niedziela, 4 grudnia 2011

"Habemus papam - mamy papieża" (2011)

Właśnie wróciłam z ostatniego seansu filmowego, jaki było mi dane obejrzeć na festiwalu Plus Camerimage. To był jeden z najbardziej intensywnych tygodni mojego życia, działo się bardzo dużo i prawdę mówiąc, marzę o odespaniu tego wszystkiego. Jeśli wracasz do domu każdego dnia i kładąc się do łóżka słyszysz motyw muzyczny przewodzący Camerimage to znaczy, że czas ten festiwal skończyć. :)


Większość z nas, nie patrzy na postać papieża przez pryzmat zwykłego człowieka. Ot, starszego pana w zaawansowanym wieku, przyprószonego siwizną, na którego słowach polega cały świat.  To przecież takie naturalne. A co jeśli, wybrany przez konklawe papież, ma wątpliwości co do zaszczytu i odpowiedzialności, jaki przyszło mu pełnić?

Bardzo podoba mi się ton, w jakim jest ten film utrzymany. Dość konserwatywny wizerunek instytucji kościelnej zostaje ocieplony poprzez ciekawy, absolutnie wyważony humor. 
Śmiech, który niósł się po kinowej sali był reakcją na zabawne dialogi  czy ciekawą mimikę (nie tylko głównych bohaterów, ale także kardynałów). O dziwo, udało się tę przyjemną część filmu  skonfrontować z dość smutną refleksją człowieka zagubionego w nowej, tak ogromnie trudnej, roli. 


Obejrzałam ten film głównie z uwagi na Jerzego  Stuhra (dla którego ta rola została specjalnie stworzona)  i nie zawiodłam się.Rola rzecznika prasowego pasowała do Niego jak ulał. 
Nanni Moretti, który wyreżyserował ten film, jest na tyle wszechstronnie uzdolniony, że postanowił wcielić się w rolę psychoanalityka, który ma pomóc następcy św. Piotra. Z bardzo dobrym rezultatem.

Choć uważam ten film za dobry, czegoś mi w nim brakowało. Być może po prostu nie do końca udało się uchwycić kontrastu między jego humorystyczną a refleksyjną częścią, czułam straszne wahania odczuć, oglądając go. Raz zaśmiewamy się z dialogów kardynałów po to, żeby za chwilę, patrzeć na ludzką walkę z myślami kogoś, kto ma uwierzyć w to, że został wybrany przez samego Boga. Te dwa, tak różne aspekty, były momentami dla mnie trudne do połączenia. 



"Habemus papam" pokazało, w jak bezpieczny i ciekawy sposób można spojrzeć na instytucję kościelną.  Podoba mi się to nowe, świeże spojrzenie na tę tematykę.Jest to film niewątpliwie oryginalny i ciekawy, trudno znaleźć podobny i to właśnie sprawia, że jest on równocześnie godny polecenia. 


-----------------------------------------------------------------------------------------

Zdjęcie mojego autorstwa bierze udział w konkursie Wydawnictwa Znak, na którym bardzo mi zależy. 
Z góry dziękuję za wszelkie oddane głosy i podawanie tego linka dalej! :)))

4 komentarze:

  1. Oj, koniecznie muszę obejrzeć - właśnie ze względu na Stuhra, no i sama tematyka wydaje mi się intrygująca. A te kontrasty - no cóż, takie jest życie, ja to kupuję! I jestem coraz bardziej ciekawa filmu:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za takiego typu filmami,więc sobie odpuszczę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za ciekawą recenzję. Strasznie jestem ciekawa tego filmu. Może dzisiaj ?? :)

    OdpowiedzUsuń