środa, 30 listopada 2011

Magda Parus,"Rodzinnych, ciepłych świąt"


Święta to bardzo dziwny czas. Z jednej strony, mamy być wypoczęci i wyluzowani, a z drugiej, jesteśmy zestresowani obowiązkami domowymi, kwestiami finansowymi, sytuacją rodzinną. A jeśli jeszcze do tego dojdą jakieś nierozwiązane konflikty czy niewyjaśnione sytuacje, magiczny czas może okazać się katastrofą przez wielkie "k". 
Bo dziwnie się śpiewa "Wśród nocnej ciszy", gdy zewsząd słychać krzyki i docinki, a karp każdemu smakowałby mniej, gdyby jego walory smakowe były okupione bezustannym ignorowaniem kąśliwych uwag. 

Magda Parus w książce pt."Rodzinnych ciepłych świąt" wykorzystuje atmosferę świąteczną do pokazania pewnego paradoksu, który dotyka wielu rodzin.
W książce poznajemy dwie główne bohaterki - Lenę i Kamilę. 
Ta druga z przyzwyczajenia była przykuta niewidzialnym łańcuchem do kuchni oraz garów i miała tendencję do odbierania swoim domownikom rąk(mąż ,a do tego dwudziestokilkuletni syn, traktowany jak przedszkolak) ,bo "przecież tak musi kobieta". 
Odbiór przeze mnie tej postaci był dla mnie tak samo przyjemny jak sąsiad, który przez cztery godziny namiętnie fedrował ściany wiertarką. 

Lenę, której poświęcona jest zdecydowanie większa części, poznajemy jako szczęśliwą mężatkę i matkę dwóch córeczek. Wigilia jest dla niej trudnym momentem, ponieważ musi się użerać z teściową, której głównym zajęciem jest krytykowanie wszystkiego i wszystkich. Oczywiście, nie dotyczy to ukochanego synka, który chyba nigdy nie słyszał o definicji asertywności.
Widzimy jak z roku na rok, rozpada się ich małżeństwo, każde święta stają się coraz bardziej trudne i bolesne. Grzegorz, mąż Leny, pobrawszy stosowne lekcje krytyki od samej mistrzyni, zaczyna z satysfakcją niszczyć atmosferę świąt i relacje rodzinną. 
Z czasem topnieją dla niego wszelkie mury i bariery, aż w końcu przekracza niedozwolone granice. Lena nie umie się temu oprzeć, przymyka oko, tłumaczy sobie "dobro dzieci", aż w końcu dochodzi do tego, o czym się dowiecie, jeśli sięgniecie po książkę. ;)

Ta lektura obdarowała mnie pewnego rodzaju refleksją, że pod wpływem monotonii możemy popaść w utarte schematy, bo podążanie wydeptanymi ścieżkami jest dla nas wygodne. 
To zdanie odnosi się nie tylko do samych świąt, ale także do sytuacji życiowych, jakie zostały opowiedziane na kartach książki. Postacie tu przedstawione irytowały mnie do bólu, ponieważ jestem wyznawczynią zasady, że jeśli coś w życiu ci nie pasuje, trzeba to zmienić.
Jednak sam fakt, że mnie irytowały, może potwierdzić to, jak wyraźnie postanowiła zarysować je autorka. Być może nawet trochę za wyraźnie, bo postać Kamili, która najpierw aż piekli się w sobie, by zaraz potem pójść do kościoła, odrzuca mnie na kilometr.
Jednak pozostaję pod wrażeniem tej książki. 
Warto po nią sięgnąć w okresie przedświątecznym, bo w bardzo brutalny i specyficzny sposób przypomina nam o tym, o czym w pośpiechu zapominamy. O najważniejszych aspektach świąt, czyli o higienie. 
Nie tego, co na stole, ani naszych rąk, ale tak mało popularnego aspektu, jakim jest ludzka dusza.




Duże podziękowania dla Wydawnictwa Muza, które podarowało mi książkę

10 komentarzy:

  1. Słyszałam co nieco o tej książce i chyba mam na nią ochotę. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Tematyka iście świąteczna, ale jednocześnie i zawierająca w sobie głębię przekazu, dlatego chętnie zapoznam się z tą książką bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na nadchodzący czas dobrym pomysłem jest przeczytanie tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z racji że święta tuż tuż to i książka mnie kusi. Co prawda daleko mi do bohaterek, ale co tam, nowych doświadczeń nigdy dość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. piękna okładka przyciąga mnie do tej książki, ale raczej nie znajdę w tym roku czasu na jej przeczytanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię takie świąteczne klimaty, więc muszę przeczytać:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie brzmi zachęcająco, kiedy nadarzy się okazja - z chęcią przeczytam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam Twoją recenzję i widzę skrót moich Wigilii. Może nie są aż tak złe, jednak pewne punkty się zgadzają. Podrzucę książkę mojej mamie. Może skłoni ją ona trochę do walnięcia pięścią w stół. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Och, mam wielka ochotę na tę książkę :). Muszę nabyć.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń