piątek, 16 grudnia 2011

"Florenckie lato" Judith Lennox


Od pierwszych stron coś mi w tej książce nie pasowało. Nie znam twórczości Judith Lennox, "Florenckie lato" to moja pierwsze spotkanie z tą autorką, ale niestety, zaliczam je do pocztu tych średnio udanych.

Głównymi bohaterkami powieści są dwie siostry, Tessa i Freddie. Kiedy je poznajemy, Tessa króluje na salonach jako znana modelka, a Freddie grzecznie uczy się w szkole z internatem. 
Ich życiowe drogi zostaną w znacznym stopniu skomplikowane przez wojnę, los sprawi, że zostaną rozdzielone.
Jak pokazuje powieść, siostry są od siebie różne, Tessa wydawała mi się niesamowicie silną kobietą, która zamiast patrzeć na konwenanse, kierowała się swoim życiowym szczęściem, a Freddie dochodzenie do takiej refleksji zajmie prawie sześćset stron, bo tyle liczy sobie książka. 
Niestety, młodsza z sióstr została po macoszemu potraktowana przez autorkę, jej postać nie jest tak dobrze oddana jak sylwetka Tessy. Ten kontrast dość mocno rzucał się w moje czytelnicze oczy, Freddie wydawała mi się nieciekawa.

W moim odczuciu, język autorki pozostawia w tej książce wiele do życzenia. Wydaje mi się, że jeśli ktoś pisze tomiszcze na tyle stron, warto dać czytelnikowi rozrywkę, coś, co sprawi, że nie będzie nad tą książką przysypiał. Język nie nadąża za fabułą, która owszem, jest barwna i ciekawa, ale sposób, w jaki Judith Lennox oddaje emocje absolutnie mnie nie przekonuje.
Najbardziej niepasującym do tej książki elementem wydawał mi się jej tytuł. Kiedy czytamy "Florenckie lato" myślimy, że czeka nas włoska sielanka, a strony powieści są urozmaicone tak  "niesielankowymi" elementami jak bomby, żołnierze...
Ale wystarczyła odrobina wnikliwości, żeby dociec do tego, czemu tytuł jest źle dobrany.
W oryginalne nazywa się "Catching the tide", co z Florencją ma niewiele wspólnego.

Starałam się na tę powieść patrzeć pod kątem literackiej półki, na której leży, czyli "romans historyczny" i albo ja nie jestem fanką tego rodzaju książek albo muszę spróbować z jakimś innym egzemplarzem. "Lato we Florencji" to naprawdę kiepskie wakacje.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję 


------------------------------------------------------------------------
Zdjęcie mojego autorstwa bierze udział w konkursie Wydawnictwa Znak, na którym bardzo mi zależy. W ostatnich dniach udało mi się zdobyć sporo głosów, które przybliżają mnie do wygranej. Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc w osiągnięciu tego celu. 
Z góry dziękuję za wszelkie oddane głosy i podawanie tego linka dalej! :)))


15 komentarzy:

  1. Aaa, schował się :< już to naprawiam, dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... A ja mimo wszystko chciałabym przeczytać. Coś mnie do tej książki ciągnie i chcę dać jej szansę;)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko chętnie zajrzę do środka, podoba mi się tytuł książki i chyba to mnie do niej ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę się wynudziłaś??? Jestem w szoku, mnie książka okropnie się spodobała, nawet dodałam ją do ulubionych:) No, ale ile ludzi, tyle opinii:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba chce się zniesmaczyć tą pozycją... skoro jest niesielankowa :))

    OdpowiedzUsuń
  6. a już chciałam kupić no to się powstrzymam dzięki Dominiko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że o tej książce krążą równe opinie, chyba sama się muszę przekonać jak to z nią jest. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Daleko mi obecnie do tego typu literatury, choć kto wie, już po samych komentarzach widać, że książka wzbudza skrajnie różne emocje, warto przekonać się samemu :)
    Co do Schmitta- jego proza nie przemawia do mnie, styl, język to zupełnie nie moja bajka. W moim odczuciu Schmitt wykorzystuje uczucia czytelnika, wysługuje się piękną historią, trzeba jednak dać coś od siebie, a ja niczego tam nie znajduję... Znam jednak mnóstwo osób, które są wręcz oczarowane jego twórczości a ja to jak najbardziej szanuję i podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie wiem.. W takim razie raczej sobie odpuszczę,chociaż spodziewałam się po niej czegoś lepszego;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No to już wiadomo czym sobie w ogóle nie zawracać głowy;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię romanse, ale tego nie kojarzę. Jeśli go przeczytałam, to musiał wywrzeć na mnie aż takie słabe wrażenie :) A jeśli nie, to już nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Romansom historycznym mówię nie- mam do nich awersję od czasów "Marzeń z gwiezdnego pyłu", tyle że tam akcja działa się w średniowieczu. Litości, komu się chce czytać opisy nauki walki mieczem wymieszane z utyskiwaniem bohatera na temat swoich słabych możliwości?! W każdym razie "Florenckie lato" sobie na razie odpuszczę ;).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka "rozciągnięta",ale podobała mi się :)

    OdpowiedzUsuń