Chyba każdy ma w swoim zbiorze książkę, którą "zawsze" chciał przeczytać, ale nigdy do jej lektury się nie zabrał.
Pozostawił ją samotną, na pastwę kurzu i innych drobnoustrojów, od czasu do czasu zerkając na nią okiem i mówiąc "kiedyś cię przeczytam".
W moim przypadku była to książka, która została okrzyknięta klasykiem literatury amerykańskiej.
Lubię tego typu łatki, dają mi motywację do przeczytania.
Finalnie skusiło mnie wydanie tej książki.
Wszelkie zdjęcia, które tu zobaczyliście/zobaczycie, są jej ilustracjami, ponieważ w zbiorach rodzinnych posiadam(y) filmowe wydanie tej książki z roku 1986 (w tym kierunku uśmiech w stronę mojej Mamy ;)).
Wydaje mi się, że aby dobrze odebrać tę powieść, musimy wykasować z naszych głów kilka dobrze zakorzenionych tam motywów.
Zanim zajrzymy na strony tej powieści, zapomnijmy o wszelkich komediach romantycznych jakie widzieliśmy, bo inaczej, zepsujemy sobie całą zabawę i pomyślimy - a, znowu coś o miłości.
Warto wspomnieć, że powieść pochodzi z roku 1925, lecz dopiero ćwierć wieku później stała się rozrywaną i kultową.
To właśnie lata dwudzieste ubiegłego wieku stanowią czas jej akcji.
Głównym bohaterem jest Nick Carraway, którego poznajemy, gdy postanowił urwać się z rodzinnej Minnesoty do najbardziej luksusowego miasta Stanów Zjednocznych, Nowego Jorku.
Jest maklerem.Nie zna w okolicy nikogo, oprócz swojej kuzynki Daisy (i jej męża), ale wiemy natomiast, kogo poznać chciałby najbardziej- swojego sąsiada, właściciela luksusowego domu oraz organizatora równie eleganckich jak i osławionych przyjęć.
Mowa oczywiście o bohaterze tytułowym, Jay'u Gatsby'm, sąsiedzie Nicka.
W niektórych fragmentach tej powieści słowo charyzma, użyte w kontekście Gatsby'ego wydaje się być zaledwie ułamkiem opisania daru, jaki posiada to ucieleśnienie powiedzenia "od zera do bohatera".
Jednak najlepszym elementem tej powieści jest pokazanie zepsucia bohaterów.
Przypominają trochę owoc, który w środku wygląda ładnie, a wewnątrz jest zgniły.
Nie myślcie sobie, że jest udekorowany jakimś delikatnym meszkiem pleśni, to jest prawdziwie odrażające zepsucie.
Możemy tu obserwować dosłownie wszystko - romanse, machlojki, kłamstwa w żywe oczy, a wszystko to w wykonaniu elegancko ubranych, amerykańskich elit.
Ma to swoje konsekwencje, w różnych tragediach, które miały miejsce na stronicach owej powieści.
Odnoszę wrażenie, że jest to książka o osiąganiu swoich celów, ale także o ogromnych zawodach.
Niewątpliwie jej plusem jest umiejscowienie narratora właśnie w postaci Nicka oraz absolutnie genialny styl pisarstwa Fitzgerald'a.
Kwiecisty, ambitny, bogaty.
Po prostu charakterystyczny, zapewniający nam dobrą lekturę.
Z pewnością - nie do zapomnienia. :)
Słyszałam o niej wielokrotnie, a nigdy nie miałam okazji do przeczytania;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią nadrobię zaległości;)
"Wielki Gatsby" i u mnie na półce jest taką lekturą, której zawsze powtarzam, że kiedyś po nią sięgnę. Obiecałam sobie, że po obronie się do niej zabiorę. Zazdroszczę tego filmowego wydania :)
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiłam i jak na razie czeka w kolejce ;)
OdpowiedzUsuńskoro mówisz, że dobra to lektura, to z chęcią ją kupię.........zapraszam do mnie...także książki :)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach, ale zawsze coś mi wypada i zabieram się za inną książkę. Będę musiała w końcu ją przeczytać, bo recenzja bardzo zachęcająca:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
"Wielki Gatsby" czeka i na mojej półce, ale z pewnością sięgnę po niego w najbliższym czasie ;) Mam nadzieję, że sprosta moim oczekiwaniom :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam ochotę przeczytać tę książkę od dawna. Muszę w końcu ją zdobyć i od zamiarów przejść do czynów. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i zgadzam się z tobą, że to dobra lektura ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U mnie też stoi na półce i czeka na swój czas. Może dzięki Twojej recenzji nadejdzie on szybciej :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu był u mnie na liście zaplanowanych lektur, ale lista się zgubiła. Dzięki za przypomnienie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie na półce stoi wiele książek, do ktorych mówię 'kiedyś Cię przeczytam';)
OdpowiedzUsuńO tej książce nie słyszałam, ale wydaje się być ciekawa;)
re: zgłosiłam się sama, ale to oni ostatecznie zadecydowali co poślą;)
OdpowiedzUsuń