niedziela, 15 stycznia 2012

Jodi Picoult, "Tam gdzie ty"



Ocenienie tej książki to nie lada wyzwanie. Z jednej strony, Jodi Picoult jest dla mnie tak genialną pisarką, że ołtarz z jej zdjęciem mogłabym mieć nad własnym łóżkiem, a z drugiej... właśnie z tego powodu, że jest genialna, nie mogę nazwać tej książki bardzo dobrą.
Jest dobra, ale nie na miarę talentu pisarskiego tej pani. Jest kontrowersyjna, ale nie tak emocjonująca jak poprzednie. Mam wrażenie, że czegoś tu brakuje, jakby Picoult pomyślała sobie "temat jest sam w sobie kontrowersyjny, więc nie muszę robić aż tak dużo". 

Ciężko przejść obojętnie wobec książki, na której okładce dowiadujemy się już aż tak wiele z tej niezwykle intrygującej historii. 
Zoe i Max, małżeństwo dobiegająca dziesiątej rocznicy swojego ślubu, starają się o potomstwo. 
Posiadanie dziecka jest dla nich spełnieniem marzeń, do czego dążą, ze wszystkich sił. 
Jednak na wskutek nieszczęścia ich drogi się rozchodzą, idą w zupełnie innych kierunkach.
Max, za pomocą charyzmatycznego pastora i wsparcia bratowej, odnajduje Jezusa. 
Zoe natomiast odnajduje swoje prawdziwe oblicze, zakochuje się w Vanessie.
Jeśli weźmiemy pod uwagę ich "bitwę o zarodki" w sądzie oraz zdradę, mamy już istną brazylijską telenowelę i... właśnie taki charakter w pewnym momencie przybrała dla mnie ta książka.
Przesyt trudnych i pokręconych historii sprawił, że nie do końca potrafiłam utożsamiać się z bohaterami. Mam wrażenie, że Jodi Picoult nie tak dokładnie oddała uczucia swoich bohaterów i to mnie w powieści boli, bo przecież Amerykanka jest w tej dziedzinie mistrzynią. 

W "Tam gdzie ty" jest pokazanych wiele płaszczyzn, które ze sobą wojują.  Bardzo podobało mi się to, jak został przedstawiony amerykański kościół (a raczej, jakiś dziwny odłam, bo chrześcijanie raczej metody in vitro nie popierają). Jest charyzmatyczny mentor, ale jest też ogromna reklama, by "werbować" wiernych, co (jak się później okazuje) ma wpływ na stan finansowy tejże instytucji... 
Osoby, które poznajemy na kartach powieści, będą przeżywały prawdziwe dylematy moralne. 
Dotyczą one nie tylko tolerancji odmienności czy zastanawiania się, jaka rodzina jest najlepsza dla dziecka, ale także umiejętności akceptacji. "Tam gdzie ty", jak tłumaczyła autorka w wywiadach, powstało jako wsparcie osób homoseksualnych, do których zalicza się syn autorki. 
Pokazuje tę kwestię z różnych stron i perspektyw. 

Sama nie wiem, co mam myśleć o głównej bohaterce. Zoe przypominała mi zagubioną nastolatkę, a nie czterdziestoletnią kobietę, być może to też wpłynęło na mój, bardzo subiektywny, odbiór tej książki. 
Z całej powieści najbardziej do gustu przypadła mi jej końcówka, rozprawy sądowe to zawsze była mocna strona autorki. Gierki słowne trzymały w napięciu, było też kilka zupełnie niespodziewanych zwrotów akcji, to się ceni. 

Jeśli już dzięki tej recenzji wyjdę na najbardziej krytykancką osobę to co mi szkodzi napisać jeszcze słowo o płycie - fajny pomysł, ale wykonanie jest średnie. Jak to mawiała moja nauczycielka od muzyki, gdy ktoś fałszował: "Zrób coś dla muzyki  i przestań śpiewać." Doceniam chęci, lecz dla kogoś, kto ma trochę bardziej wrażliwsze ucho nie jest to najprzyjemniejsza płyta do odsłuchu, mimo, że jej dodanie do książki wydaje się całkiem sensownym i oryginalnym posunięciem. 

Picoult napisała powieść nie na miarę siebie, nie udało jej się dorównać poprzeczce, którą wypracowała sobie solidnymi tytułami w stylu chociażby "Dziewiętnastu minut". Książka jest ciekawa, ale mnie na kolana nie powaliła. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję

16 komentarzy:

  1. Jestem w szoku, że ty już przeczytałaś ,,Tam gdzie ty'' a ja jeszcze czekam z utęsknieniem na swój egzemplarz. Mam nadzieję, że poczta tu nie zawiniła i niedługo będę i ja chłonąc książkę Jodi Picoult. Ponadto jestem ciekawa, jak ja osobiście odbiorę jej treść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem strasznie ciekawy tej książki ! Wgl czytałem Bez mojej zgody która była rewelacyjna i Dziwiętnaście minut, która była troszkę słabsza ! Jodi Picoult jest chyba jedną z najlepszych pisarek obecnie żyjących... Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chętnie zapoznam się z tą książką, ciekawa jestem jakie wrażenia wywrze na mnie szczególnie, że jeszcze się nie zawiodłam na książkach tej pani ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dopiero przedwczoraj dostałam tę książkę i nawet nie zdążyłam do niej zajrzeć. Twoja opinia trochę mnie przestraszyła, tym bardziej że to moje pierwsze spotkanie z Jodi. No ale mam nadzieję, że źle nie będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też czekam z nadzieją że dotrze :) ciekawa jestem czy moje odczucia będą podobne, ogolnie jestem fanką Picoult, ale są niektóre jej książki które mi się podobały mniej, dużo mniej. zobaczymy na jaką półkę trafi ta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa tej książki, która cierpliwie czeka na swoją kolej:) No i moich wrażeń po lekturze - ale podoba mi się Twoje krytyczne podejście, a co!
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  6. Tej książki Picoult jeszcze nie czytałam,a bardzo chciałabym zapoznać się ze wszystkimi jej książkami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę,że napisałaś tę recenzję,bo nikt chyba do tej pory tego nie zrobił;)
    Spodziewałam się po tej powieści czegoś lepszego,ale tak czy siak pewnie ją kiedyś przeczytam;) Szkoda,że nie można było się utożsamić z bohaterami,to chyba największy minus,bo zawsze ich w jej powieściach doskonale poznajemy,rozumiemy i przeżywamy razem z nimi.

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba pierwsza opublikowana recenzja ''Tam gdzie Ty'' :) Czekałam na nią z niecierpliwością. Podoba mi się , że nie boisz się krytyki.
    Książkę mam zamiar kupić. Ale przyznam, że po Twojej recenzji nie mam już na nią tak wielkiego parcia...

    OdpowiedzUsuń
  9. To chyba pierwsza recenzja tej książki :)
    Picoult ma powieści lepsze i gorsze, jednemu czytelnikowi podoba się taka, drugiemu inna, ile gustów, tyle opinii.
    Jedno jest pewne, jej książki wywołują emocje. Ze swojej strony nie mogę się doczekać kiedy najnowsza powieść Picoult wpadnie mi w ręce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nadal jej oczekuje i przyznam, że nie mogę się jej doczekać ;). Choć Twoja recenzja mnie ostudziła ciutkę...

    OdpowiedzUsuń
  11. Do tej pory czytałam tylko jedno dzieło Jodi Picoult, "Jesień cudów". Wiem, że sięgnę po kolejne, także po "Tam gdzie ty".

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytalam co nieco o książce (po którą nie sięgnę). Geneza jest taka, ze poniewaz jedno z dzieci JP jest homoseksualistą, autorka postanowiłą zabrać głos na temat geje a dzieci. Być może pisanie książki z tezą źle wplynęło na stonę literacką książki.
    Co do protestantów- niektóre odłamy mają już niewiele wspólnego z chrześcijaństwem...

    OdpowiedzUsuń
  13. Kusi mnie ta książka niesamowicie i na pewno ją przeczytam, szkoda tylko, że trochę rozczarowuje. Od Picoult również oczekuję bardzo dużo, więc pewnie będę miała podobne odczucia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam ją na półce. Jestem jej ciekawa, tym bardziej, że tak ją oceniłaś. Zdziwiłam się, ze ma niższy poziom niż inne. hmm... muszę to sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń
  15. z niecierpliwością czekałam na tą recenzję, bardzo lubię książki tej autorki i mam nadzieję, że uda mi się przeczytać Tam gdzie ty jeszcze w tym roku :) a jak na razie mam inny tytuł w planach :)

    OdpowiedzUsuń