Nazwiedzałam się, wyhasałam, napisałam maturę z historii sztuki, więc czas na powrót do normalności. A za normalność uważam czytanie i recenzowanie, czego w ostatnich kilku tygodniach było mi zdecydowanie za mało.
Waris Dirie jest jedną z tych kobiet, które szczerze podziwiam. Historia jej sukcesu, który zawdzięcza swojemu uporowi, determinacji oraz niebywałej sile jest świadectwem, o którym nie sposób zapomnieć. Z ogromnym zainteresowaniem sięgnęłam po najnowszą książkę jej autorstwa.
"Czarna kobieta, biały kraj" to powieść poruszająca wiele przykrych tematów.
Waris próbuje przedstawić w niej największe problemy Afryki, pokazując je z perspektywy tamtejszej kultury oraz mentalności. Niektóre z aspektów afrykańskiego patrzenia na świat są zupełnie obce przeciętnemu Europejczykowi i zaskakują czytelnika.
Choć lista trudności, z jakimi zmaga się Czarny Kontynent jest przerażająco długa i jej końca nie widać,to Waris odnosi się do swojej ojczyzny z niespotykaną dumą.
Moja refleksja po przeczytaniu książki była następująca: gdyby było więcej ludzi, darzących takim szacunkiem miejsce, z którego pochodzi, to ten świat byłby o wiele piękniejszy.
Odniosłam wrażenie, że autorka chciała przekazać bardzo wiele spostrzeżeń, jednak jej zdolności pisarskie nie stanęły na wysokości zadania. Tak jak w "Kwiecie pustyni" nie trzeba było zbyt wielu słów, żeby dać się pochłonąć historii, tak tutaj nie odczułam tego. "Czarna kobieta, biały kraj" ma swoje wady i jestem pewna, że niektórym może wydać się książka kiepską, bo jest napisana w sposób bardzo nierówny. Niektóre fragmenty przypadły mi do gustu, inne wydawały się wręcz zbędne.
Nie wpłynęło to jednak na mój, dość emocjonalny odbiór jej przekazu.
Waris w tej powieści to odważna, czarnoskóra kobieta, która głośno mówi o tym, co jej się nie podoba. Wyraźnie określa swoje stanowisko wobec spraw, o których w pewnych kręgach mówić nie wypada.
Nawet z wydrukowanych liter bije ogromna siła i moc przekazu. Ta krucha kobieta ma w sobie siłę boksera, jej spostrzeżenia mogą być dla niektórych prawdziwym ciosem.
"Czarna kobieta, biały kraj" otwiera oczy i uczy nas innego spojrzenia, nie tylko na obcy kontynent, ale także na nas samych. Daje czytelnikowi dystans do przestrzeni, w której żyjemy na co dzień. Po tej lekturze przestaje się narzekać. Są ludzie i miejsca, obarczone znacznie większymi problemami.
Książkę zrecenzowałam dzięki wydawnictwu Świat Książki
Czytałam "Kwiat pustyni" i historia życia opowiedziana prze Waris zrobiła na mnie duże wrażenie. Jak spotkam t ksik w bibliotece to może skuszę się i ją pożyczę by6 ją przeczytać.)))
OdpowiedzUsuńtym razem raczej odpuszczę lekturę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Na pewno warto przeczytać, więc książkę już wpisuję na listę :)
OdpowiedzUsuńRecenzja brzmi intrygująco, więc czemu nie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Czytałam "Kwiat pustyni" i również byłam bardzo poruszona przeżyciami autorki. Chętnie przeczytam i tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To ja już nie wiem. Jak znam siebie, pewnie należałabym do grona tych marudzących na nierówność i kiepskość książki. Z drugiej strony - cenię silne i odważne kobiety, podziwiam walkę, jaką toczy autorka. Być może kiedyś więc sięgnę...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, ale jakoś za bardzo mnie nie kusi...
OdpowiedzUsuńZostałaś oTAGowana! Szczegóły na moim blogu?
OdpowiedzUsuńCzeka u mnie na półce i po egzaminach się za nią biorę. Jestem ciekawa zawartości.
OdpowiedzUsuń