poniedziałek, 21 listopada 2011

Carlos Ruiz Zafón "Światła września"


Na okładce "Świateł września" powinna być umieszczona informacja ostrzegawcza - nie czytać w tramwaju i przede wszystkim, nie zaczynać tej książki w późnych godzinach wieczornych, gdy następnego dnia musicie rano stawiać czoła obowiązkom.  Z prostego powodu: możecie przegapić przystanek albo skończyć lekturę o piątej nad ranem, z wypiekami na twarzy i wyczerpującymi się bateriami w latarce. 

Trzecia książka w dorobku literackim Carlosa Ruiza Zafóna to podróż do Francji lat trzydziestych.  Poznajemy Simone, która zostaje wdową z dwójką dzieci. 
Trudna sytuacja zmusza kobietę do podjęcia pracy, więc gdy dowiaduje się o możliwości zatrudnienia oraz mieszkania u producenta zabawek, jest wniebowzięta.  Nastoletniej córce i młodszemu synowi podoba się w malowniczym zakątku, które ma być dla nich bezpiecznym miejscem do zamieszkania. 
Więcej rąbka tajemnicy nie uchylę, zachowuję humanitaryzm czytelniczy i przyjemność bycia zaskakiwanym lekturą zostawię Wam  w całości.

Jednak muszę wspomnieć  o tym, jak bardzo robi na mnie wrażenie pisarstwo Hiszpana. 
Rzadko spotyka się kogoś, kto przemawia do czytelnika językiem tak bogatym i kwiecistym jak robi to Zafón.
Jest absolutnym mistrzem w dawkowaniu napięcia, bawienia się emocjami, książkę czyta się po prostu z zapartym tchem i chęcią jak najszybszego dowiedzenia się, co będzie dalej.
Misternie utkał sieć intryg, tajemnic, sekretów, a wszystko to umiejscowione w tak przerażająco-schizofrenicznym miejscu, że nasza wyobraźnia automatycznie działa na najwyższych obrotach. 
Nim się człowiek obejrzy, a tu już ostatnia strona... Majstersztyk. 

O fenomenie tej powieści świadczy także fakt, że mimo pewnych uchybień (jak np. idealizacja postaci) nie wpłynęło to w znaczący sposób na mój odbiór książki. Byłam tak "zajęta" wszystkimi przygodami, że nie było w stanie mnie to aż tak bardzo razić, mimo, iż jestem na tym punkcie czuła. 
Chylę czoła przed Zafónem, bo "Światła września" to naprawdę niesamowicie absorbująca powieść, którą warto było przeczytać. 

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza


Co do pisarza - polecam Wam ścieżkę dźwiękową "Cienia wiatru". :)


PS. W związku z małym zainteresowaniem konkursem z Wydawnictwem Edgard, przedłużam termin przesyłania wypowiedzi o trzy dni. Nagrodą jest poradnik z serii Samo Sedno poświęcony tematyce asertywności, której dotyczy pytanie konkursowe. Zapraszam do udziału! :)


11 komentarzy:

  1. Moje pierwsze spotkanie z Zafonem i jego ,,Cieniem wiatru'' przebiegło niebyt pomyślnie, ale może zaryzykuje drugi raz i sięgnę po ,,Światła września''. Mam nadzieję, że bardziej przypadną mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytałam jedną jego książkę, hmmmm... Marinę. Naprawdę wciągająca książka. Może jak wreszcie mój portfel zasili jakaś większa suma to skuszę się na zakup tej pozycji również ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie polubiłam tę książkę. Ale w końcu to Zafon, więc nie mogło być inaczej:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeka na mojej półce, już nie mogę się doczekać tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Zafona :) Najlepszy dla mnie pozostanie "Cień wiatru" ale każda stron przeczytana jego autorstwa to dla mnie wieka przyjemność. Masz rację, są małe niedoskonałości, ale za taki styl pisania i dar opowiadania - wybacza się wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja kocham wszystkie książki ZAfóna

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem w trakcie czytania tej książki, co prawda to dopiero początek, ale już jestem zaciekawiona :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj przyjdzie!
    przeklinam księgarnie internetowe, że każą tyle czekać na dostawę! Pewnie od razu się na nią rzucę:P

    OdpowiedzUsuń
  9. Miliardowy raz zapewniam Was, że pewnie w końcu przeczytam...muszę przeczytać!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam na półce i już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam... Uwielbiam Zafona! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze widzieć tyle fanów Zafóna ;)

    OdpowiedzUsuń