sobota, 18 stycznia 2014

"Pod mocnym aniołem" (2013, reżyseria: Wojciech Smarzowski)



W naszym kraju  łatwiej jest przyznać się do tego, że jest się kosmitą niż do niepicia.
„Piję, bo wszyscy piją” mówi jeden z bohaterów najnowszego filmu Wojciecha Smarzowskiego  „Pod mocnym aniołem”. Jesteśmy tak opatrzeni z widokiem osób z flaszką w ręku, że nie przeszkadzają nam oni absolutnie nigdzie, przyzwolenie społeczne szepcze cicho „tak” na spożywanie alkoholu w pociągach, tramwajach, na przystankach, a nawet w kinie na premierze „Pod mocnym aniołem”.
Groteska ta i fakt, że siedziałam na sali z ludźmi, którzy cały  seans się śmiali daje do myślenia niemniej niż sam film. 

Opowiada on historię Jerzego, któremu palców  u nóg i rąk by zabrakło, żeby zliczyć, ile razy trafiał na odwyk. Poznajemy jego życie oraz wyznania innych alkoholików zmagających się z nałogiem, który spustoszył ich życie zawodowe i rodzinne. Choć każdy z nich jest inny to w pewnym momencie filmu ich historię zlewają się w to samo. Przesnutą zapachem wymocin smutną balladę o zaprzepaszczonych szansach i rozbitych rodzinach.
Jerzego spośród nich wyróżnia to, że na odwyku  w ogóle się nie stara. Przynajmniej do czasu.
 Fabuła „Pod mocnym aniołem” przypomina pijacki ciąg, niechronologicznych zrywów i bolesnych upadków. Funduje to widzowi rytmiczne emocje, co chwilę zastanawiamy się, czy Jerzy tym razem z tego wyjdzie. Im bardziej drastyczne sceny serwuje nam Smarzowski, tym bardziej przekonuje do tego, że trudno dla alkoholika znaleźć jakąkolwiek deskę ratunku. 

Film podobał mi się już na etapie napisów początkowych, kiedy wymieniane były nazwiska wyśmienitych aktorów. Nie mogłam oczu oderwać od Więckiewicza, teraz rozumiem, co miał na myśli kiedy w wywiadach mówił jak trudna była to rola.
Chyba jestem masochistką, ale lubię dostawać „po mordzie” od Smarzowskiego i ekipy* osób z nim współpracujących.  Robi to najlepiej. Obrazem, montażem, dźwiękiem przyprawiającym o ból głowy. Fani mocnej jak wódka smarzowszczyzny dostaną to, co lubią. Jeśli ktoś nie widział filmu jego autorstwa to jest to poważna zaległość, zyskują miano kultowych. 


* Autorem zdjęć do filmu jest Tomasz Madejski, za muzykę odpowiada Mikołaj Trzaska, montaż  wykonał Paweł Laskowski.

1 komentarz:

  1. Wybieram się na ten film w środę i jestem bardzo ciekawa co tym razem Smarzowski zaproponuje.
    Pozdrawiam :)

    Dopiero raczkuje, ale zapraszam serdecznie http://sylu-own-space.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń