Nie pamiętam jak to było, kiedy skończył się komunizm. Nie moje czasy, nie moja bajka.
Wolfgang Becker postanowił przybliżyć widzom emocje, towarzyszące milionom ludzi w roku 1989. Nagłych zmian, które wpływają na każdą płaszczyznę życia, tworząc rewolucję. Nie zawsze była ona chciana dla tych, dla których poprzedni ustrój był całym życiem.
Do takich osób możemy zaliczyć Christianę, matkę głównego bohatera. Zaangażowanie partyjne okazało się dla niej lekiem na ucieczkę męża.
Kiedy na własne oczy widzi jak "wspaniały" komunizm traktuje jej zbuntowanego syna, dostaje zawału.
Zapada w śpiączkę, z której budzi się po ośmiu miesiącach.
Niby to niedużo czasu, ale w 1989 roku były to lata świetlne.Zmieniło się wszystko, od sklepowych półek począwszy, na mentalności młodzieży skończywszy.
Alex, zgodnie z zaleceniami lekarza stara się nie dostarczyć matce emocji. W praktyce oznacza to przedłużenie komunizmu na prywatne potrzeby rekonwalescentki.
Jego zabawne działania i heroizm, jaki wykazuje ... takie rzeczy potrafią tylko młodzi ludzie. Kombinuje tak, jakby miał polskie korzenie! ;) Nagle bezwartościowe śmieci okazują się bezcennymi przedmiotami. Chce jak najwierniej odtworzyć matce rzeczywistość, która była dla niej wszystkim. Jak pogodzić zmiany z polepszającym się zdrowiem kobiety?
"Good bye Lenin!" to film, który kojarzy mi się z nostalgią. Na pozytywną atmosferę filmu miała niewątpliwie wpływ genialna ścieżka dźwiękowa Yanna Tiersena. Zaskoczyła mnie fabuła, bo myślałam, że będzie to raczej pompatyczne i ciężkie dzieło, a ogląda się go z lekkością, towarzyszącą młodzieńczym wybrykom. Aktorzy, wybrani do zagrania głównych ról to prawdziwy strzał w dziesiątkę, są tak wiarygodni, jakby przychodziło im to wręcz "od niechcenia", co tylko dodaje ich kreacjom aktorskim uroku. Zapomnijcie o skrępowaniu towarzyszącemu zbyt rozwlekanymi wspomnieniami,w "Good bye Lenin" mają one ludzką twarz, opowiadającą ciekawą historię. Wart obejrzenia, bez względu na wiek.
Przepiękny motyw muzyczny, który pałęta się po mojej głowie cały dzisiejszy dzień i nie daje mi spokoju.
Do takich osób możemy zaliczyć Christianę, matkę głównego bohatera. Zaangażowanie partyjne okazało się dla niej lekiem na ucieczkę męża.
Kiedy na własne oczy widzi jak "wspaniały" komunizm traktuje jej zbuntowanego syna, dostaje zawału.
Zapada w śpiączkę, z której budzi się po ośmiu miesiącach.
Niby to niedużo czasu, ale w 1989 roku były to lata świetlne.Zmieniło się wszystko, od sklepowych półek począwszy, na mentalności młodzieży skończywszy.
Źródło zdjęcia |
Jego zabawne działania i heroizm, jaki wykazuje ... takie rzeczy potrafią tylko młodzi ludzie. Kombinuje tak, jakby miał polskie korzenie! ;) Nagle bezwartościowe śmieci okazują się bezcennymi przedmiotami. Chce jak najwierniej odtworzyć matce rzeczywistość, która była dla niej wszystkim. Jak pogodzić zmiany z polepszającym się zdrowiem kobiety?
"Good bye Lenin!" to film, który kojarzy mi się z nostalgią. Na pozytywną atmosferę filmu miała niewątpliwie wpływ genialna ścieżka dźwiękowa Yanna Tiersena. Zaskoczyła mnie fabuła, bo myślałam, że będzie to raczej pompatyczne i ciężkie dzieło, a ogląda się go z lekkością, towarzyszącą młodzieńczym wybrykom. Aktorzy, wybrani do zagrania głównych ról to prawdziwy strzał w dziesiątkę, są tak wiarygodni, jakby przychodziło im to wręcz "od niechcenia", co tylko dodaje ich kreacjom aktorskim uroku. Zapomnijcie o skrępowaniu towarzyszącemu zbyt rozwlekanymi wspomnieniami,w "Good bye Lenin" mają one ludzką twarz, opowiadającą ciekawą historię. Wart obejrzenia, bez względu na wiek.
![]() |
Źródło zdjęcia |
Przepiękny motyw muzyczny, który pałęta się po mojej głowie cały dzisiejszy dzień i nie daje mi spokoju.
Genialny film - oglądałam! idealny przykład, że europejskie kino pod względem fabuły czasami bije na głowę Hollywood.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi wielkiej ochoty, będę musiała się za nim koniecznie rozejrzeć !!!
OdpowiedzUsuńJa swój egzemplarz upolowałam za sześć złotych w Auchan! :D Bo już dwa razy polowałam na ten film na TVP Kultura i za każdym razem zapominałam... ;)
Usuńjeszcze nie miałam okazji oglądać :)
OdpowiedzUsuńale to się nadrobi :)
Zgadzam się. Świetny film, bardzo ciepły i zabawny, a jego ścieżka dźwiękowa towarzyszy mi do dziś :)
OdpowiedzUsuńW każdym repetytorium albo materiałach o niemieckim kinie "Goodbye Lenin" jest typowym przykładem w miarę współczesnego filmu. Przykładem - chlubą, bo jak dotąd nie spotkałam się z ani jedną negatywną oceną. W końcu muszę jakoś wykorzenić tą ignorancję i też obejrzeć :).
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zobaczyć ten film!
OdpowiedzUsuńWidziałam ten film kilka lat temu i bardzo mi się podobał. Mimo że komunizm to też już nie moja bajka to byłam w stanie zrozumieć, jakiego szoku chciał oszczędzić matce bohater. Naprawdę świetne kino :)
OdpowiedzUsuńWidziałem ten film i bardzo mi się podobał. To naprawdę dobry kawałem niebanalnego europejskiego kina.Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film 2 razy. Niewykluczone, że jeszcze kiedyś obejrzę. Znam tą rzeczywistość tylko z lekcji historii, książek i właśnie filmów.
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film trzy razy. Za pierwszym razem niewiele zrozumiałam, bo miałam kasetę w oryginalnej wersji językowej, a mój niemiecki wtedy nie był na dobrym poziomie. Później na studiach puścili ten film na jakimś wykładzie, ale jakoś nie bardzo skupiłam się na oglądaniu. Dopiero jak sobie włączyłam go w domu i ze spokojem obejrzałam, to swierdziłam, że jest naprawdę niezły :)
OdpowiedzUsuńŚwietny film, śmieszny i oryginalny. Poza tym widzę, że naprawdę dawno mnie tu nie było bo zmieniłaś wygląd bloga:)
OdpowiedzUsuń