Ostatnimi czasy, fenomen nazwiska Llosy przypomina trochę fenomen najznakomitszych marek ubrań. Słyszę "Llosa" i już mam przed oczami kolejną, fantastyczną okładkę Jego książki.
Cieszę się, że ostatnio zajęła mi czas powieść pt. "Ciotka Julia i skryba", którą klasyfikuje się jako przedstawicielkę nurtu lekkiego w twórczości pisarza.
Jakoś nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, w której osiemnastoletni chłopak z mojej rodziny, zaczyna "randkować" z rozwiedzioną ciotką po trzydziestce. Tym większe było moje zdumienie, kiedy okazało się, że to nie jest fikcja literacka, ale po prostu fakt z jakże bujnego życia pisarza, wykorzystany w tworzeniu książki.
Głównym jej bohaterem jest Mario, osiemnastoletni chłopak, który stawia swoje pierwsze kroki jako pisarz i dziennikarz radiowy.
Ma przyjemność pracować z legendą radia, tytułowym skrybą, którego przezabawne tasiemcowe audycje, są przerywnikami w rozwijającej się fabule powieści.
Treść owych audycji jest momentami wprost groteskowa,daje czytelnikowi mnóstwo powodów do najzwyczajniejszego w świecie, roześmiania się nad książką. Nie sposób zachować kamienną twarz podczas wielu zabawnych opisów, jakie zafundował nam Noblista. Są po prostu wyśmienite a ich wspomnienie jeszcze przez długi czas będzie wzbudzało we mnie rozbawienie.
Mario ma także przyjemność zakochać się w ciotce Julii.
Ona zaś rozkocha w sobie naszego młokosa do takiego stopnia, że postanowi w dziki i szaleńczy sposób wziąć z nią ślub.
Ciekawa historia ich romansu stanowiąca główny wątek powieści, wypełniona ukrywaniem się, potajemnymi schadzkami w kinie, a później piętnem rodzinny to naprawdę wspaniała rozrywka.
Książka jest perfekcyjnie napisana, dynamicznym i bardzo ciekawym językiem.
W ponad czterystu stronach powieści Llosy jest miejsce na wiele ciekawych opowiastek z życia mieszkańców Peru, ale zdecydowanie nie ma tam miejsca na nudę dla czytelnika.
Czyni ją to niewątpliwie godną polecenia i obowiązkową do przeczytania dla wszystkich fanów twórczości Llosy.
PS. Z nieukrywaną dumą oznajmiam, że wreszcie stałam się szczęśliwym posiadaczem karty do biblioteki ;) Cieszyłam się jak dziecko, kiedy odkrywałam, że 90% książek, które bardzo chcę przeczytać, znajduję się w bibliotece. Jeszcze dziś z największą przyjemnością zabieram się za czytanie :)
Mnie pisarz zaskakuje w każdej swojej książce. Pozycji którą przedstawiasz jeszcze nie czytałem.
OdpowiedzUsuńTo prawda, biblioteki potrafią zaskoczyć swoimi zbiorami :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek tego autora, chociaż okładki jego powieści są tak kuszące, że je kojarzę :)
Llosa bardzo przypadł mi do gustu, więc z pewnością sięgnę po tę książkę:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tego autora, ale z chęcią to zmienię :) A ta pozycja bardzo mnie ciekawi ;)
OdpowiedzUsuńLlosa i jego fenomen jest dla mnie jeszcze zakryty, czytałam jedną książkę, ale nie zrobiła na mnie jakiegos specjalnego wrażenia.
OdpowiedzUsuńSkoro zachwalasz "ciotkę Julię..." to muszę się z nią czym prędzej zaznajomic;))
PS Miłego czytania i owocnego użytkowania karty!
Muszę kiedyś sięgnąć po którąś z książek tego pisarza -jeszcze nie miałam przyjemności. A ostatnio, coraz częściej spotykam się z tym nazwiskiem (wszędzie w pozytywnym sensie) ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra wiadomość jeśli w bibliotece znajduje się tak wiele książek, które chce się czytać. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" Llosy i z radością stwierdzam, że Jego styl bardzo przypadł mi do gustu. Swoją drogą jeśli nie czytałaś- polecam :) A na "Ciotkę Julię" już od jakiegoś czasu ostrzę sobie ząbki, ciekawe czy znajdę ją w mojej bibliotece? Ślę gorące pozdrowienia i życzę miłej lektury!
OdpowiedzUsuńJuż od dawna bardzo chcę przeczytać coś tego autora :)
OdpowiedzUsuńA ja nic jeszcze nie czytałam tego autora, czas chyba nadrobić zaległości
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać coś Llosy, bo sobie obiecuję i nic z tego nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńJeśli książka jest tak dobra jak recenzja to muszę ją przeczytać :-). Od jakiegos czasu książka jest w moich planowanych i jak widzę jest pozycją trafioną.
OdpowiedzUsuńKarta do bibioteki to super sprawa :),buszowanie miedzy regałami z mnóstwem książek to świetna przygoda.
a ja czytam jedną z książek Llosy i muszę niestety powiedzieć, że ciężko mi ją skończyć, kompletnie nie przypadła mi do gustu, ale może dam autorowi jeszcze jedną szansę i skuszę się na tą Ciotkę Julię :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Ciotkę..." bardzo fajna i zgadzam się ze stwierdzeniem, że zaliczana u tego autora do nurtu "łatwe i lekkie", bo "Rozmowa w katedrze" jest znacznie trudniejsza i nie przebrnęłam. Bloga dodajemy do ulubionych :) pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńJa właśnie czytam "Raj tuż za rogiem" Llosy. Bardzo mi się podoba. Podobnie jak Twoja recenzja mnie zaintrygowała, chcę sięgnąć po jeszcze więcej utworów. A w jakim czasie dzieje się akcja? Bo w "Raju..." Noblista pięknie opisał wiek XIX - magia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i idę dalej poszperać na Twoim blogu, bo zauważyłam recenzję książki Zafona, którego po "Cieniu wiatru" także lubię.