W naszym kraju łatwiej jest przyznać się do tego, że jest się
kosmitą niż do niepicia.
„Piję, bo wszyscy piją” mówi jeden z bohaterów najnowszego
filmu Wojciecha Smarzowskiego „Pod mocnym
aniołem”. Jesteśmy tak opatrzeni z widokiem osób z flaszką w ręku, że nie
przeszkadzają nam oni absolutnie nigdzie, przyzwolenie społeczne szepcze cicho „tak”
na spożywanie alkoholu w pociągach, tramwajach, na przystankach, a nawet w kinie
na premierze „Pod mocnym aniołem”.
Groteska ta i fakt, że siedziałam na sali z ludźmi, którzy
cały seans się śmiali daje do myślenia
niemniej niż sam film.
Opowiada on historię Jerzego, któremu palców u nóg i rąk by zabrakło, żeby zliczyć, ile
razy trafiał na odwyk. Poznajemy jego życie oraz wyznania innych alkoholików
zmagających się z nałogiem, który spustoszył ich życie zawodowe i rodzinne.
Choć każdy z nich jest inny to w pewnym momencie filmu ich historię zlewają się
w to samo. Przesnutą zapachem wymocin smutną balladę o zaprzepaszczonych
szansach i rozbitych rodzinach.
Jerzego spośród nich wyróżnia to, że na odwyku w ogóle się nie stara. Przynajmniej do czasu.
Fabuła „Pod mocnym
aniołem” przypomina pijacki ciąg, niechronologicznych zrywów i bolesnych
upadków. Funduje to widzowi rytmiczne emocje, co chwilę zastanawiamy się, czy
Jerzy tym razem z tego wyjdzie. Im bardziej drastyczne sceny serwuje nam
Smarzowski, tym bardziej przekonuje do tego, że trudno dla alkoholika znaleźć
jakąkolwiek deskę ratunku.
Film podobał mi się już na etapie napisów początkowych,
kiedy wymieniane były nazwiska wyśmienitych aktorów. Nie mogłam oczu oderwać od
Więckiewicza, teraz rozumiem, co miał na myśli kiedy w wywiadach mówił jak
trudna była to rola.
Chyba jestem masochistką, ale lubię dostawać „po mordzie” od
Smarzowskiego i ekipy* osób z nim współpracujących. Robi to najlepiej. Obrazem, montażem, dźwiękiem
przyprawiającym o ból głowy. Fani mocnej jak wódka smarzowszczyzny dostaną to,
co lubią. Jeśli ktoś nie widział filmu jego autorstwa to jest to poważna
zaległość, zyskują miano kultowych.
* Autorem zdjęć do filmu jest Tomasz Madejski, za muzykę odpowiada Mikołaj Trzaska, montaż wykonał Paweł Laskowski.
Wybieram się na ten film w środę i jestem bardzo ciekawa co tym razem Smarzowski zaproponuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dopiero raczkuje, ale zapraszam serdecznie http://sylu-own-space.blogspot.com/