Urzekł mnie ten delikatny motylek w skórze starszej pani - Wisława Szymborska.
Nigdy po Jej wierszach nie spodziewałabym się kogoś, kto ma słabość do kiczowatych pamiątek.
Pali jak smok. Tego również się nie spodziewałam.
Katarzyna Kolenda-Zaleska pokazała jeden z naszych literackich skarbów narodowych dokładnie takim, jakim jest.
Podobał mi się ten dokument, dlatego, że poszedł w dobrą stronę.
Nie w stronę polskiej martyrologii poetyckiej, czyli gombrowiczowskie "Słowacki wielkim poetą był", ani w stronę cukierkowatego przedstawienia osoby, żeby była bardziej "zjadliwa" dla widza, przyjemniejsza w odbiorze.
Poszedł w stronę pokazania prawdy - niesamowitego uroku, inteligencji, ciepła i radości, jakie posiada poetka.
Najbardziej zdziwiło mnie to, jakie podejście ma do swojego etapu pisania wierszy "ku chwale komuny" i przekonała mnie do siebie.
Należę do tego grona wyznawców poezji, którzy uważają, że Nobel powinien trafić w ręce pana Zbigniewa Herberta, bo w Noblu dla pani Szymborskiej (mimo tego, że uwielbiam Jej wiersze) ten właśnie epizod mi przeszkadzał.
A potem, kiedy ta miła pani, wyjaśniła, jakie ma do tego podejście, że to była jej młodość, a w młodości dużo zależy od towarzystwa i ja zastanowiłam się nad tym głębiej. Z kim przystajesz, takim się stajesz, nawet jeśli są to komuniści - nawet jeśli na chwilę, będą ci to wypominać do końca życia.
A już w ogóle w przypadku, kiedy jesteś laureatką Literackiej Nagrody Nobla, której nie możesz znaleźć, bo w swoim mieszkaniu masz jakieś 600 szuflad... :)
Całość Jej świata, a przede wszystkim uleganie swoim małym słabościom, wszystkim drobnym poprawiaczom humoru, czynią z Niej osobę zdolną do zachwytu nad wszelkimi mechanizmami świata.
Dają jej elitarny tytuł obserwatora gatunku ludzkiego jako zjawiska, którym można się zachwycić, ale także można obrzydzić.
Częściej to pierwsze niż to drugie.
Nie lubię w Polakach cechy, której na całe swoje szczęście, nie posiadam - plucia w rodzime gniazdo.
Szukając czegoś o pani Szymborskiej w Internecie, natknęłam się na masę zgryźliwych komentarzy, jakichś wszystkowiedzących znawców poezji i życia prywatnego poetki, pełne zawistnego jadu i dziwne sformułowanych wyrażeń, bardzo niebezpiecznie balansujących na granicy tolerancji z wulgaryzmem.
Ludzie z klasą to tacy, którzy pokazują, że są ponad to.
Idąc za Nią i Jej sekretarzem w różne przedziwne miejsca, miało ochotę się pojechać tam i spotkać tą wątłą Panią i Jej niesamowicie mądre oczy.
Nie ma co szukać po miastach, chyba po prostu trzeba zajrzeć do któregoś z tomików.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz