Wiem. Ostatnio pisałam, że mnie tu nie było, a potem znowu zniknęłam. Otóż, nie zniknęłam.
Zostałam pochłonięta. Przez książkę, która tak bardzo mnie wciągnęła, że straciłam rachubę czasu.
Prawie osiemset stron.
Miałam iść na pocztę - nie poszłam. Miałam iść do Subwaya z moją kochaną Iv - cieszyłam się, że odwołała, bo mogłam zostać dłużej z książką. Nie wiem, czy to już jest choroba, czy co, ale, z największą przyjemnością prezentuję Wam recenzję wspaniałej książki, która ostatnio zabrała mi mnóstwo czasu, dając jednocześnie ogrom wspaniałych historii. Bardzo dawno żadna książka nie zachwyciła mnie sobą tak, jak ta właśnie.
Michał Anioł Buonarroti. Prawdopodobnie, oprócz makaronu, jeden z najbardziej eksportowych produktów słonecznej Italii.
Oklepany do nieprzytomności na lekcjach historii. Nie wierzę, że istnieje ktokolwiek, kto nie jest w stanie wymienić chociażby jednego tytułu jego dzieła.
"Udręka i ekstaza" Irvinga Ston'e to unikatowa możliwość podróży. Przenosimy się o ponad pięćset lat wstecz, do innych czasów, innego kraju, ale przede wszystkim, do poznawania geniuszu. Geniuszu, jaki stanowił florencki artysta, którego poznajemy, gdy w wieku lat trzynastu ląduje w pracowni swojego pierwszego mistrza.
Książka podzielona jest na jedenaście części, a każda z nich opowiada o kolejnym etapie życia twórcy.
Nie sposób jest wymienić wszystkich ważniejszych wydarzeń czy chociażby po trosze opisać w recenzji fenomen portretu artysty, jaki nakreślił Irving Stone.
Jego życie to była prawdziwa podróż. Pełna wzlotów i upadków, ale przede wszystkim pełna pracy.
Artysta był prawdziwym niewolnikiem marmuru. Realizował swoją pasję i rozwijał wspaniały talent, przez całe swoje życie. Czerpał z tego przyjemność (tytułowa ekstaza), ale także było to dla niego ciężarem (drugi człon tytułu książki). Wielokrotnie czuł się samotny, wyzyskiwany przez swojego ojca, wdawał się w spory z innymi wielkimi artystami epoki np. Leonardem da Vinci czy Rafaelem.
Michał Anioł, jakiego poznajemy na kartach książki to ktoś, kogo w dzisiejszych czasach określilibyśmy mianem świra. Kogoś, kto jest absolutnie poświęcony jednej rzeczy - rzeźbie.
Do takiego stopnia, że każdy element swojego życia naznacza tworzeniem.
Kiedy rzeźbi, przestaje go obchodzić świat. Chudnie, zamyka się w sobie, po to, aby zachwycić swoich odbiorców pracami, które możemy podziwiać do dziś.
Powieść zawiera historie tworzenia wielu jego prac, które pozwalają czytelnikowi na dokładne zapoznanie się z tym, jakie podłoże miało to czy inne dzieło. Gdy później, ogląda się te owoce twórczości, wydają się zupełnie inne, książka nadaje wspaniałej głębi, otwiera oczy.
Wyczerpująco opisuje relacje z bardzo dużą ilością osób, jakie na swojej drodze napotkał rzeźbiarz. Nie nam oceniać, na ile w tym fantazji autora, a na ile prawdy, ale jedno jest pewne - Irving Stone, żeby napisać tą książkę wyprowadził się do Włoch i przekopał się przez tony pism, aby zdobyć podstawy do napisania najlepszej książki biograficznej, jaką do tej pory trzymałam w swoich rękach.
Sam autor po prostu rozczulił mnie swoją skromnością, kiedy po prawie ośmiuset stronach niesamowitej opowieści jedyne, co napisał o sobie, zamieścił ledwo co na jednej stronie. W większości podziękowań dla ludzi, którzy udostępnili mu teksty źródłowe. Jednak zanim zachęcę Was do przeczytania tej książki, muszę ostrzec - to osiemset stron, które mogą odebrać Wam chwilowo życie. Jedno wiem na pewno - to pierwsza książka tego autora, którą czytałam, ale chcę więcej. Irving Stone to solidna firma, a "Udręka i ekstaza" to książka po prostu nie do zapomnienia. Pozwala unieść się przynajmniej kilkanaście centymetrów ponad szarą rzeczywistość, uczy wrażliwości.
Fragment fresku z Kaplicy Sykstyńskiej. W skórze karconego łotra - grzesznika, umieścił siebie Michał Anioł.
Widać to m.in po charakterystycznym kształcie nosa, zniekształconym po bójce w pracowni (artysta miał z tego powodu kompleksy)
Dla spragnionych tematu polecam film na youtubie, z serii "Wielcy malarze":
.
Ja bardzo chciałaby ją przeczytać i poluję na nią :)
OdpowiedzUsuńPo tej recenzji nabrałam ochoty na bliższe spotkanie z tym pisarzem. Mam nadzieję, że uda mi się upolować tę książkę:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Mam na półce, ale jeszcze nie przeczytałem
OdpowiedzUsuńJa również muszę rozpocząć pogoń za tą książką :-)
OdpowiedzUsuńczytałam inna książkę tego autora i bardzo mi się podobała, więc chętnie przeczytam kolejną
OdpowiedzUsuńMnie przeraża nie tylko ilość stron, lecz również i sama tematyka. Raczej nie odnajdę się w takich klimatach.
OdpowiedzUsuńparusetstronicowa powieść na temat Michała Anioła to jednak nie dla mnie. choć nie zmienia to faktu, że recenzja kusząca.
OdpowiedzUsuńKoneserem, nawet fanem, sztuki nie jestem, więc raczej nie sięgnę po biografię artysty - nawet najbardziej cenionego i znanego (bo zginę z nudów)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie :) Chyba rozejrzę się za tym tomiskiem :)
OdpowiedzUsuńPo tego Autora chcę sięgnąć już od bardzo, bardzo dawna. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciła i powstał jeden poważny dylemat- kiedy ja te wszystkie książki przeczytam? Poza tym, nie wiem na jaką lekturę tego Autora mam się zdecydować jako pierwszą...
OdpowiedzUsuń(A co do "Człowieka, który..." a raczej Twojego problemu, to i ze mną tak było. Pani Zofia odpisała mi po długim czasie, z tego co wiem była na urlopie. Może spróbuj się upomnieć ;)
Pozdrawiam ciepło!
Kurczę, a ja nigdy na Stone'a jakoś szczególnie nie zwracałam uwagi, poza tym, że zajmuje mi za dużo miejsca na półkach ;D
OdpowiedzUsuńA tu tak czarujesz, że trzeba będzie jednak sięgnąć :)