niedziela, 29 maja 2011

Włóczykijka, Mariusz Surmacz "Strażnik marzeń"

Przyznam się szczerze, że pogubiłam się we włóczykijkowych rozliczeniach, dlatego przesyłka była dla mnie absolutną niespodzianką.
Ucieszyłam się niezmiernie, bardzo lubię być mile zaskakiwana :)
 "Strażnika marzeń" pochłonęłam błyskawicznie. 
Jeśli ktoś chce się przyłączyć do akcji i mieć okazję przeczytania wybranej przez siebie książki, wszystkie szczegóły znajdziecie tu.



Mariusz Surmacz książką "Strażnik marzeń" zabiera nas w podróż, w którą zapewne wiele z nas nigdy nie pojedzie, z różnych względów.
Po pierwsze, trzeba mieć mnóstwo odwagi.
Po drugie, trzeba mieć motor.
A po trzecie i najważniejsze:trzeba być mężczyzną.
Gdyby ktoś zasłonił mi imię i nazwisko autora bez sekundy zawahania odpowiedziałabym, że napisał ją facet, bo tylko facet potrafi tak patrzeć na rzeczywistość jak patrzy Max, główny bohater opowieści.
Ta książka jest po prostu do bólu męska i to właśnie uderza w czytelnika niemalże na każdej stronie powieści.

Najbardziej trzeba jednak podkreślić to,że nie każdemu taki męski punkt widzenia odpowiada.
Ja zaliczam się chyba do grupy środkowej - nie jestem wobec tej książki ani zimna, ani ciepła.

Historia jest dość banalna. Maksymilian, który ma około czterdziestu lat, postanawia zostawić ukochaną kobietę dla jej własnego dobra (a myślałam, że polski romantyzm był tylko raz i już nie wróci) i podróżuje. Bez celu, przed siebie.
Na swojej  drodze spotka wiele osób i...z niejednego pieca przyjdzie mu jeść chleb.
Wątek erotyczny, tak wielokrotnie podkreślony, wyolbrzymiony, dodaje dynamiki i emocji tej powieści, ale patrząc na to racjonalnym okiem, może wydawać się to po prostu odrobinę dziwne.
Za pierwszym razem to jest emocjonujące, za drugim trochę też, a za trzecim, czwartym...?
W recenzjach mogłam przeczytać, że Max podbił serca swoją pewnością siebie, ale ja w nim nie dostrzegłam ani odrobiny tej cechy. 
Facet, który ucieka i ulega każdej napotkanej kobiecie, tylko dlatego, że przypomina mu tę, przed którą ucieka? 
Ja wiem, że "Facet to świnia", ale chyba zbyt dużo wiary pokładam w tę brzydszą płeć, żeby polubić Maksa. Mnie po prostu irytował.

"Strażnik marzeń" to debiut literacki Mariusza Surmacza, który na scenie polskiej literatury jest postacią nową. Autor w liście do osób biorących udział w akcji przyznał się, że jego następne powieści będą o innej tematyce, więc mam nadzieję, że te następne przypadną mi bardziej do gustu. 





9 komentarzy:

  1. Książka być może mnie nie zaciekawiła, ale sama akcja owszem- nawet bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że dobrze mi się ją czytało, choć oczywiście też miałam kilka "ale":)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Domi, ta książka to nie ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś się nie mogę przekonać do niej, właśnie z powodów, o których piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. obecnie zapisana jestem na jedną Włóczykijkę, ale patrząc na opinie innych książek wiem, że gdy nadrobię domowe zaległości będzie ich więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedyś mam nadzieję przeczytać tę książkę, tylko nie wiem kiedy

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę, książka w męskim wydaniu, to może być mocne. Lubię inne spojrzenie na otaczający świat, więc za pewne będę polować na tę książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam już kilka recenzji tej książki i po Twojej nadal żywię przekonanie, ze Strażnik marzeń to zdecydowanie nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie ta książka jakoś ciągle odpycha... Nie wiem dlaczrgo. Moze kiedys sie do niej przekonam:)

    OdpowiedzUsuń