Przykro patrzeć. I... przykro wspominać.
Przypomina mi się pewna anegdota, kiedy to umawiałam się z moją koleżanką na kawę, do nowo powstałej księgarnio-kawiarni. Umawiałyśmy się i umawiałyśmy, "kiedyś pójdziemy" aż w końcu zlikwidowano to miejsce. Do dnia dzisiejszego stoi niezagospodarowane, smutno wiszący szyld i pusta ekspozycja sprawia, że moje serce kłuje jakiś bolesny wyrzut sumienia, może jednak warto było umówić się tam na kawę...
Myślę, że przypomnę sobie te zdjęcia, jeśli kiedyś, postanowię łapać wiatr we własne żagle i otworzyć księgarnię (bo to takie moje małe, ciche i bardzo ryzykowne marzenie ;))
Antidotum na te smutne zdjęcia, które zobaczycie poniżej może być spacer, nie wiem jak u Was, ale u mnie jest niesamowicie piękna pogoda, jesień to moja ulubiona pora roku, dzisiejszy dzień bez spaceru to dzień stracony! :)
Antidotum na te smutne zdjęcia, które zobaczycie poniżej może być spacer, nie wiem jak u Was, ale u mnie jest niesamowicie piękna pogoda, jesień to moja ulubiona pora roku, dzisiejszy dzień bez spaceru to dzień stracony! :)
Wszystkie źródła zdjęć oraz większą ich ilość można obejrzeć tu
Artykuł wpadł mi w oko dzięki fejsbukowi wspaniałej Biblioteki, z której mam przyjemność wypożyczać większość książek, o których przychodzi mi pisać na blogu :)
Ojej to smutne :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zamknęli tą kawiarnię-księgarnie, myślałam, że to bardzo dobry pomysł.
W sumie chyba każdy molik książkowy myśli czasem o założeniu własnej księgarni :)
Boje się, że takie miejsca mają małe szansę na przetrwanie. A już na pewno w mniejszych miejscowościach:( próbowałam kiedyś pozyskać kasę na taką działalność. Nic z tego:(. Teraz nawet jakbym miała pieniądze żeby zainwestować chyba bym się nie zdecydowała, na takie wielkie ryzyko.
OdpowiedzUsuńEhhh szkoda!
papryczko, to nawet nie jest kwestia małych miejscowości, Bydgoszcz liczy sobie ponad 300 tysięcy mieszkańców, to największe miasto województwa i nawet taki biznes upadł, zlokalizowany w samym centrum, tuż przy Starym Rynku :(
OdpowiedzUsuńStraszna szkoda. Jeśliby tylko zarazić choć jakiś procent społeczeństwa manią czytania, takie miejsca by nie upadały...
OdpowiedzUsuńWspółczesność jest dla książek bezlitosna.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że takie miejsce może się utrzymać tylko w tych największych miastach Warszawa, Kraków, no może Gdańsk, czy w ogóle Trójmiasto. Reszta szans nie ma:(
OdpowiedzUsuńSmutne i straszne:(