piątek, 10 sierpnia 2012

"Przyjaciółki" Lisa Verge Higgins


Przyjaciółki. Ileż to już razy dzięki babskim czytadłom mogłyśmy poznawać dobre i złe strony tej relacji? Miliony. Przy okazji książki Lisy Verge Higgins, zaczęłam zastanawiać się, co sprawia, że choć ten temat jest cały czas powielany, są takie niepozorne czytadła, które pozostają w pamięci, nawet tego bardziej doświadczonego czytelnika. Do tej wartościowej grupy zaliczyłam powieść autorstwa amerykańskiej autorki.

Cztery przyjaciółki. Kiedyś szalone dziewczyny, które razem przeżyły niejedną przygodę, dziś matki, żony, pracujące. W niepełnym składzie, bo jedna z nich, niespodziewanie zmarła na raka.
Niepokonana,ta która zawsze starała się żyć pełnią życia, zostawiła dziewczynom po liście. A w każdym z nich, jest zadanie, o którego wykonanie prosiła Rachel. Kate,Sarah i Joe prowadzą zupełnie odmienne tryby życia, ale łączy je to, że dla każdej z nich spełnienie prośby, będzie trudne, ale... czego nie zrobi się dla przyjaciółki?

Prawdę mówiąc, zupełnie nie spodziewałam się, że ta książka zdoła mnie pochłonąć w takim stopniu.
Niewątpliwie sprzyjały temu zmiany narratorek, każdy z rozdziałów poświęcony był innej bohaterce. Bardzo podobał mi się styl pisania Higgins, z dużym poczuciem humoru i lekkością. Zdarzyło mi się uśmiechnąć przy niektórych dialogach, w szczególności tych z udziałem Jo. Z wszystkich bohaterów to ona przypadła do mojego gustu najbardziej. Nie zarzucam tej książce przewidywalności, bo sięgając po czytadło, spodziewam się czegoś lekkiego. Owszem, zakończenie nie było jakąś wielką mistyfikacją, ale wszystkie wydarzenia, które do niego doprowadziły, były wciągające i dobrze napisane. Najbardziej zadziwiające mnie momenty to były te, kiedy siedząc z "Przyjaciółkami" w pociągu musiałam odwrócić od niej wzrok, coby łezka, która gdzieś się zakręciła w oku, nie spadła na strony. Jak widać, emocje oddane w lekturze są dość silne. 

Powieść Lisy Verge Higgins dodaje optymizmu, jakiego jest w stanie kobiecie dać tylko przyjaciółka, znająca na wylot twoje problemy i charakter. To książka tak wielowątkowa jak wielowątkowe jest prawdziwe życie, niby zwykłych, ale jednak wyjątkowych kobiet. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Świat Książki

A to, małe odkrycie z wrocławskich poszukiwań lokum, pomysłowy szyld antykwariatu, obłożony książkami. Wiatr nie zdmuchnie, a nóż przyciągnie jakiegoś klienta...;)

15 komentarzy:

  1. Książkę z chęcią bym przeczytała, tym bardziej, że przyjaźń w moim życiu odgrywa ważną rolę. A co do pomysłu antykwariantu - ludzie mają pomysły, czasami nawet dobre jak w tym przypadku!:) Powodzenia w szukaniu lokum we Wrocławiu. Jak ja Ci zazdroszczę tej przeprowadzki.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mnie nie zachęcała ta książka, aż do teraz. Ciekawa recenzja, która poruszyła mną troszkę. Wzbudza takie emocje? To muszę ją przeczytać!

    Pomysł na zachętę co do antykwariatu jest świetny! :) A przede wszystkim oryginalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama byłam zdziwiona tymi emocjami! :) Zgadzam się, był oryginalny, nie można obok takiego szyldu przejść obojętnie, przyciąga uwagę. Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Wahałam się nad zakupem owej książki i w dałam za wygraną, a teraz pluję sobie w twarz. Jestem jednak pewna, że jej chwila nadejdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. szyld świetny ;]
    książka niestety nie w moich klimatach ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję, że potrzebuję teraz takiej książki! Zachęciłaś mnie swoją recenzją. Coś co porusza, budzi emocje i temat przyjaźni.. tak to jest teraz mi potrzebne.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzadko sięgam po takie lekkie lektury, ale ta jakoś budzi moją sympatię. Zwłaszcza przyciąga mnie do niej emocjonalność jaką się cechuje. Dla mnie emocje to ważny element każdej niemal lektury, choć nie najważniejszy. :)

    Z tym logiem antykwariatu - faktycznie pomysłowo. :) Nabyłaś coś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie, spieszyłam się kiedy mijałam ten szyld :(

      Usuń
  7. jak tak piszesz to aż chce się czytać :)takie książki, w których jest dużo dialogów, często bardzo zabawnych i często zmieniają się w nich narratorzy są właśnie najfajniejsze, takie nieprzewidywalne :) czytając twój opis ta książka przypomina mi troszkę ,,Stowarzyszenie wędrujących dżinsów''- moc przyjaciółek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to ogromny komplement dla mnie :) Uwielbiam "Stowarzyszenie..." i miałam podobne skojarzenia co Ty :) Tyle, że dorosłe dziewczyny w "Sisterhood everlasting" nie podołały dorosłości, były dla mnie dzieciuchowate, a te owszem, mają w sobie nastolatki, ale tylko odrobinę i to sprawia, że są naturalne i realistyczne :)

      Usuń
  8. tez sie nie spodziewalam, ze ksiazka mnie az tak poriwe. Za krotka byla.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja także pomyślałam sobie o "Stowarzyszeniu wędrujących dżinsów" czytając Twoją recenzję:) Co do antykwariatów i Wrocławia to chyba najbardziej zjawiskowy jest ten na Szewskiej, gdzie niezaprzeczalnie rządzi sławny kot Dante:) Pamiętam, że kiedyś natknęłam się nawet na artykuł o nim w jakiejś gazecie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Początkowo nie byłam przekonana, po przeczytaniu recenzji myślę, że kiedyś sięgńę, jednak wciąż nie czuję przesadnego entuzjazmu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzeczywiście książka jest bardzo, bardzo optymistyczna, ale też motywuje do zrobienia rzeczy, których od zawsze trochę się baliśmy i pokazuje siłę prawdziwej kobiecej przyjaźni. Świetnie się ją czytało, mnie też pochłonęła ;)

    OdpowiedzUsuń