzam się wybrać do kina na ten film. Czytałam na wielu forach,że film jest wzorowany na "Actually love" (skądinąd jedynej komedii romantycznej którą lubię). Jeśli to prawda to jednak szkoda, że nie potrafimy wymyślić nic sami.
OdpowiedzUsuńHmmm... muszę się wybrać do kina,żeby się przekonać.
Właśnie ja oglądałam ten film tylko fragmentami, więc nie mogłam pisać o tym aspekcie, jednak pojawia się bardzo dużo takich opinii, więc coś musi być na rzeczy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDomi, zapraszam do wyzwania
OdpowiedzUsuńhttp://znalezionepodchoinka.blogspot.com/
bo chyba nie bierzesz w nim jeszcze udiału?
Film byłby jak znalazł do tematu:).
Chciałam go obejrzeć i słyszałam, że jak na polską produkcję nawet niezły. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńPS. Mówisz bydgoscy aktorzy? Muszę się przyjrzeć :)
Nie lubię komedii romantycznych, a już polskich to w ogóle. Mimo że zachwalasz film to jednak nie ciągnie ma na niego.
OdpowiedzUsuńMam niezwykłą ochotę na ten film :) Nie mam nic do polskich komedii, niektóre są całkiem niezłe, nie wiem co ludzie do nich mają, chyba oczekują hollywoodzkiego kiczu.
OdpowiedzUsuńAlbo wybiorę się na niego do kina albo obejrzę przed świętami :)
chętnie obejrzę ;]
OdpowiedzUsuńDostałam zaproszenie na przedpremierowy pokaz do Warszawy, ale ani nie chciało mi się siedzieć w pociągu cały dzień, ani nie chciało mi się marnować czasu na polski film. Nie dość, że plakat filmu bezczelnie zerżnięty z "Love Actually", tak fabuła zdaje się również. Nie cierpię polskich filmów wyprodukowanych po "Nigdy w życiu", dlatego też nawet nie ruszam tyłka do kina :)
OdpowiedzUsuńMi by się taki film teraz przydał. Z chęcią obejrzę:)
OdpowiedzUsuńRzadko oglądam polskie filmy, ale ten wyjątkowo jakoś wpasował się w moje gusta i mam ochotę go obejrzeć. Mam tylko nadzieję, że nie będę aby zawiedziona.
OdpowiedzUsuńNo to idę do kina, jak tylko trafi na afisz w moium Big City.
OdpowiedzUsuńTo, że film jest kopią innego, zagranicznego filmu to jedno, ale to, co najbardziej mnie irytuje to fakt, że w polskich komediach romantycznych ZAWSZE jest ta sama obsada aktorska. To nudne, bo ile można oglądać te same twarze znów uwikłane w uczuciowe pajęczyny? Nie wątpię w to, że film jest z pewnością bardzo optymistyczny, rodzinny, pełen świątecznego klimatu i ciepła, ale dla mnie to jedynie komercyjny chwyt. Wytworzę sobie klimat zbliżających się świąt poprzez zawieszenie lampek na łóżku i ulubioną płytę z muzyką świąteczną. Niekoniecznie dam się złapać na film, który jest do znudzenia reklamowany wszędzie, gdzie to tylko możliwe.
OdpowiedzUsuńNie lubię polskich filmów,tak więc chyba sobie odpuszczę;)
OdpowiedzUsuńDo polskich produkcji podchodzę z pewną rezerwą, bo ile można oglądać ciągle ten sam zestaw aktorów? Jednak staram się nie skreślać filmu w przedbiegach, bo akurat o tym słyszałam, że jest całkiem przyjemny. Jak nadarzy się okazja, zapewne z niej skorzystam. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńWybieram się na niego.
OdpowiedzUsuńChoć chyba po każdej polskiej komedii utwierdzam się w przekonaniu, że są one śmieszne w swojej głupocie.