czwartek, 24 lutego 2011

Elizabeth Gilbert "Jedz, módl się, kochaj"

Zrobiło się tak... tęskno za wakacjami.
Te ostatnie były szalone i wypełnione pierwszą samotną podróżą i moja duszyczka poczuła lekkie ukłucie - j a  t e ż  c h c ę!
Patrząc dzisiaj rano na termometr, na którym przywitało mnie minus dwanaście stopni dla równowagi mojej temperatury wróciłam do lektury powieści Elizabeth Gilbert "Jedz, módl się, kochaj".





Ta wspaniała podróż (za jedyne 29,90 ;))  już kolejny wieczór zapewnia mi mnóstwo rozrywki, ale także ciekawych przemyśleń.


Ileż to już razy amerykańska literatura fundowała nam niesamowite historie, co też to nie czeka nas po rozwodzie.... 
Czytając to wszystko aż ma się ochotę powiedzieć, warto się rozwodzić!
Zdanie to, brzmi dość dziwnie, ale w doskonały sposób przedstawia zbombardowanie odbiorcy takim motywem literackim, który dla naszej głównej bohaterki staje się jedną z motywacji, aby wyruszyć w podróż. 

Elizabeth znalazła się w sytuacji, w której od miłości do męża przeszła do nienawiści.
Jest tego świadoma, pełna obaw wobec bardzo trudnej sprawy rozwodowej, ale jest również kompletnie wyczerpana. Psychicznie.
Jest po prostu zmęczona, zestresowana, odczuwa depresje, a ratunku dla swojej duszy szuka w tabletkach.
Postanawia dać sobie czas, którego bardzo potrzebuje. 
Musi uporządkować w swojej głowie bardzo dużo kwestii - duchowości, małżeństwa, znaczenia mężczyzn w jej życiu, związków, rodziny, macierzyństwa i wiele, wiele innych.
Wyrusza w samotną podróż.

"Więc b ą d ź samotna, Liz. Naucz się nie gubić w tej samotności.
Zrób sobie jej mapę.Przynajmniej raz w życiu pobądź z nią.
Rozgość się w tym ludzkim doświadczeniu.
Nigdy jednak już nie używaj uczuć ani ciała innej osoby jako placu ćwiczeń dla swoich niespełnionych pragnień."


Pierwsza część książki - Księga Pierwsza, Italia. 
I motto, które bardzo mi się spodobało -  "Mów tak jak jesz"  (włoskie powiedzenie, nawiązujące do prostej kuchni włoskiej, mów po prostu, wprost).
Elizabeth wynajmuje mieszkanie w Rzymie i zapisuje się na lekcje włoskiego, co zawsze chciała uczynić. Jest absolutną fanką tego języka, uwielbia jego brzmienie, ale przede wszystkim - poznawanie go. 
Jeśli spodziewacie się mnogości opisów muzeów, kościołów i tego wszystkiego, co przeciętny turysta zwiedza we Wiecznym Mieście, zawiedziecie się.
Liz po prostu w nim zamieszkała, chłonąc jego wszystkie przyjemności, zwyczaje, niedogodności. Rzym daje jej nowe doznania - nowych ludzi, nowy świat i mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo jedzenia.
I to takiego jedzenia, że wczoraj zabrałam się za robienie pasty, TAKIEGO JEDZENIA, że nie mogłam przestać jeść podczas lektury. Jeśli zaczęłyście właśnie przedwiosenną dietę, to nie jest dobra lektura na ten moment. :) Bardzo podobał mi się portret Włochów, jakiego dokonała autorka, ale przede wszystkich mieszkańców miasta Rzym, świadomych swojej wyjątkowości, darzącym kultem przyjemności.
"W świecie zamętu, kataklizmów i oszustw czasami można zaufać jedynie pięknu.Tylko artystyczna doskonałość jest nieprzekupna. 
Przyjemność ma swoją niezmienną cenę. I czasami posiłek jest jedyną rzeczywistą walutą." 

Oprócz całej otoczki poznawania nowego miejsca, ta część posiada niesamowitą, duchową sferę. 
Liz zastanawia się nad swoją przeszłością, sytuacjami, które doprowadziły ją do obecnego stanu rzeczy. W Rzymie jej dusza odżywa, ale także dochodzi do tego, że są kwestie w życiu, przed którymi musi brutalnie zamknąć drzwi. Kończy na dobre wyniszczający związek, pomimo ogromnej miłości, jaką czuje od Davida.

Warto też wspomnieć, że Liz postanawia zaryzykować i swoją podróż nie ograniczyć tylko do mieszkania Rzymu - zwiedza praktycznie wszystko, co jest we Włoszech do zwiedzenia i w końcu jest gotowa na odwiedzenie drugiego kraju - Indii.




Miejsce to odpowiada drugiej części tytułu, czyli, módl się. 
Elizabeth w Indiach uczy się swojej duchowości - skupienia, modlitwy, ciszy i medytacji. 
Większość z Was najbardziej narzekała na tę część książki, że strasznie nudna, ale moim zdaniem, jest po prostu inna. Nie czyta się jej lekko tak jak pierwszej części, bo dotyczy zupełnie innej sfery, której poruszanie nie zawsze jest dla nas przyjemne i wygodne. 
Było dużo takich momentów, w których przemyślenia głównej bohaterki wymagały chwili odpoczynku od lektury i zastanowienia się. Wynika to ze specyfiki tematów, jakie są poruszane w drugiej części, nie można wszystkich  jej rozdziałów tak po prostu "połknąć".
Podobało mi się to, że z racji naszego kraju ta część książki wydawała mi się bardzo egzotyczna, jako Polka nie do końca jestem przyzwyczajona do takiej otwartości w dziedzinie ducha. Bardzo dużo można się z niej dowiedzieć o religijności. Ciekawe doświadczenie. ;)


Ostatnim etapem podróży Liz jest wyspa Bali (Indonezja). Postacie, które spotkała w tej części książki, przypadły najbardziej do mojego gustu j i nie tylko dlatego, że jak się pewnie domyślacie, spotka tam mężczyznę 
("(...)pomógł mi zdjąć sukienkę z czułą fachowością mężczyzny, który najwyraźniej przez wiele lat szykował swoje dzieci do kąpieli(..) :))
Podobało mi się to, że pomimo spotkania tego człowieka, Liz nie oszalała na jego punkcie - udowodniła, że poprzednie etapy podróży i przemyślenia, mają odzwierciedlenie w praktyce. Było to niesamowite, bo na naszych czytelniczych oczach uwierzyliśmy w tę całą historię, przemiany kobiecej duszy. 
Najwspanialszym elementem tej lektury było uczucie wszechogarniającego optymizmu, które wprost emanowało z nowej,pełnej spokoju,  szczęśliwej Elizabeth.


Choć nie jest to typowa recenzja i pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu, zdjęcia, które są tu umieszczone, mają swój powód istnienia. 
Ta książka, mimo kilku wad, bardzo pobudza wyobraźnię. 
Sprawia, że wszystkie ciekawie opisane miejsca, pragniemy sobie wyimaginować, znaleźć je również, w naszych własnych głowach.
Być może dlatego, że Liz podróżowała bardziej sercem niż turystycznym rozumem, jesteśmy nastawieni na odczucia. 
Dzięki Waszym recenzjom, spodziewałam się klapy. 
I cieszę się, że zostałam tak miło zaskoczona. :)






Zdjęcia pochodzą ze stron:

14 komentarzy:

  1. normalnie aż mam gigantyczną ochotę na tę książkę :) na szczęście stoi na mojej półce więc daleko szukać nie muszę :) super :)
    p.s.
    film już widziałam więc teraz książka a potem jeszcze raz film

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia :) a optymizmu nigdy nie za wiele :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie. Zniechęciły mnie jednak trochę słabe recenzje filmu, ale może jednak zaryzykuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę ksiażkę niedawno i również jestem miło zaskoczona:)). A zdjęcia boskie...
    Pzdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisałas tą recenzją :-). Nie wiem dla czego nie mogę się przełamać do tej książki. W sumie znajduje się w niej wszystko to co lubię a mimo to coś mnie uwiera.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała recenzja! :) A książkę czytałam już jakiś czas temu i naprawdę mi się podobała. Za to jej druga część bardzo mnie zawiodła...

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja;)
    Ja oglądalam film i tak mnie znudził, że miałam ochotę wyjść z kina. Na książke jakoś też ochoty nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. czytałam ksiązkę kilka lat wstecz i mam wielka ochote do niej wrocic. zwlaszcza, ze na polce stoi jej druga część oraz film;;d;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne zdjęcia, a recenzja zachęcająca :). O "Jedz, módl się, kochaj" słyszałam już wiele, ale jakoś do tej pory nie miałam możliwości przeczytania tej książki. Może trafi się okazja.

    OdpowiedzUsuń
  10. Już się do niej kilka razy przymierzałam, ale jeszcze mi nie wyszło ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi recenzja się podoba i zdjęcia w niej zawarte. One robią chyba ten klimat :) Książka stoi na półkach, mam nadzieję, że w końcu ją przeczytam za niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja siostra dostała ją na urodziny, więc jak już uporam się z recenzyjnymi, to po nią sięgnę;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja ją czytam w zeszłe lato kiedy jeszcze nie byłam na diecie ;), więc tym bardziej kojarzy mi się jedzeniem i słońcem.
    Mnie dla odmiany najbardziej przypadła do gustu właśnie druga część o Indiach. Lubię tematy duchowości i odnajdywania siebie.
    Cieszę się, że Tobie też się podobała ta książka :).

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja i zdecydowanie namówiłaś mnie do przeczytania wszystkich części, bo muszę się przyznać, że jeszcze z żadną nie miałam styczności.

    OdpowiedzUsuń