poniedziałek, 28 marca 2011

Osiecka&Hłasko.

Uwielbiam Agnieszkę Osiecką. 
Chyba już nawet przestałam mieć wyrzuty sumienia, że jeśli chodzi o tę postać, jestem jak 
natrętny podglądacz, który lubi zajrzeć wszędzie, nawet jeśli ma to być dziurka od klucza w sypialni.
Głód mojej wiedzy na temat tej miłosnej historii przeszedł sam siebie, jest po północy, a ja szukam i szukam, czytam i czytam, nie mogę skończyć.


"- Agnieszka. - Co, kochanie? - Gdybym nie miał ciebie, nie chciałoby mi się żyć. Ty jesteś teraz jedyną rzeczą, w którą wierzę naprawdę. Ty, nic więcej. Mam chyba prawo tak myśleć. Gdybym nie miał ciebie, zrobiłbym wszystko, aby się zgnoić do końca, tak, żeby już nigdy nie kochać, nigdy nie wierzyć i nigdy nie cierpieć. Bez ciebie ta strona krat nie ma dla mnie sensu, tak samo jak i tamta. Rozumiesz? - Tak. Ale nie mów już o tym. Myśl o jutrze. - Dobrze. - Przyrzeknij mi. Przyrzeknij mi, że będziesz myślał tylko o jutrze, że nie wspomnisz nawet o tamtym wszystkim. Dobrze? - Tak." 

Kiedy czytałam ten fragment, gdzieś zaświeciła mi mała żarówka nad głową.
Nie lubię lektur szkolnych, mimo tego, że je czytam, więc przyszła i pora na "Opowiadania" Marka Hłasko (nie wiem czy wiecie, ale życzeniem autora było nieodmienianie nazwiska).
No tak, "Rozmowy w tańcu", przecież Osiecka wspominała o Marku.
Do końca swoich dni pisała na maszynie, którą dostała właśnie od Niego, przed wyjazdem pisarza do Stanów.

Choć Osiecka w relacjach z mężczyznami była raczej kobietą typu modliszka, Marek podbił Jej serce swoją początkową obojętnością. Poznali się, gdy poetka miała zaledwie dwadzieścia lat, przez kompletny przypadek. 
Pasowali do siebie, choć, jak twierdzą niektórzy, było w nich więcej flirtu niż miłości. 
Obydwoje prowadzili życie pełne artystycznego aktywizmu - pisania tekstów, spotkań...
Mieli w sobie szaleństwo. Marek podobno wrócił kiedyś z Łodzi w blond- pomarańczowych włosach. 

Zanim Hłasko wyjechał na stypendium do Paryża, oświadczył się Osieckiej.
I właśnie tutaj poczułam się jak natrętny podglądacz, dlatego, że tam, gdzie pojawia się tęsknota, pojawia się i korespondencja.
Kto czytał "Listy na wyczerpanym papierze" ten wie, jak się czyta miłość Osieckiej.
Ciekawe, co się stało z tymi listami, czy kiedykolwiek doczekają się jakiejś szerszej publikacji...



Tu nie chodzi o to, żebym ja na Ciebie liczyła. Chodzi o to, żebyś Ty na mnie liczył .Żebyś wiedział, żebyś zawsze wiedział, że masz na świecie człowieka, do którego w każdy dzień, w każdym stanie i o każdej godzinie możesz przyjść...

Bo nie przeraża mnie to, że mówisz o sobie złe słowa. Nawet wtedy, kiedy dzwonisz późno wieczorem i powtarzasz ,"jestem wrak". Bo to nieprawda.

Marek, masz w sobie to najpiękniejsze, co może mieć człowiek - prawdę. Nie chcesz być taki jak świat, w którym żyjesz. Jesteś najodważniejszy z naszego pokolenia, bo widzisz prawdę nawet tam, gdzie to bardzo boli.

Jesteś bardzo piękny i bardzo wiele wart.

(Agnieszka do Marka, 1957)

Zabawne w tej historii jest to, że na wskutek wielu, wielu perypetii, z jakimi przyszło się zmagać Markowi, z Agnieszką spotkał się dopiero w 1968.
Nie w Polsce i nie w Paryżu. W Los Angeles.

Mam też wrażenie, że ta podróż wieloletnia podróż dała najwięcej Markowi. 
Mógł pracować nad książkami, które nie były mile widziane przez ówczesny ustrój w kraju, rozwinął się, nie chciał wracać do kraju. Nie był też święty, zdradzał Agnieszkę, bo która kobieta oparłaby się pisarzowi nazywanemu polskim Jamesem Deanem?
"Kosił baby jak ułan", takie opinie podobno o Nim krążyły.

Gdyby mi ktoś powiedział, gdybym miał choć odrobinę gwarancji, że będę mógł być z Tobą, choć przez rok, choć przez pół roku, a potem - śmierć, to bym pojechał do Ciebie. To nie melodramat; to wyznanie tego, który na pewno - z całym idiotyzmem i kabotynizmem - najwięcej Cię kochał. W końcu przyjdzie taka noc. kiedy prześpisz się z innym. Ja Ci się nigdy nie podobałem, ale to inna sprawa. Mnie lepiej być pijanym, niż myśleć, że ta chwila w końcu przyjdzie. Ale jeszcze nie rób nic ostatecznego. Jesteś taka młoda. Masz jeszcze czas. Każdy chce być szczęśliwy. Ja chciałem być szczęśliwszy od innych. Ale Bóg mnie ukarał. Balem się o Ciebie. Wiesz czego się bałem. Ale dzisiaj, to wszystko co nas dzieliło, nie wydaje się tak ważne.

Trzeba być bardzo pijanym, żeby moc tak pisać. Ale mówię Ci - gdybym miał gwarancję, że będę z Tobą chociaż rok, a potem mnie zabiją - przyjechałbym do Ciebie. Nie ma, nie było - okazuje się - nic ważniejszego od Ciebie. Ale nie da mi nikt choć tej odrobiny. A w końcu wszystko jedno, gdzie człowiek jest cudzoziemcem. Ale czekaj. Jeszcze czekaj. Jesteś taka młoda. To nic nie znaczy, bo powinnaś właśnie teraz być szczęśliwa. Ale ja też jestem sam: pamiętaj, że jestem zupełnie sam i wszystko, czym żyję, to panna Czaczkes. Jeszcze trochę czekaj Jeszcze trochę, ja też nie jestem szczęśliwy.
Czekaj, czekaj


Marek

List opublikowany w: O miłości. Listy pisarzy polskich. Od Mickiewicza do Marka Hłaski, Warszawa 1997, s. 248.
Pierwodruk: Temida Stankiewicz- Podhorecka, Listy Marka Hłaski, Warszawa 1994.




W napisaniu tej notki bardzo pomogła mi fenomenalna strona internetowa o Marku, na którą serdecznie Was zapraszam http://www.marekhlasko.republika.pl/

7 komentarzy:

  1. Agnieszka Osiecka zawsze będzie mi się kojarzyć z moją babcią, która zapamiętale czytywała jej wiersze... uwielbiam ją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje zamiłowanie do Osieckiej również zrobiło ze mnie wścibską czytelniczkę i poszukiwaczkę nowych faktów z życia poetki, ale myślę że można na to przymknąć oko i wybaczyć. Jeżeli chodzi o Marka Hłasko, to wieki temu miałam zamiar przeczytać "Pierwszy krok w chmurach" i jakoś tak dziwnie się dzieje, że lektura oddala się ode mnie i z każdym podejściem kończy się fiaskiem. W każdym razie, nie odpuszczę i przeczytam juz niedługo- koniecznie. Jak cudownie byłoby, gdyby listy Hłasko i Osieckiej zostały zgromadzone i tak pięknie wydane jak korespondencja Agnieszki i Jeremiego...

    OdpowiedzUsuń
  3. im więcej czytam o Osieckiej tym bardziej pragnę zaznajomić się z jej twórczością. Niestety dotąd jakoś nie było okazji aby sięgnąć po coś spod jej pióra, lecz koniecznie muszę to nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety również jestem w jakiś sposób uprzedzona do lektur szkolnych. Niestety, bo zdaję sobie sprawę, że może ominąć mnie coś naprawdę ciekawego, ale najgorsze co może być to czytać na czas i dlatego że trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam poezję Agnieszki Osieckiej, ale szczerze mówiąc, nigdy nie zainteresowało mnie specjalnie jej życie.Po prostu- było, jak życie wielu innych artystów, których lubię. Ale sposób, w jaki ona i Hłasko mówili o miłości niesamowicie wzrusza serce.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę zagłębić się dokładniej w tą znajomość i chyba będę takim natrętnym podglądaczem, jak Ty ;)

    Przepiękna notka.

    OdpowiedzUsuń
  7. I dziękuję za przypomnienie o "Listach na wyczerpanym papierze". Całkiem o nich zapomniałam, a są na liście zakupowej :)

    i proszę o więcej takich notek :)

    OdpowiedzUsuń