czwartek, 22 marca 2012

"Dubler" David Nicholls



Życiowy nieudacznik to ten typ bohatera, który w bardzo szybki sposób potrafi przychylić sobie uwagę odbiorcy. Bo trudno nie trzymać kciuków, kiedy biegnie Forrest Gump z rozlatującymi się szynami i współczuć gdy Adaś Miauczyński odbiera za swoją żmudną robotę wykładania języka polskiego stawkę tak śmieszną jak smutną. 

David Nicholls w powieści "Dubler" stworzył postać Stephena C. McQueena, aktora teatralnego i telewizyjnego. Jeśli patrzycie na ten zawód w kategorii bogactwa, autografów i sławy to owszem, znajdziecie to w powieści. Postać Josha Harpera, bożyszcza kobiet idealnie to odzwierciedla. Jednak nasz główny bohater przypomina trochę dziecko patrzące na lukrowane babeczki przez szybę cukierni - jest jego dublerem, którego szanse na własne pięć minut równają się zeru. Choć podobno na tym świecie nie istnieje sprawiedliwość, to jednak nigdzie nie czuć tego tak, jak w artystycznym światku z perspektywy kogoś, komu kompletnie się w nim nie powodzi. 
Stephen nie tylko próbuje walczyć o sukcesy zawodowe, stara się także o uwagę córki, byłej żony oraz nowej przyjaciółki, żony Josha. Każda z tych pań stanie się mu na łamach powieści bliższa, lecz każda w inny sposób. 

Pochłonęłam  tę książkę w kilka godzin, nie mogąc się od niej oderwać. Kiedy próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki jest tego powód, przychodzi mi do głowy jedno słowo: naturalność. 
Stephen to prawdziwy bohater, z którym może się utożsamiać wiele osób. Dzięki swoim porażkom jest tak rzeczywisty i przemawiający, że z miejsca podbił moje serce.
Każdy z nas przeżył gorsze momenty i wie jak smakują upadki. Te opisane w "Dublerze" to słodko- gorzkie historie, w których czytelnik może odnaleźć wiele uniwersalnych wskazówek dotyczących chociażby kontaktów międzyludzkich. Choć nie do końca przypadło mi do gustu zakończenie powieści, to trzeba przyznać, że czytało się świetnie. Lekko, momentami groteskowo, bez miejsca na czytelniczą nudę. Styl pisania Davida Nichollsa rozbudził mój czytelniczy apetyt. Ponadto, zabrał mnie w wyjątkową podróż do teatru bez wychodzenia z domu, zapewniając po prostu dobrą rozrywkę. 



PS. A za to właśnie uwielbiam moją bibliotekę. Bo mogłam tę książkę dzisiaj w niej upolować, pomimo, że ukazała się niedawno ;) 

6 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej powieści, zachęciłaś mnie do niej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również książka wydaje się warta przeczytania:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja sprawdziłam w bibliotece i nie ma w żadnej filii w której jestem zapisana, brrr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Muszę koniecznie przeczytać Jeden dzień bardzo mi się podobał, zaopatrzyłam się w Dublera, ale jakoś nie mam kiedy się za niego zabrać. masz świetnie zaopatrzoną bibliotekę :)zazdroszczę :)

      Usuń