wtorek, 14 czerwca 2011

"Karuzela uczuć" Jodi Picoult


Przyznam się, że zanim zabrałam się za zgłębianie twórczości pani Jodi Picoult jej czytelnicy wydawali mi się trochę jak dobrze zorganizowana sekta (bez urazy, oczywiście :)). 
Mnóstwo dobrych recenzji, zachęty, a sama postać Jodi Picoult w Internecie jest przystrojona w tak bardzo robiący wrażenie blichtr, że życzę polskim pisarzom choćby namiastki popularności oraz promocji, jaką posiada ta właśnie autorka.

Po przeczytaniu tej książki dochodzę do wniosku, że po prostu na to zasłużyła.
Świetna historia, perfekcyjnie rozpisana,dynamiczna narracja, grająca na skrajnych emocjach czytelnika.

Emily i Chris są ze sobą od zawsze. Poznali się kiedy Emily miała za sobą zaledwie kilkadziesiąt minut życia i od tamtego momentu praktycznie się nie rozstawali.
Wspólnie przeżywali pierwsze obtłuczone kolana, szlabany, i ... pierwszą miłość.
Przeżywali ją, ku uciesze przyjaźniących się ze sobą rodziców, którzy w swoich latoroślach pokładali ogromne nadzieje.

Wszystko jednak pęka jak bańka mydlana w momencie, w którym do ich uszu trafia szokująca informacja - Emily nie żyje, Chris jest w szpitalu. Samobójstwo. Morderstwo. 
W tym przypadku linia pomiędzy jednym słowem a drugim okazuje się być bardzo cienka...

Najlepszym aspektem tej książki jest narracja, która pokazuje nam tę sprawę  z wielu perspektyw, także czasowych.
Uświadamia czytelnikowi, jak symbiotycznym związkiem było uczucie, którym darzyli siebie nastolatkowie, co jest wynikiem długoletniego przyzwyczajenia, którego chcąc nie chcąc nauczyli ich rodzice. 
Chłopak, który dla swojej dziewczyny zrobi wszystko oraz dziewczyna, która nie ma do końca rozbudowanego poczucia własnej osobowości, bo nigdy nie istniała bez Chrisa.
Warto też wrócić uwagę na brawurowo rozpisany wątek sądowy w tej powieści - jeśli ktoś jest fanem amerykańskich sądów, znanych nam z filmów, w tej książce otrzyma to, co lubi najbardziej.
Krwawy proces i pytania lecące z prędkością karabinu maszynowego. 

Całość to pięćset stron naprawdę misternie uknutego planu, rozbierania na czynniki pierwsze ludzkiej psychiki i zachowań, dobrej powieści i tajemnicy, której rozwiązanie jest deserem całej historii. 
Tę książkę pochłania się po prostu błyskawicznie, z zapartym tchem. Wszystkim tym, którzy nie mają chwilowo wolnego czasu, serdecznie odradzam - wciąga niesamowicie!

Czy wiedzą państwo jak to jest - zaczął cicho Chris- kochać kogoś tak bardzo, że nie widzi się siebie bez tej osoby?Albo dotykać kogoś i czuć, że się wróciło do domu?-zacisnął palce w pieść i oparł ją na drugiej dłoni.-Nam nie chodziło o seks ani o popisywanie się się zdobyczą, jak to często bywa w tym wieku. Myśmy po prostu zostali dla siebie stworzeni.Niektórzy całe życie spędzają na poszukiwaniu tej drugiej połowy. Ja miałem to szczęście, że ona cały czas przy mnie była.








13 komentarzy:

  1. Picoult bardzo lubię, więc z pewnością sięgnę po tę lekturę. A recenzja jak zawsze intrygująca:). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jak na razie tylko jedną książkę Picoult ("Bez mojej zgody"), ale na tej jednej na pewno się nie skończy ;) Muszę wyposażyć się w więcej powieści tej pani ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Picoult ma lepsze i gorsze powieści ( jak każdy pisarz zresztą), ale ja bardzo lubię jej twórczość i tę książkę z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja należę do sekty ;)

    Czytałam większość powieści Picoult,na połce czeka "W naszym domu" i nie mogę się doczekać,kiedy przeczytam.
    W jej powieściach podoba mi się to,że dostajemy kompletny psychologiczny portret bohaterów a ich historie wciągają na całego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam jeszcze jakąś książkę Pani Picoult, a tą dodaję do swojej listy;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja długo wzbraniałam się przed tą panią, sama nie wiem dlaczego. Oczekiwałam raczej zwykłej, pospolitej obyczajówki. Teraz jednak widzę, że Autorka proponuje dużo więcej i coraz bardziej się przekonuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, ja również zastanawiam się ciągle nad tą fascynacją, gdzie nie spojrze Jodi Picoult, ale coś w tym musi być. Mam na liście do przeczytania jej książki, więc pewnie jak w końcu przeczytam, zrozumiem :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. ta pozycja wciąż przede mną. W najbliższej przyszłości jednak mam w planach "dziewiętnaście minut".
    Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Picoult pisze pięknie i niech tak zostanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam okazji przeczytać ani jednej książki Jodi Picoult, ale mam nadzieję, że to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak jak Sylissima - nie czytałam jeszcze książek pani Picoult (choć mówi się o nich w samych superlatywach) i wreszcie muszę zacząć. Kto wiem, może właśnie od Karuzeli?

    OdpowiedzUsuń
  12. :) Ja też zanim sięgnęłam po jej pozycję byłam przerażona.
    Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale muszę przyznać, że strasznie polubiłam jej styl :)

    OdpowiedzUsuń
  13. osobiście Picoult wielbię od dawna i wcale się tego nie wstydzę :)

    OdpowiedzUsuń