Od dość dawna krąży po mojej głowie wspomnienie powrotu do książek. Czytania ich po kilka, nawet kilkanaście razy, śmiania się z tych samych fragmentów i odkrywania ich wciąż na nowo.
Ostatnio pisałam o tym, że lubię, kiedy książka jest dopasowana do nastroju, a aktualnie jest jedna powieść, do której bardzo chętnie bym wróciła. Niedawno kupiłam ją w języku angielskim (zabójcza cena jednego złotego) i... od tamtej pory nie mogę przestać myśleć o tym, jak cudownie poprawiła mi humor wtedy, gdy czytałam ją po raz pierwszy, a było to prawie że na samym początku moich blogowych poczynań.
Uświadomiłam sobie, że podczas całego czytania związanego z blogiem, ani razu nie przeczytałam jakiejś książki po raz drugi. Nie wiem czy spowodowane to jest tym, że kiedy prowadzi się działalność blogową, ma się świadomość systematyczności, ale wiem jedno, musi się to zmienić. Brakuje mi wracania do książek i przede wszystkim, czasu na taką przyjemność. Choć, i tak mam do tego spory dystans, ponieważ wyznaję książkową zasadę, że nic na siłę. Nawet jeśli w jakiejś chwili nie mam ochoty czytać to do niczego się nie zmuszam, a chyba każdy, nawet najbardziej zaczytany mol książkowy ma i takie chwile.
Jak oceniacie swoje powroty do książek? Czy też zauważyliście podobną tendencję do mojej? Czy zdarzyło Wam się pisać jeszcze jedną recenzję książki, którą wcześniej czytaliście?
PS. Ach, nie myślcie sobie, że jeden labrador wystarczy do zawojowania mojego kociego serca. Należy ono do jednego mężczyzny, obecnego na tym zdjęciu! :D
Lubię czasem wrócić do jakieś ksiązki ale nie za często.
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o mnie, to jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się wrócić do jakiejś książki dlatego, że tak bardzo mnie urzekła :) zdarza mi się wracać do książek dopiero od czasu prowadzenia bloga recenzenckiego... :) i są to książki, które pamiętam jako "ciekawe" lecz nic konkretniej, bo czytałam je jakieś 13 lat temu :)
OdpowiedzUsuńA to mnie zdziwiłaś, myślałam, że to powszechny obyczaj :))
UsuńJa planuję wrócić do pewnej serii. Na razie zamierzam się i zamierzam, ale oby tego lata się udało. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie było podobnie, wiesz? Na początku przygody z blogowaniem nie raz pojawiła się chęć przeczytanie czegoś po raz kolejny, ale zawsze zbywałam ją tłumaczeniami w stylu: "nie będę miała o czym napisać, a przecież nikt nie zechce zagłębiać po raz kolejny w podobne wynurzenia". Na szczęście przeszło mi :) i bardzo się zdystansowałam.
OdpowiedzUsuńA wczoraj właśnie skończyłam czytać po raz trzeci już "On the road" i wiem, że mogłabym o niej zapisać drukiem jeszcze setki stron! A literackie powroty są piękne i niosą wciąż nowe emocje :).
Bloga prowadzę stosunkowo krótko, więc w tym czasie do żadnej z książek jeszcze nie powróciłam. Ale na ogół do ulubionych tytułów cofam się i to często, a niektóre czytałam nawet po 3-4 razy :D
OdpowiedzUsuńA ja wracam regularnie do "Mistrza i Małgorzaty", "Dumy i uprzedzenia" oraz "Perswazji" Jane Austen, a także "Tajemniczego Ogrodu", "Ani z Zielonego Wzgórza", Jeżycjady Musierowicz i pewnie jeszcze kilka takich pozycji by się znalazło:) To są książki, które wręcz ubóstwiam i nie wyobrażam sobie nie znaleźć czasu by do nich wrócić, choć przyznaję, że odkąd prowadzę bloga takie powroty zdarzają mi się znacznie rzadziej. Wcześniej na moich półkach nie zalegało tyle smakowitych, nieprzeczytanych jeszcze książek, teraz natomiast szkoda mi nie czytać nowości i dlatego te moje powroty do ukochanych książek zdarzają się nieczęsto... Ale wracam i wracać będę:P
OdpowiedzUsuńmi wracanie do książek zdarza się rzadko, a w ciągu ostatnich dwóch lat w ogóle, na ten moment nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest książka do której chciałbym wrócić. Co do pisania dwukrotnie na temat tej samej książki, jest to możliwe, ba nawet bardzo rowijające, pozwala spojrzeć na nią jeszcze raz, jednak jedną i druga recenzję musiałoby dzielić minimum pół roku, jak nie więcej :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://mieedzykartkami.blogspot.com/
pozdrawiam
Wracałam i wracam do książek, które kiedyś dawno a nawet nie tak dawno czytałam.Lubie powroty i właśnie dlatego kupiłam sobie"Czarnoksiężnika "Barreta, który kiedys mnie zachwycił.
OdpowiedzUsuńRzadko wracam do już raz przeczytanych książek, ostatnio po raz drugi przeczytałam 'Kwiaty na poddaszu' po kilkunastu latach wróciłam do tej historii, a to za sprawą głośnego wznowienia tejże książki :)
OdpowiedzUsuńCałkiem inaczej ją odebrałam, jak widać z wiekiem zmienia się postrzeganie świata ;)
A co do 'Marleya...' to tak, myślę, że akurat do tej pozycji z chęcią bym wróciła, wzruszyła mnie historia tego niesfornego psiaka.
Nigdy jeszcze nie wróciłam do raz przeczytanej książki.Mam swoje ulubione, które stoją na honorowej półce, wiem dlaczego je lubię i pamiętam doskonale o czym są. Dlatego nie wracam. Chociaż ostatnio pomyślałam, żeby wrócić do "Stu lat samotności" Marqueza. Koleżanka mnie o nią zapytała i zdałam sobie sprawę, że całkiem inaczej ja pamiętam i nie wszystkie wątki potrafię odtworzyć. To może wrócę?
OdpowiedzUsuńLubię czasem wrócić do jakiejś książki,zwłaszcza dotakiej do której mam sentyment, choć to zdarza się rzadko.
OdpowiedzUsuńJa wracam do jakiś ksiazek. Do niektórych mam sentyment... :)
OdpowiedzUsuńLabrador jest prześliczny, miałam takiego <3
OdpowiedzUsuńNienawidzę wracać do książki drugi raz. Przy drugim podejściu traci swoją magię.
Ja też od jakiegoś czasu nie wracam do książek, chociaż bardzo mi tego brakuje. Jednak nowości i książki z biblioteki są na pierwszym miejscu. Czasami bym wzięła jakąś książkę z półki, jednak nie miałabym kiedy jej przeczytać...
OdpowiedzUsuńJa właśnie teraz, gdy sama prowadzę bloga zaczęłam planować powtórkę niektórych książek, choćby Cienia Wiatru bo i jak czytać kontynuację gdy tyle faktów z głowy wywiało... ;-)
OdpowiedzUsuńdla mnie ciekawe jest to, że "Cień wiatru" miał swoją magię nie za pierwszym a za drugim przeczytaniem. Czasami wracam po to, by w lekturze się pełniej rozsmakować, bo za pierwszym razem na ogół jest się tak ciekawym, że zbyt szybko się czyta. Za drugim to co innego.
OdpowiedzUsuńKiedyś wracałam do książek często, ale teraz szkoda mi już czasu. Mam na półce te, których pozbyć się nie chcę. Może kiedyś?
OdpowiedzUsuńJa niestety nie wracam raczej do raz przeczytanych książek, chociaż często miewam na to ochotę. Przede wszystkim dlatego, że brak mi czasu. Dodatkowo wciąż rośnie lista książek, których jeszcze nie czytałam, a chcę przeczytać. Gdybym wracała do tych już przeczytanych, to pewnie kosztem wielu innych, nowych. A wtedy mogłabym przegapić kolejną perełkę zupełnie niechcący... :) Niemniej są takie książki, które często wspominam... :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLubię gdy książka wstrząśnie mną ten jeden raz. Za drugim razem ulubiona książka raczej mnie rozczarowuje, bo już ją znam, znam uczucia jakie we mnie wywoła. No ale z drugiej strony, smutno było by gdyby miała być tylko ozdobą półki, kiedyś trzeba będzie te wszystkie strony "poodkurzać".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam