Gdyby było mi dane spotkać na żywo Janinę Duszejko, główną bohaterkę powieści Olgi Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych", uciekałabym gdzie pieprz rośnie.
Bynajmniej nie dlatego, że codziennie chadzam do lasu w celu wyrżnięcia głowy sarnie czy zastrzelenia dzika, ale naszym naturalnym zachowaniem jest pewnego rodzaju lęk przed takimi dziwakami. Oryginalnymi, irytującymi i hipnotyzującymi, w jakiś nieopisanie mroczny sposób.
Którzy mają coś ciekawego do powiedzenia, ale jednocześnie przekazują te ważne treści (bo ochrona zwierząt jest ważna) w taki sposób, że ma się ochotę ich po prostu, mówiąc kolokwialnie, spławić.
Jednak co jeśli ta zbzikowana staruszka, która próbuje wytłumaczyć morderstwa zemstą zwierząt, ma rację? To pytanie chodzi po czytelniczej głowie od pewnego momentu powieści i nie daje spokoju.
Bardzo podoba mi się ten aspekt, że wobec głównego bohatera możemy czuć tak ambiwalentne uczucia. Z jednej strony - podziw i zrozumienie, z drugiej niechęć.
Rzadko kiedy mam możliwość spotkania się z takim bohaterem, niewątpliwie ta skomplikowana osobowość nadaje to smaczku całej historii.
Czytając tę książkę czułam się zaplątana w jakąś dziwaczną historię osadzoną w bardzo realnym czasie i miejscu. Co nie oznacza, że powieść mi się nie podobała.
Była wciągająca i praktycznie nie było w niej nudnego momentu, co chwilę pojawiały się nowe zdarzenia, nowe, coraz to bardziej przerażające i zaskakujące wątki.
Krzywdzące byłoby napisać, że jest to zła książka.
Pani Olga Tokarczuk fascynuje mnie swoim stylem pisania i tym, jak idealnie próbuje się dobrać do pewnych naszych zachowań czy refleksji. W perfekcyjny sposób rozbiera pewne kwestie na czynniki pierwsze, niektóre fragmenty tej powieści to prawdziwy kij włożony w refleksyjne mrowisko.
Po tej książce zaczyna się rozmyślać i zastanawiać.
Bardzo lubię blogowe sformułowanie "must have", w odnośniku do strojów czy kosmetyków.
Z racji istnienia literackiej części blogowego społeczeństwa, mogę śmiało napisać, że jest to książka "must read". Ciężko jest opisać ten styl pisarski, to trzeba przeczytać, chociażby z uwagi na to, jaka indywidualność literacka wyłania się z tej powieści.
Jestem naprawdę mocno zaintrygowana spotkaniem z tak oryginalną, polską pisarką.
Przyznam się, że ze wszystkich wywiadów z panią Olgą, ten podobał mi się najbardziej.
Nie wiem czemu, może dlatego, że my, Polacy, zawsze mamy w sobie zakompleksiony syndrom niższości i kiedy tylko widzimy, że coś jest ZAGRANICZNE (z naciskiem na to określenie), myślimy, że to jest lepsze, ale ja po prostu uwielbiam, kiedy nasi są doceniani.
Do dzisiaj nie zapomnę jak w szkole w Hiszpanii podeszły do mnie trzy Rosjanki i zaczęły zadawać mi sto pytań na temat Janusza Leona Wiśniewskiego. A po chwili do dialogu dołączyła się Niemka, która również była wielce zaintrygowana akurat tym polskim pisarzem.Trafiły na niewłaściwy egzemplarz - nasza rozmowa na temat Jego książek skończyła się grubo po godzinie... A tak na marginesie, pisarz ma dzisiaj urodziny, o czym był uprzejmy poinformować mnie Jego facebook :)
Chciałabym poznać twórczość Pani Tokarczuk i tę książkę też mam w planach. Jak każda lektura wszystkim się nie spodoba, ale muszę sprawdzić na sobie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Czytałam tę książkę i w zasadzie zgadzam się z Twoją opinią. Niby taka nieszkodliwa emerytka, a tak naprawdę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tokarczuk jest niesamowita... Już jej nazwisko przywodzi mi na myśl coś magicznego. Uwielbiam to, w jaki sposób zaczarowała świat w "Prawieku". Wszyscy szaleją na punkcie hiszpańskiego realizmu magicznego, a ten nasz rodzimy w tak dobrym wykonaniu pani T jest piorunujący.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że "Prowadź swój pług przez kości umarłych" czytałam rok temu, a nadal mam ją świeżo w pamięci - takie dobre wrażenie na mnie wywarła! Chętnie przeczytałabym ją jeszcze raz pomimo tego, że znam zakończenie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze nic Tokarczuk. Skoro książka tak zapada w pamięć to muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZ książek pani Tokarczuk znam tylko "Prawiek i inne czasu" (komentarz na moim blogu). Powiem szczerze, że owa ksiązka zrobiła na mnie wielkie wrażenie. 6 z plusem! Taka magiczna i rzeczywista zarazem. Prosta i złożona. Piękna po prostu :) W swej biblioteczce mam jeszcze "Dom dzienny, dom nocny". Troche się boję czytać, żeby nie zepsuć dobrego wrażenia :) Ogólnie książkom pani Tokarczuk mówię TAK
OdpowiedzUsuńdo pani Tokarczuk mam mieszane uczucia. zachwyciły mnie jej Ostatnie historie i całkowicie rozczarował Dom dzienny, dom nocny. będę musiała sięgnąć po trzecią książkę by ostatecznie wyrobić sobie zdanie.
OdpowiedzUsuńa Wiśniewski... w Polsce jest bardzo popularny, ale i mocno krytykowany. ja tam go bardzo lubię i już.
Ostatnio czytałam jej bardzo negatywną recenzję, z kolei moja przyjaciółka - podobnie jak Ty - uważa, że to pozycja obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńPoznałam dotąd 'Dom dzienny, dom nocny', który kompletnie mi się nie spodobał oraz 'Grę na wielu bębenkach', z paroma ciekawymi opowiadaniami. Generalnie nie jestem jednak jakaś specjalnie chętna do dalszego poznawania twórczości tej pani. Nie przekonała mnie do siebie...
Czytałam i mam podobne odczucia do Twoich. Nie spodziewałam się tego po spokojnej staruszce ;) Polecam Ci jeszcze, jesli nie czytałaś, "Tam, gdzie spadają anioły". Świetna książka.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale jakoś nie zwróciłam na nią uwagi. Zobaczymy, może gdzieś ją dorwę :-)
OdpowiedzUsuńCzytałam, odczucia mam podobne do Twoich. Janina siedzi mi w głowie do teraz :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę już za sobą. Janina jest bardzo charakterystyczną postacią literacką, zresztą tak jak i styl pani Tokarczuk. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo, bardzo mi się podobało :) Bardzo świeża proza :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę rok temu, właśnie tak jakoś w połowie sierpnia i przemiło ją wspominam - jak każdą książkę Tokarczuk. Pięknie to napisałaś: "kij włożony w refleksyjne mrowisko". Jej ksiażki czytam w trzy dni, a potem trzymam je jeszcze trzy tygodnie, bo zanim oddam do biblioteki, muszę przepisać zaznaczone w czasie lektury cytaty. W "Prowadź swój pług" było ich wyjątkowo dużo i było wyjątkowo długie :) Ostatnio tak miałam z "Anną In w grobowcach świata" - stwierdziłam, że nie będę przepisywać cytatów, tylko po prostu kupię sobie książkę i je zaznaczę :)
OdpowiedzUsuńTokarczuk zmienia moje pojmowanie świata. Wiele jej zawdzięczam.
A co do głównej bohaterki to niedawno wypowiadałam się na jej temat u Agny, więc nie będę się powtarzać.
Pozdrawiam!
Evita, a "Tam, gdzie spadają anioły" to Terakowskiej, nie Tokarczuk ;))
OdpowiedzUsuńOleńka, masz rację oczywiście. Mój błąd ;)
OdpowiedzUsuńZdarza się ;))
OdpowiedzUsuńCzytałam w zeszłym roku i nadal żywa w mojej głowie, świetna!
OdpowiedzUsuń