Jeśli miałabym zakwalifikować tę książkę do jakiejś kategorii, byłaby to kategoria: pozytywne zaskoczenie.
Zdziwiło mnie to, że nim się obejrzałam, a książka była prawie skończona. Choć wydawać by się mogło, że poradniki psychologiczne to specyficzny gatunek, mnie jednak ta tematyka ogromnie zainteresowała.
Uwielbiam książki, po których lekturze potrafię odbierać w inny sposób na banalne sytuacje dnia codziennego. "Asertywność na co dzień" to lektura, która pomaga spojrzeń na tak wiele aspektów komunikacji międzyludzkich, że czytałam ją z ogromną ciekawością.
Podoba mi się to, że jest to dzieło polskiej psychoterapeutki. Wykształcenie pani Agnieszki Wróbel robi wrażenie, więc nie mam wątpliwości co do kompetencji autorki.
Cieszę się, że książka w żadnym stopniu nie wydawała mi się "za bardzo" naukowa, jest napisana językiem zrozumiałym dla każdego.
To niezwykle ważny aspekt, bowiem nie wszyscy potrafią czytać książki związane z psychologią. Ja przekonuję się do nich coraz bardziej.
Choć tytuł jest bardzo jednoznaczny nie do końca oddaje zawartość książki. Dzięki niej dowiedziałam się wiele o wpływie dysfunkcji rodzinnych na przyszłe funkcjonowanie społeczne, ale także o komunikatach, które wypowiadamy każdego dnia, nie mając nawet pojęcia jak one wpływają na odbiorców.
Książka jest przejrzyście i schludnie wydana, urozmaicona schematami oraz rysunkami, które pomagają zrozumieć przesłanie lektury.
Uważam, że wiele osób znalazłoby w tej książce "coś dla siebie". Pozwala zrozumieć, jakim typem człowieka jesteśmy i jak możemy niwelować swoje negatywne zachowania.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Edgard
Jeśli ktoś jest zainteresowany, zapraszam do konkursu, w którym można ją wygrać.
PS.Jeśli ostatnio zauważyliście, że nie ma mnie na Waszych blogach, mniej się udzielam to na swoje usprawiedliwienie wrzucam dwie grafiki, które mogą wprost zasygnalizować, czym właśnie jestem zajęta... ;)
Z jedną i drugą funkcją łączy się mnóstwo zadań i odpowiedzialności, ale jestem tak niesamowicie podekscytowana wszystkim tym, w czym mam możliwość brania udziału, że czuję na własnej skórze niesamowity zastrzyk energii... Mam tylko nadzieję, że oprócz pracy w Biurze Prasowym starczy mi jeszcze czasu na obejrzenie wielu świetnych filmów, które można podziwiać na Festiwalu Plus Camerimage.
A co do Szlachetnej Paczki to nie wyobrażam sobie, żeby Święta odbywały się bez niej, więc i w tym roku trzeba było ją zorganizować. Za kilka dni będzie tu pewnie mały magazyn, ale taki widok zawsze raduje serce :)
Pozdrawiam Was i wreszcie idę w spokoju napić się herbaty :)
Książka idealnie nada się dla mojej siostry, która z asertywnością ma niestety spory problem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Super! Jesteś wolontariuszem? Sama bym chciała, ale przez wzgląd na maturę i zawalenie nauką zrezygnowałam w tym roku. W przyszłym już na bank się zgłoszę ;)
OdpowiedzUsuńTak, jestem wolontariuszem :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zastanawiałam się nad tym, czy jestem dość asertywną osobą i choć za psychologią nie przepadam, akurat ta książka wydaje się być dość ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPS. Też jestem wolontariuszem, świetna sprawa :) W moim mieście organizowana jest akcja w której kupuje się prezenty mikołajkowe dzieciom z domu dziecka, uwielbiam się tym zajmować :D
Pozdrawiam!
Wiem nawet komu mogłabym dać tę książkę w prezencie :) Mnie samej by się chyba przydała. :)
OdpowiedzUsuń