"Dom na Zanzibarze" to książka, do której podeszłam nieufnie. Wynika to z doświadczenia. Tak jak lubię zagraniczne powieści o kobietach, które nagle wywróciły swoje życie do góry nogami tak polskie nagminnie dostarczają mi rozczarowań.
Absolutnie odradzam kupno jej kieszonkowego wydania, bo to w większym formacie, jest po prostu piękne. Strony zyskały intrygujący wygląd, dzięki przyciemnianym brzegom. Zawiera fotografie autorki, całość prezentuje się bardzo estetycznie i pomaga wyobraźni czytelnika wizualizować Afrykę, o jakiej pisze Polka.
Bardzo łatwo idzie się przy tej książce rozmarzyć, choć realia życia w Afryce i poza nią, często sprowadzały panią Katendę na ziemię, żeby nie powiedzieć, na samo dno. Odniosłam jednak wrażenie, że to kobieta o pogodzie ducha, pomysłowości i sile. Te właśnie cechy biją z lektury książki, która jest opowieścią o kimś, kto miał marzenie. Być może egzotyczne i zaskakujące, ale, co najważniejsze, po pewnym czasie spełnione.
Odnalazła swoje miejsce i raj do życia na Zanzibarze, gdzie posiada przepiękny dom blisko plaży.Tam właśnie muzungu (człowiek białej rasy) próbuje się odnaleźć, pośród czasami niezrozumiałych obyczajów oraz zabobonów.
Odnoszę wrażenie, że "Dom na Zanzibarze" posiada coś, co dają podróże. Świeżość, nowe perspektywy, mnóstwo inspiracji. Niewątpliwie zachęca do marzeń i choć najłatwiej byłoby przypiąć do niej łatkę "lektury idealnej na wakacje", ja raczej nazwałabym ją dobrą książką na cały rok. Dodaje optymizmu. Czyta się ją błyskawicznie, jest wypełniona ciekawymi wydarzeniami, opisywanymi lekkim językiem. Rozdziały zostały urozmaicone fragmentami dzienników z pierwszej wyprawy do Afryki, znalazło się też miejsce na wspomnienia syna autorki.
"Dom na Zanzibarze" był pozytywną odskocznią od codzienności, pokazującą kraj, który od dawna mnie intryguje. Posiadanie tej książki na półce być może stanie się świetną motywacją do tego, aby to małe marzenie w sobie pielęgnować podobnie jak robiła to autorka. Pozostaje mi jedynie polecić Wam tę książkę z całego serca, moje własne zostało przez nią podbite.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie, chociaż może kiedyś dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już dawno, mam "normalne" wydanie (owszem piękne jest), nie wiedziałam nawet, że jest i wersja kieszonkowa.
OdpowiedzUsuńBardzo optymistyczna opowieść z życia wzięta.
Dołączam się do polecania tej książki.
Wiele dobrego słyszałam o tej książce.Muszę ja zdobyć.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam bardzo negatywną recenzję i jakoś wbiłam sobie do głowy, że to kiepska książka. Może jednak skuszę się i sama sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńnie wiem:D może kiedyś uda mi się przeczytać:D
OdpowiedzUsuńOch, zgadzam się co do tego, że wersje kieszonkowe odbierają podobnym publikacjom sporo uroku. Cieszę się, że książka tak bardzo Ci się spodobała, bo podobnie jak Dosiak ciągle w głowie siedzą mi zarzuty z negatywnych recenzji:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ciągle sobie obiecuję, że przeczytam coś o podróżach, egzotycznych miejscach i innych kulturach, ale zawsze w ręce wpada mi zupłnie coś innego. O książce już słyszałam, może w końcu powinnam po nią sięgnąć :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam, zabieram się za lektury podróżnicze od dłuższego czasu :) Również pozdrawiam :)
UsuńAleż mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki. Dotychczas przechodziłam obok niej obojętnie, będąc podobnie jak Ty sceptycznie nastawiona do polskich autorów opisujących swoje zagraniczne wojaże. W sumie nie wiem dlaczego. Czas to zmienić. Dodaję na listę.
OdpowiedzUsuńSamą książkę zaszufladkowałam pomiędzy dość dobrą a średnią ale gdybym miała ocenić postawę samej autorki... oj dużo mniej przychylnych emocji wzbudziła we mnie ta kobieta.
OdpowiedzUsuńA, że z natury jestem ciekawska (nie mylić z "wścibska") chciałam uzupełnić wiedzę o jej pensjonacie bazując na internetowym źródle. Żale Polaków, którzy skusili się do niej przyjechać, były wielkie. Wiadomo, że to Internet, każdy może się pod kogoś podszyć ale jeśli w każdym stwierdzeniu tkwi choć ziarenko prawdy, wakacje u pani Katende nie wróżą dobrze.
Jedno trzeba jednak przyznać, autorka nie bała się postawić wszystkiego na jedną kartę by spełnić swe marzenia.
Znajomi znajomych byli na wakacjach z Safari Travel i bardzo sobie chwalili, do anonimowych opinii w Internecie podchodzę z dużą nieufnością:)
UsuńLubię geografię, a w szczególności podróże, a ta powieść wydaje się do nich nawiązywać, więc kto wie, czy nie sięgnę po nią, gdy ujrzę na półkach.
OdpowiedzUsuńA mnie się ta książka podobała średnio. Oceniłam ją, zdaje się, jako dobrą, ale z perspektywy czasu jestem nastawiona bardziej negatywnie :)
OdpowiedzUsuńPS. Czcionka w komentarzach jest maleńka i ciężko ją odczytać :(
okładka faktycznie przyciąga wzrok
OdpowiedzUsuńjednak do samej książki przekonana nie jestem
Kupiłam niedawno, więc odetchnęłam z ulgą, jak przeczytałam tą recenzję ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, ale do tej pory czytałam więcej negatywnych niż pozytywnych opinii o tej pozycji. Za jakiś czas sama się przekonam, czy 'Dom na Zanzibarze' przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Limonką, czcionka jest malutka i przez to nieczytelna.
Piękna okładka ! I te przyciemnanie strony o których piszesz bardzo kuszą. Chciałabym posiadać i przeczytać tą książkę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię serdecznie do siebie;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTematycznie ta książka jest bardzo w moim guście i chętnie bym ja przeczytała. Na razie jednak ją omijam, bo czytałam już kilka jej recenzji i nie były one przeważnie zbyt pochlebne. Szczerze mówiąc Twoja opinia jest jedną z pochlebniejszych... :) Jeszcze przemyślę, czy dać szansę tej książce, czy też nie.
UsuńCzytałam tę książkę i mimo że chylę czoła przed autorką, za jej wytrwałość i odwagę, to książkę bardzo topornie mi się czytało, niby pięknie i czarująco, ale bez emocji, bardziej mi to przypominało przewodnik turystyczny niż pasjonującą powieść.
OdpowiedzUsuńJeżeli kiedyś na nią wpadnę, to z pewnością przeczytam. : )
OdpowiedzUsuń