piątek, 8 kwietnia 2011

Ángeles Mastretta, "Wydrzyj mi serce"


Potrzebowałam literatury z zupełnie nowej, nieznanej mi półki.
Z racji takiej, że kocham wszystko, co związane z językiem hiszpańskim, wybrałam tę książkę.

Co mnie skusiło oprócz hiszpańsko brzmiącego nazwiska?
Meksyk.
Nie ukrywam, że podróż do tego kraju to moje wielkie marzenie (które zamierzam zrealizować!!!), to stamtąd wywodzi się malarka, którą wielbię obsesyjnie - Frida Kahlo.

Zabawne było to, że polowałam na tą książkę przez dłuższy czas.
Raz kosztowała w Auchan 30 zł, raz 20, raz 10... Aż w końcu ja zapłaciłam za nią cztery złote, ku uciesze mojego portfela ;)


Ángeles Mastretta choć nie jest w Polsce znaną pisarką, niewątpliwie należy do kanonu współczesnej literatury hiszpańskojęzycznej.
 Swoją karierę rozpoczynała jako dziennikarka.
Warto zapoznać się z jej twórczością,nie tylko dlatego, że jako jedyna kobieta uzyskała nagrodę Premio Rómulo Galleagas (a wśród innych uhonorowanych znajdują się m.in. Carlos Fuentes czy ogromnie popularny Mario Vargas Llosa).
Warto przede wszystkim zapoznać się z jej twórczością, bo, co tu dużo mówić, sztuka jej pisania to sztuka wyborna.

Książka "Wydrzyj mi serce" to brutalna historia o znajdywaniu miejsca na świecie przez kobietę.
Kobietę, której w życiu nie było łatwo - w wieku piętnastu lat wychodzi za mąż.
Nie jest to bynajmniej wynik młodzieńczego zakochania, jej mężem staje się o dwadzieścia lat starszy, Andres Ascencio, mężczyzna stanowczy i obrzydliwy. 
Wraz ze swoim charakterem idealnie wpasował się w zawód, którzy przyjdzie mu wykonywać - zostanie gubernatorem stanu Puebla, z którego wywodzi się nasza główna bohaterka, Catalina.
Rewolucjoniści meksykańscy (1910-1917)
Warto też wspomnieć, że ogromnie silnym tłem historycznym dla akcji powieści jest czas rewolucji meksykańskiej, która naznacza wiele wydarzeń i sposób patrzenia bohaterów, z jakimi spotkamy się na stronach powieści. 

Ciężko jest być żoną polityka. W szczególności kogoś takiego, kto prowadzi swoją rozgrywki polityczne w tak dziwny i tajemniczy sposób jak Andres Ascencio.
Początkowo Catalina pełni w jego życiu funkcje przedmiotu. 
Przedmiotu, który ma w mieszkaniu określone miejsce i funkcje. 
Musi robić to i tamto, nie buntować się, nie mieć własnego zdania.
Małżeństwo z pewnością nauczyło Catalinę przymykać oczy na pewne sprawy, dyplomatycznie o pewnych aspektach nie wspominać.
Jak inaczej może zachowywać się żona męża, który na swoich dłoniach ma krew innych ludzi?
Choć nie wszystkie krwawe wydarzenia były do końca wyjaśnione, po ich przeczytaniu, zostawało we mnie głębokie odczucie, kto za nimi stoi. 
Ascencio to chodzący przykład makiawelisty. 

"Wolałam nie wiedzieć, co robił Andres. Byłam matką jego dzieci, panią jego domu,jego żoną i służącą, codziennością, obiektem jego żartów.Bóg wie,kim jeszcze, ale kimkolwiek byłam, musiałam pozostać w tej roli, choć nie raz chciałam wyjechać do jakiegoś kraju, gdzie by go nie było, gdzie mojego imienia nie wiązano by z jego imieniem, gdzie nienawiść albo sympatia ludzi do mnie nie zależałaby od ich przychylności albo pogardy dla niego."


Możliwość obserwacji zmian, jakie zachodzą w Catalinie, to niesamowita historia, którą czyta się z zapartym tchem.
To zdobywanie tożsamości, a właściwie heroiczne wyrywanie swojemu światu miejsca, aby tę tożsamość móc zbudować.
Z głupiutkiej żoneczki, która akceptuje wszystkie wybryki swojego męża, staje się powszechnie szanowaną matroną, która wie, czego chce. 

Choć przyjdzie jej spotkać miłość, która nieszczęśliwie się zakończy, żegnając się z Cataliną na ostatnich stronach powieści, mamy głębokie przekonanie o sile i potędze tej kobiety.
O tym, że nic jej nie jest w stanie ruszyć, Ona wszystko przetrzyma, a nowy, otwierający się rozdział w jej życiu, przywita z otwartymi ramionami.

Dawno nie czytałam czegoś, co pochłonęło aż tak moją uwagę i zachęciło mnie do poświęcenia czasu. Z ręką na sercu mogę napisać, że czas spędzony z Cataliną w Meksyku to nie jest czas stracony, ale zyskany. Wspaniała opowieść godna polecenia. 



9 komentarzy:

  1. Uwielbiam kiedy w książce wyraźnie widać tło historyczne, społeczne danej epoki, tak niewątpliwie jest też u Llosy. Nie znam autorki "Wydrzyj mi serce", ale bardzo mnie zachęciłaś do poszukiwań. Mam ochotę teraz popędzić do najbliższej księgarni i poznać historię Cataliny! Pozdrawiam Cię gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem do końca przekonana, może dlatego, że kompletnie nie znam tej autorki. Mimo to spróbuję się zmierzyć z tą powieścią, jeśli tylko się z nią spotkam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka do mnie nie przemawia, za to recenzja owszem tak:)). Chętnie przeczytam. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem szalenie zakochana w literaturze iberoamerykańskiej i sięgam po nią ilekroć zobaczę w księgarni tudzież bibliotece jakieś nazwisko hiszpańskiego pochodzenia. Sięgałam już po pisarzy hiszpańskich, argentyńskich, brazylijskich, chilijskich, ale dziwnym trafem nie miałam dotychczas okazji zapoznać się z literaturą meksykańską, co dziwne bo od jakiegoś czasu pod wpływem meksykańskiej znajomości kraj ten bardzo mnie fascynuje, a słuchając o jego tradycjach, świętach, kulturze, wierzeniach, chętnie sięgnęłabym po cokolwiek w trybie natychmiastowym, także jak dobrze wpaść do Ciebie i znaleźć coś, co zaprowadzi mnie do celu poszukiwań :) I myślę, że tym celem może być powyższa książka, tym bardziej że tytuł jest piękny i intrygujący. Do tła historycznego przywykłam, bo w każdej dotychczas czytanej książce Marqueza były liczne nawiązania do wojen domowych, widocznie pisarze iberoamerykańscy tak mają. W każdym razie w przypadku tego pisarza zrobiło to na mnie wrażenie i przypadło do gustu, także już nie mogę się doczekać przeczytania książki Mastrtty. Obym również znalazła ją w takiej korzystnej cenie!

    OdpowiedzUsuń
  5. O, cieszę się, że cena tej książki powoli spada. Nie żeby nie była warta wyższej ceny - ale jak można zaoszczędzić, to czemu nie? Również lubię tego typu literaturę, a ten tytuł mam na oku od dawna, więc pewnie niebawem i ja sięgnę, a potem podzielę się swymi wrażeniami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś przeczytam na pewno;) Bo wydaje się być bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam ją jakiś czas temu :) Zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. też bardzo lubię Fridę i jej obrazy, marzy mi się Hiszpania i Meksyk, kiedyś chciałam się dostać na iberystykę, ale niestety poległam, a hiszpańskiego uczyłam się przez rok w szkole - piękny jest, a po książkę może kiedyś sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy raz o niej słyszę, ale chętnie się zapoznam. Zwłaszcza, że i po Twojej recenzji, i po komentarzach widzę, że warto;)

    OdpowiedzUsuń