poniedziałek, 11 marca 2013

Fabio Volo "Pierwsze światła poranka"


Pamiętam doskonale entuzjazm towarzyszący czytaniu "Jeszcze jednego dnia" Fabio Volo. Włoch zachwycił mnie narracją i historią, wciągając do swojego świata. 
Stąd wyczekiwanie na polską premierę książki autora, ciekawość mnie zżerała:jaka będzie jego następna powieść? "Pierwsze światła poranka" smakują zawodem. Niestety. 

Powieść opowiada historię zbliżającej się do trzydziestki kobiety. Ma męża, ale on traktuje ją jak fragment wyposażenia domu. Ot, mebel, któremu nie trzeba poświęcać uwagi, bo i tak zawsze stoi tam, gdzie go postawiono przed laty. 
Kiedy na jej drodze staje inny mężczyzna Elena odkrywa w sobie na nowo kobiecość. Czuje się piękna, pożądana, gotowa na seksualne przygody ze swoim nowym partnerem.

Nigdy nie ukrywałam tego, że lubię od czasu do czasu sięgnąć po czytadło. Nie lubię natomiast przesadnej infantylizacji autorów w tego typu lekturach. Mam ochotę powiedzieć do autora: chwileczkę, pisarzu drogi, to że mam ochotę na coś lżejszego to nie znaczy, że musisz robić ze mnie idiotę! 
Elen mimo dojrzałego wieku zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka, która sama nie wie, czego chce. Zastanawiałam się przez pół książki jak się uchowała w życiu, skoro nie zna elementarnych zasad tworzenia relacji z mężczyznami. Przez to wydawała mi się nierealną, plastikową lalką, a nie bohaterem z krwi i kości. Podobnie jak jej nieobecny mąż i kochanek, o którym wiemy bardzo niewiele. Nie umiałam uwierzyć w tę historię, przekonać się do niej nawet w najmniejszym stopniu. Za dużo razy miałam ochotę dopowiedzieć swoje "ale", żeby lektura była przyjemną. Jak bohater jest źle napisany to i nawet sceny erotyczne nie są w stanie uratować czytelniczego zapału do książki.
Nie lubię też, kiedy pożądanie myli się z miłością, bo nie zawsze jedno idzie w parze z drugim. Autor próbuje poruszyć jakieś problemy społeczne np. nadopiekuńczość matki, ale zrobił to już i to z lepszym rezultatem niż w tej powieści. Drugi raz z rzędu pachnie nieświeżo.

Mam nadzieję, że "Pierwsze światła poranka" to tylko lekka niedyspozycja autora i następna książka przetłumaczona na polski okaże się wciągającą oraz godną uwagi lekturą. O tej niestety nie mogę tego napisać. Odniosłam wrażenie, że jest pisana w pośpiechu, że bohaterowie są niedopracowani. Jeden wielki chaos i brak wyrazistości zawładnął tą powieścią, która okazała się niewypałem. 


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza 

6 komentarzy:

  1. odniosłam bardzo podobne wrażenia po lekturze...a szkoda, bo zapowiadało się ciekawie.
    pozdrawiam

    www.kreatywneteksty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, każdemu może zdarzyć się popełnić taki tekst, oby następny był lepszy!
    PoZdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że tak się rozczarowałaś, bo "Jeszcze jeden dzień" rzeczywiście był ciekawie napisany... no cóż, pozostaje czekać na kolejną książkę autora. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście czekam na ten egzemplarz, więc na dniach pewnie będę czytać. Trochę mnie zmartwiła twoja mniej przychylna opinia, ale mam nadzieję, że ja będę "Pierwsze światła poranka" nieco bardziej pozytywnie zaskoczona, gdyż nie znam poprzednich dział autora, więc nie mam do czego porównać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może uda mi się przeczytać i porównam wrażenia po lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to mnie trochę do niej zniechęciłaś... A tak się na nią nakręciłam po "Jeszcze jednym dniu" ;)

    OdpowiedzUsuń