czwartek, 29 września 2011

"Matki, żony, czarownice" Joanna Miszczuk


W bardzo zamierzchłych czasach, czarownice podobno były rude. 
Joanna Miszczuk (również posiadaczka ogniście czerwonej fryzury) postanowiła odwołać się do tego mitu i stworzyć opowieść o  rudowłosych kobietach,powiązanych więzami rodzinnymi.
Ich historie były naznaczane przez wiele czynników, wojny, ubóstwa, ale ich zachowania przede wszystkim determinowała miłość.
Choć Maria, Krystyna i Asia, urodziły się w zupełnie różnych czasach, nigdy nie zapomniały o drobiażdżku noszonym na palcu, diamentowym pierścionku, który był jednocześnie biżuterią z historią i symbolem, mającym przypominać o postawie miłości.
Oprócz rudych włosów z pokolenia na pokolenie, przechodziły pewne charakterystyczne cechy jak upór, determinacja, ambicja czy lojalność.

Muszę się przyznać, że zawiodła mnie ta książka. Liczyłam na historie, która wręcz porwą moje serce, ociepli duszę, a z początku czułam przeważnie rozczarowanie. Od pierwszych rozdziałów irytował mnie fakt, że szło się w tej historii najzwyczajniej w świecie pogubić. Dużo faktów, zmiana narratorów, bohaterów, zmiana czasu wydarzeń akcji... Aż prosi się o dodanie jakiegoś mini drzewa genealogicznego, które ułatwiłoby tak niedomyślnym czytelnikom jak ja, orientacje w fabule. Całość tego ogromu wiedzy udało mi się połączyć mniej więcej w połowie książki, co znacznie utrudniło jej odbiór.

Jedna z bohaterek książek mówi o tym, że życie nie jest ani czarne, ani białe, tyko szare. Szkoda, że w tej powieści tego nie widać. Nie znam takich kobiet, które kończąc małżeństwo spotykają w kawiarni starego znajomego i dostają świetnie płatną ofertę pracy za granicą... Te momenty w książce wydały mi się za bardzo ckliwe i naiwne, było ich naprawdę sporo. Nie twierdzę, że spodziewałam się jakichś wysokich lotów intryg, ale mimo cierpień bohaterek, ta powieść jest odrobinę za cukierkowata. Co za dużo to niezdrowo.


Na pochwałę natomiast zasługuje druga połowa książki - wspomnienia kobiet z rodu, które żyły wieki temu. Ta część wciągnęła mnie najbardziej, była najlepiej napisana. Klimat tajemnic, małych skandali, cofanie się w odległe, historyczne epoki... Coś fantastycznego!

Podoba mi się pomysł autorki na "Matki,żony,czarownice", byłam oczarowana niektórymi fragmentami wydarzeń, a w dodatku, przez prawie pięćset stron powieści idzie się przywiązać do bohaterów... Jednak, mimo wszystko, odrzucała mnie za duża ilość lukru. Powieść jest nierówna, raz czyta się ją bardzo dobrze a za chwilę wydawała mi się irytująca. 
Być może czarownice istnieją tylko w bajkach a ja po prostu mam za dużo lat na bajki? Przeczytajcie, oceńcie sami. :)


Książkę mogłam zrecenzować dzięki uprzejmości wydawnictwa
Prószyński i S-ka, za co serdecznie dziękuję




PS. Smutno mi się robi, jak widzę komunikaty Znaku na temat spotkania z Llosą... 100 wejściówek jest do odebrania w Warszawie (to naprawdę ukłon uprzejmości ze strony wydawnictwa dla wszystkich tych, którzy stolicy nie zamieszkują, podobnie jak fakt, że jedna osoba może odebrać tylko jedną wejściówkę) a tylko 30 do wygrania w konkursie... Będzie mi naprawdę przykro, jeśli się okaże, że nie znajdę się w gronie tych trzydziestu szczęśliwców. 

14 komentarzy:

  1. Książka już za mną. Nie czułam się zagubiona lub przytłoczona ilością wątków, więc dla mnie się podobała. Nie jest to może literatura wybitna, ale jako wytchnienie po pracowitym dniu, myślę, że się sprawdzi:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie cierpię, kiedy książka faszeruje mnie ckliwymi, naiwnymi historiami, więc raczej sobie daruję. Chociaż z drugiej strony kusi mnie to cofanie się w odległe czasy jako zapaloną miłośniczkę genealogii:)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. No teraz to juz jestem w kropce, książka wzbudza skrajne emocje, chyba po prostu trzeba ja przeczytac i samemu ocenić.

    Trzymam kciuki, mam nadzieję, że uda Ci się dostać do Llosy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko książka pojawiła się w zapowiedziach, miałam na nią chrapkę, ale teraz przeszła mi nieco ochota. Jak będą mieć w bibliotece to pewnie przeczytam, tak jak radzisz, przeczytać i samemu ocenić:) Fabuła trochę przypomina mi 'Kobiety z Czerwonych Bagien'.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale okładka przyciąga i podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja lubię niekiedy poczytać ckliwe bajki, więc się nie zrażam twoimi negatywnymi odczuciami i chętnie poznam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. okładka i sam tytuł zachęcające:)
    poza tym opis drugiej połowy wydaje się ciekawy:) lubię książki w tym stylu... :D

    OdpowiedzUsuń
  8. A okładka świetna :) Chyba troszkę za dużo fantazji było. Bo jak się komuś w życiu nie udaje i potem mu się trochę poszczęści to też raczej nie wszystko układa się tak super idealnie, no i też nie tak wszystko naraz. Ale... :D mimo wszystko sięgnę do książki, najwyżej w trakcie ją zamknę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam się, że mnie trochę zaskoczyłaś Swoją opinią ;P Gdyż czytałam zupełnie inną recenzję tej książki. Mniejsza z tym ;D Może kiedyś przeczytam dzieło pani Miszczuk, by osobiście przekonać się czy mi się spodoba ;)

    PS. Okładka jest boska ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy zaczynałam czytać Twoją recenzję miałam na nią ogromną ochotę - czarownice i do tego rude? Muszę przeczytać! A potem zaczęłam wątpić. Ta wzmianka o ckliwości trochę postawiła mnie w kropce i już nie wiem, czy chcę przeczytać czy nie.
    Jeśli będę miała okazję to sama sprawdzę jak to z nią jest, ale jakoś specjalnie za nią gonić nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ckliwe historyjki bardzo mnie denerwują. Cieszę się więc, że nie wzięłam jej do recenzji, a zastanawiałam się nad nią. Teraz wiem, że raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Książki nie czytałam, więc mnie jeszcze nie zawiodła ani nie uwiodła, ale okładka nieco średnia - mogli sfotografować kobietę o rudych włosach, żeby to miało sens... :) tymczasem wygląda na blondynkę.

    Btw. ja jestem ruda, a nie odziedziczyłam tego po nikim... ;p


    Pozdrawiam

    Sol

    PS. Zapraszam czasem do mnie:
    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    Ponadto przez cały październik (czyli od jutra) będzie u mnie trwał konkurs z fajnymi nagrodami. Polecam wzięcie udziału, będzie mi bardzo miło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie słyszałam o tej książce, ale zaciekawiła mnie :) Szkoda tylko, że tyle tam nieprawdopodobnych zrządzeń losu, też mnie to w powieściach denerwuje.

    OdpowiedzUsuń