niedziela, 17 marca 2013

Natasha Walker "Tajemnice Emmy:początki" + wyniki rozdania


Mam już powyżej uszu seksu w literaturze erotycznej, która nas zalewa. Przejadł mi się, chyba przerzucę się na wspomnienia pustelników i mnichów, bo w tej kwestii robi się coraz gorzej. Poziom leci na łeb na szyję. czego przykładem jest książka Natashy Walker "Tajemnice Emmy: początki". 

Główna bohaterka jest mężatką, której obrączka na palcu nie uspokoiła niezaspokojonego libido ani nie sprawiła, że stała się wierna. Kiedy jej wzrok padł na młodego sąsiada zza płotu, akcja robi się oczywista. I w zasadzie absolutnie nic oprócz jednego w tej książce nie ma. Ani dialogów, ani jakiekolwiek intrygi, nawet tak oczywistego ryzyka było tu niewiele. Wierzyć mi się nie chce w niektóre bajki, które autorka próbuje sprzedać czytelnikom. Że absolutnie nikt nic nie zauważył. Rozumiem, że mąż może być niekumaty, rodzice dzieciaka też, ale ludzie w hipermarkecie chyba już nie. I tu moim zdaniem jest niewykorzystane pole, bo powieść czytałoby się zdecydowanie lepiej, gdyby "nielegalność" tego związku została bardziej podkreślona. Nadałoby to smaczku i realizmu w całym tym pikantnym szale. 

To, co w tej książce mi się podobało było pokazanie zwierzęcego instynktu, jaki rozbudziła w młodym kochanku kobieta. Zmiana spojrzenia na płeć piękną, dostrzeżenie własnej atrakcyjności w tempie niemalże ekspresowym. Jednak tej zmianie był poświęcony krótki rozdział, zdecydowanie za mało, żeby w jakikolwiek sposób poprawić mój odbiór powieści.
Jeżeli ktoś lubi tego rodzaju narrację, niezbyt urozmaiconą i nieposiadającą wielu ozdobników to jest to książka dla niego. W mojej głowie po takiej lekturze zapala się czerwone światełko i mówię stanowczo i zdecydowanie:dość. 

Egzemplarz recenzencki dostałam od wydawnictwa Muza


PS. Książka wędruje do Bujaczka! Gratulacje!

8 komentarzy:

  1. Dokładnie! Dość.
    Naprawdę mamy podobne refleksje

    OdpowiedzUsuń
  2. Do książki zupełnie mnie nie ciągnie, a Bujaczkowi gratuluję :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna negatywna recenzja, na jaką dziś trafiłam.

    A ja i tak przeczytam i dodam coś od siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka... pass.
    Bujaczku... Gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, jakaś biedna, że na takie czytadło trafiłaś! Bo po opisie raczej nie da się tego określić inaczej. Taki współczesny Harlequin. Recenzja zdecydowanie nie zachęca do zajrzenia do książki, a do tego przeraża, że ktoś chce takie książkopodobne coś wydawać, a na domiar złego tłumaczyć i rozprowadzać w innym kraju! Szok :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. ostatnio ktoś ten typ książki określił mianem: pornopowieść :D osobiście uważam to za bardzo trafne...

    Serio. Współczuję w kwestii lektury (:

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam, ale wiem, że nie przeczytam. Erotyka w książkach, dobrze, zgadzam się, ale w małym stopniu, dla klimatu historii. Ale nie, żeby cała książka kipiała seksem, który rozprasza i robi gąbkę z mózgu czytelnika. Ech.

    Pozdrawiam,
    Klaudyna

    OdpowiedzUsuń