Na wstępie kilka słów od siebie. Przede wszystkim – podziękowania dla
Właścicielki bloga za możliwość wrzucenia moich trzech groszy do świata recenzji.
Słyszałam, że stronę odwiedziła Małgorzata Musierowicz, więc nie mogę dać
plamy, kalając Twoje dzielnie budowane dzieło kiepskimi recenzjami. (:
Po drugie – bo Właścicielce obiecałam – kilka słów o sobie. To, że Domi
kiedyś spotkałam na swojej drodze, i że dane nam było spędzić parę lat w
przestrzeni jednej szkoły, ba, nawet klasy, to jeden mały cud. Drugi? To fakt,
że nigdy nie rozpoczęłyśmy otwartej wojny ze względu na nasze poglądy. Poza
kilkoma wyjątkami, zasada działa mniej więcej tak: cokolwiek podoba się Jej,
mnie nie bardzo, i w czymkolwiek ja się rozczytuję, Ona odrzuca po pierwszych
50 stronach. Dzięki niebiosom, zamiast brać się za łby i udowadniać jedna
drugiej swoją rację, częściej wymieniałyśmy się poglądami w sposób
cywilizowany, nad kawą lub herbatą, a teraz jeszcze dostałam możliwość
gościnnych występów na Jej blogu.
Osobiście moje ulubione gatunki to powieści groteskowe i obyczajowe,
konwencja realizmu, a najważniejsze miejsce w prywatniej biblioteczce zajmuje
literatura amerykańska XX wieku. Zaraz po niej, jeżeli nie na równi stoi
gatunek science fiction i fantastyka (choć nie wiem, na ile te ostatnie
pokrywają się z wizją bloga). Jeżeli gościnne występy zostaną przyjęte przez
Czytelników bloga, to będzie się można spodziewać recenzji niektórych z
wielkich klasyków, gdy akurat spróbuję przybliżyć Wam moje ulubione pozycje z
listy 100 książek, które na blogu
wysypiska możecie znaleźć (potwierdzając wyżej wymienioną regułę – większość z
nich to książki, których Właścicielka nie zaznaczyła u siebie jako
przeczytanych).
Na co dzień studiuję filmoznawstwo i animację w Łodzi, lubię grafikę
komputerową, komiksy i co tydzień w sobotę rano zmieniam zegar w komputerze na
amerykańską strefę czasową i oglądam kreskówki o superbohaterach. To tak jakby
ktoś miał wątpliwości co do mojego zdrowia psychicznego.
Dziś, bo to pierwsza recenzja, opiszę książkę – wyjątek, żeby potwierdzić
regułę, czyli powieść, w której ja już zdążyłam się zakochać, i po którą Domi w
swoim czasie na pewno sięgnie. Ostatecznie to jedna z najbardziej
sentymentalnych autorek na półkach większości z nas. Specjalnie dla Was,
jeszcze przed polską premierą, nowa książkia J.K. Rowling - „The Casual
Vacancy”.
Fani nastoletniego brytyjskiego czarodzieja, strzeżcie się. Oto nadchodzi
zupełnie inna J.K. Rowling, taka, jakiej jeszcze nie znaliśmy. Jeżeli ktoś
jeszcze ma jakiekolwiek złudzenia co do nowej książki bestsellerowej autorki,
to uprzejmie chciałabym je rozwiać: w nowym dziele nie znajdziecie ani trochę
magii i wiary w rzeczy niestworzone. Po wydanej w milionach egzemplarzy serii o
Harrym Potterze, Rowling napisała książkę, która w polskich reklamach określona
została jako lektura dla dorosłych, stwierdzenie, z którym nie potrafię się nie
zgodzić.
Konwencja jest czysto realistyczna, we wszystkich aspektach. Rowling
zabiera nas do małego i spokojnego miasteczka Pagford, gdzie życie skupione
jest wokół małych spraw mieszkańców, a bezpośrednią pieczę nad problemami
miejscowości sprawuje Rada Parafialna (ang. Parish Council). W ten
idylliczny obraz idealnej małomiejskiej społeczności wkrada się jednak cień,
nagłe zdarzenie, które wkrótce odmieni życie całego miasta. Oto śmierć jednego
mieszkańca powoli odsłania nieznane wcześniej aspekty życia Pagford, samo
miasto staje się świadkiem nieujawnianej wcześniej wojny, okazuje się, że za
progiem każdego domu, bez względu na pozycję finansową i społeczną rodziny,
kryje się tragedia i łzy, a sam zmarły – notabene wypowiadający dwa zdania w
całej książce – sprawia więcej kłopotów po śmierci, niż przed nią.
Struktura fabularna książki przypomina odwróconą konstrukcję pajęczej sieci
– zaczyna się niepozornie, wprowadzane są kolejne wątki, rzekomo
przedstawiające sytuację z różnych stron, a ich zetknięcia i połączenia mogą
wydawać się czytelnikowi przypadkowe. Jednak z czasem sieć gęstnieje, zbliżając
się nieuchronnie do epicentrum wydarzeń, oczekiwanego już zarówno przez
wszystkich bohaterów, jak i przez samego czytelnika rozwiązania napiętej
sytuacji. To właśnie kolejne interakcje między bohaterami stanowią o budowie i
rozwoju fabuły – pani Rowling daje doskonały popis warsztatowy, budując swoje postacie
jako niezwykle wiarygodne (to jedna z tych rzeczy, która urzekła mnie już w
serii o Harrym Potterze).
Chciałabym na koniec podkreślić tylko jedną myśl, która przeszła mi przez
głowę podczas lektury. Kiedy czytałam „The Casual Vacancy” (uważam, że polskie
tłumaczenie na „Trafny wybór” jest mało udane), musiałam sama wyrysować sobie
układ zależności pomiędzy bohaterami, przywołując zarówno ich pochodzenie i
połączenia rodzinne, jak i relacje emocjonalne pomiędzy nimi, a kiedy
skończyłam (a diagram mój był pełny dopiero po przeczytaniu ostatniego słowa
powieści!), moje dzieło przypominało mi trochę listę osób zestawianą na
początku pisemnych wersji dramatów. Dodatkowo akcja dzieje się na niewielkim
obszarze, w dokładnie określonej ramie czasowej, a co uważam jest
najtrafniejszym skojarzeniem z teatrem – sama siebie złapałam na refleksji, że
wszystkie wydarzenia prowadzą do tego punktu, w którym muszą się na scenie
spotkać wszyscy bohaterowie tej tragifarsy. Mam nadzieję, że i Wam podczas
czytania tej książki też taka myśl się pojawi, po to, by potwierdzić moją małą
teorię.
Carlo Allegri/Reuters |
Chciałoby się powiedzieć o autorce, że jest to „nowa” J.K. Rowling, jednak
– zwracając uwagę na jej biografię – mogę śmiało zauważyć, że tworzony przez
nią świat nie jest dla niej samej nowy i zaskakujący. Po prostu dopiero teraz,
autorka pokazała pazur, udowadniając swoją umiejętność do wnikliwej obserwacji
i analizy ludzkich zachowań. Wszystkie elementy tworzące Pagford zdają się do
nas krzyczeć – such is life, takie właśnie jest życie. Ani trochę
inaczej. Jak dla mnie, to panią Rowling historia po latach będzie pamiętać jako
autorkę jednej powieści „The Casual Vacancy”, spychając na drugi plan
siedmiotomową sagę o Harrym Potterze.
chciałabym ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, głównie przez to, że od Harrego moja przygoda z książkami się rozpoczynała. Sama nie wiem co miałabym napisać, bo nie czytałam wcześniej nawet żadnych dokładniejszych opisów książki. Chciałam sobie zrobić niespodziankę i w ciemno po nią sięgnąć. Tutaj jednak pokusiłam się o przeczytanie recenzji i chyba nie tego się spodziewałam (chociaż sama nie wiem czego mogłam się spodziewać ;). Muszę przyznać, że bardzo fajnie "Gościu" piszesz recenzje, wciągnęłam się niesamowicie, po książkę pewnie sięgnę, bo recenzja zachęca no i mam nadzieję, że jeszcze jakieś recenzje napisane przez Ciebie ujrzę - może własny blog? ;)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona do lektury.
OdpowiedzUsuńA ja już nie wiem. Bo właściwie jak większość czytelników chcę ją przeczytać tylko i wyłącznie dlatego, że napisała ją Rowling. Dlatego, że chcę sprawdzić czy poradziła ona sobie z napisaniem czegoś innego niż Harry. Równocześnie mam nadzieję, że wszystko to co kochałam w serii o Młodym Czarodzieju.. znajdę i tutaj. Więc już sama nie wiem. Za mało o niem wiem i słyszę..żeby zapisać ją na swoją listę "chcę od zaraz"
OdpowiedzUsuńniestety w nowej książce nie będzie nic z Harrego, może poza taką wszechobecną... brytyjskością. Ale magii nie ma, jest samo życie. (:
UsuńOsobiście sięgnęłam po powieść właśnie dlatego, że reklamowana była jako coś zupełnie innego niż Harry Potter... spodziewałam się czegoś znacznie lżejszego, ale moje zaskoczenie było wbrew pozorom miłe. Naprawdę polecam książkę. (:
Czytelnicy wydorośleli to i trzeba napisać książkę dla dorosłych ;) Mam nadzieję, że to nie tylko chwyt marketingowy
OdpowiedzUsuńTez juz mialem okazje przeczytac i ogolnie oceniam ksiazke bardzo pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawe, ciekawe... Z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jestem ciekawa tej książki. Autorkę znam jedynie z serii o Harrym i bardzo interesuje mnie, czy i ta książka przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńnie zgodzę się z ostatnim zdaniem recenzji :) Jednak Harry Potter jest kultem już, mamy nawet pokolenie HP :) Jednak książkę chętnie przeczytam :D
OdpowiedzUsuń"w nowym dziele nie znajdziecie ani trochę magii i wiary w rzeczy niestworzone" - ufff, mogę czytać :) Jestem jedną z nielicznych pewnie fanek literatury, która Harry'ego po prostu nie znosi
OdpowiedzUsuńPorównanie do pajęczej sieci jest naprawdę super! Zamierzam ją przeczytać, jak tylko wyjdzie w formie elektronicznej - przeraża mnie ciężar (nie tylko gatunkowy) tej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja. Od pewnego czasu mam chrapkę na tę książkę, ale że jest dość droga, nie byłam pewna, czy warto ją kupić. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie czuję jakiejś wielkiej chęci posiadania i czytania tej książki, ale pewnie kiedyś z czystej ciekawości sięgnę :)
OdpowiedzUsuńfanką przygód Harrego Pottera nigdy nie byłam, dlatego po tę książkę sięgnę z chęcią
OdpowiedzUsuńJestes pierwsza osoba ktora przekonala mnie do tej ksiazki!:)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, aż mam ochotę zajrzeć do tej książki;)
OdpowiedzUsuńRównież nie rozumie dlaczego zdecydowano się na taki a nie inny polski tytuł.
OdpowiedzUsuń