Kiedy ostatnio przez trzy dni z rzędu nie mogły mi z głowy wyjść piosenki Kabaretu Starszych Panów, przypomniałam sobie o pewnej pięknej książce i o równie wspaniałym audiobooku.
I tak oto, przemierzałam moją Bydgoszcz tramwajami i autobusami, mając w uszach słowa najczulsze z najczulszych, listy Agnieszki Osieckiej do Jeremiego Przybory.
Przypomniało mi o tym, jak bardzo uwielbiam świat Agnieszki Osieckiej.
Oraz o tym, że Warszawa, w której aktualnie jestem, to Jej miasto.
Tu mieszkała, tworzyła, zbierała inspiracje.
W swoich wierszach i felietonach poniekąd zatrzymała czas, utrwalając chwile, miejsca i ludzi,
To Jej miasto.
Czy istnieje jakaś bardziej "warszawska" poetka od Niej?;)
W końcu - mamy maj, pachnie Saska Kępa....
Na długi spacer po Powązkach wybrałam się z Beatą.
W ciepłym słońcu przemierzałyśmy nieskończenie długie alejki cmentarza, bacznie wczytując się w wydrukowana mapę ze wskazówkami, jak dojść do miejsca spoczynku Agnieszki Osieckiej.
Dzięki trafnym wskazówkom, nasza spacer obył się bez jakichkolwiek komplikacji.
Zebrałyśmy zeschłe kwiaty, wypalone znicze, zapaliłyśmy nasz znicz, zostawiłyśmy lilię.
A Powązki w maju są takie piękne...
Jeśli wybierze się mniej popularną porę, pozbawioną szkolnych wycieczek, można zrozumieć cichy urok tego miejsca.
Najbardziej zrobił na mnie wrażenie kot, prażący się w słońcu na czyimś grobie oraz rząd grobów, całkowicie zasypanych kwiatami lipy... Przypomniało mi się stwierdzenie Agnieszki kochać na lipę i od razu się uśmiechnęłam.... :)
Aż się zadumałam... Od lat marzy mi się, że znajdę się na Saskiej Kępie w Warszawie, i przejdę obok domu Agnieszki Osieckiej, gdzie przy biurku tyle pięknych rzeczy stworzyła..wybierasz się ta może?
OdpowiedzUsuńSaska Kępa będzie chyba zawsze pachniała Osiecką :)
OdpowiedzUsuńAch, pięknie piszesz o Osieckiej, a cała notatka jest taka... klimatyczna :) Ja obiecuję sobie lepsze zapoznanie z twórczością tej Pani już od bardzo dawna, czuję, że nadchodzące wakacje będą należały do niej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Mi było dane zobaczyć dom Osieckiej i było to niemałe przeżycie :) Choć tak naprawdę, Agnieszka była osobą, której pełno było wszędzie, jak i wszędzie pozostawiła swój ślad, tak więc mam przeczucie, że w jakimkolwiek miejscu Warszawy bym się znalazła i to miejsce zaznało kroku, zapachy, widoku Agnieszki :)
OdpowiedzUsuńKasia: szczerze zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńKochana, Ty tak niesamowicie piszesz, że aż wycieczka na cmentarz mi się zamarzyła... jestem pod wrażeniem zarówno stylu, jak i wspomnień.
OdpowiedzUsuńnormalnie aż dostałam gęsiej skórki, Agnieszkę uwielbiam długo, niestety jeszcze nie udało mi się przeczytać listów które pisała z Jeremim Przyborą, ale myślę, że kiedyś to nadrobię
OdpowiedzUsuńKocham Osiecką, to była naprawdę niezwykła osoba... Pięknie to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńAch jak ja lubię natrafiać zupełnie przypadkiem w takie miejsca jak to:) Ja właśnie dokładnie tydzień temu odwiedziłam miejsce spoczynku (brzmi to jakoś groźnie) Agnieszki:) Byłam także na Saskiej ale odwiedziłam tylko kafejkę Rue de Paris, przed którą sobie pani Agnieszka przesiaduje:)Pozdrawiam i troszkę zazdroszczę Ci tej Warszawy na co dzień (choć pewnie na co dzień to ona nie jest taka urocza jak na 4 dniowym rozrywkowym, beztroskim pobycie)
OdpowiedzUsuńTeż,będąc w tym roku w Warszawie,odnalazłam i oglądałam dom Agnieszki Osieckiej.I takie wrażenia:myślałam,że będzie to cała willa (jednorodzinna).A to jest jakiś dom wielorodzinny , w którym było i mieszkanie pp.Osieckich.Zaczepiony przypadkowy przechodzeń,pokazał mi okna tego mieszkania.Czy nie wartoby urządzić tam coś na kształt muzeum,jak jest w mieszkaniach Broniewskiego,Dąbrowskiej,Struga ?
OdpowiedzUsuńI jeszcze:nie ma już opisywanych przez poetkę bliskich zejść nad Wisłę.Przegradza arteria komunikacyjna (Wał Miedzeszyński)Szkoda !!