niedziela, 24 lipca 2011

Krzysztof Sengorz, "Sen życia"

Przyznam się, że niezmiernie ucieszyłam się na wiadomość, że wydawnictwo Radwan jest zainteresowane współpracą ze mną. Choć, cieszę się z każdej współpracy z wydawnictwem, muszę przyznać, że to mnie bardzo zaintrygowało. 
Ich oferta wydaje mi się bardzo undergroundowa (wybaczcie za to brutalne zapożyczenie) i... odważna. Wchodzę w to! (A najbardziej zrobiła na mnie wrażenie cena przesyłki za jedną książkę - 2,49 zł. Lubię to!)




Wydaje mi się, że debiutami literackimi jest tak jak z czekoladkami, o których mówił Forrest Gump - nigdy nie wiesz, na co trafisz.
Ma to swoje dwie strony, z jednej - kiedy widzę książkę, a o jej autorze moje uszy nigdy nie słyszały, jestem zaintrygowana. A z drugiej strony, bardzo kiepsko znoszę rozczarowanie, w momencie, gdy ta książka wydaje mi się opisana przez tego autora nad wyrost.

Główny bohater, Piotr to mąż i ojciec. Jednak, gdy potrąca go samochód, jego myśli bynajmniej nie są skierowane w stronę rodzinnych pieleszy, a w stronę rozmyślań na tematy typowo finansowe.
Dostaje szansę od Boga na spotkanie z Aniołem. Aniołem, którzy pokaże mu kilka aspektów Jego życia (czyżby "Opowieść wigilijna?"), wytłumaczy trudne kwestie, z którymi borykamy się każdego dnia.
Większość tej książki stanowią filozoficzne rozmowy, które odbywały się pomiędzy Aniołem a Piotrem. Nasz bohater ma mnóstwo pytań i wątpliwości, ale z czasem zaczyna dostrzegać mądrość  swojego rozmówcy.

Gdybym miała określić tę książkę jednym epitetem, napisałabym, że jest to książka przegadana.
Ot, kilka utartych frazesów, inspiracja religijna i .. mamy "Sen życia".
Jeśli to ma być sen, to dla mnie jest to koszmar.
Wynudziła mnie ta książka potwornie i nie dowiedziałam się niczego nowego.
Wszystko to, co zostało w tej książce napisane to po prostu filozofia religijna, która komuś, kto orientuje się w takich poglądach, nie jest potrzebna. To już było. 
Komu miało otworzyć oczy, temu otworzyło, nie widzę sensu ubierania czegoś takiego w bardzo długi i mozolny do przebrnięcia dialog. 

Po skonfrontowaniu opisu książki z jej zawartością stwierdzam, że autor chyba potraktował ten debiut jak rodzice czasami traktują swojego jedynaka. Rozpieszczają i wszystkim dookoła mówią, że to najwspanialsze dziecko na świecie.
Jeśli ktoś chce zmieniać moje życie książką to chyba potrzebuję czegoś więcej, jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. 
Szkoda, zapowiadało się ciekawie.


Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Radwan, zapraszam Was na ich stronę, nie zrażajcie się tą recenzją, debiuty to naprawdę ciekawe zagadnienie. :)

PS. Jak pewnie zauważyliście, z mojego bloga zniknął banner wydawnictwa Otwarte. Czy Wy też otrzymaliście umowę od wydawnictwa? Bo ja dokładnie przeczytałam warunki współpracy i stwierdziłam, że albo ktoś robi sobie ze mnie żarty albo (o, zgrozo)niewolnictwo powróciło.
Czekam na Wasze opinie :)  

20 komentarzy:

  1. Pierwsze słysze o umowie, cóż tam takiego nawypisywali??

    OdpowiedzUsuń
  2. O wydawnictwie Radwan nie słyszałam, dlatego chętnie zapoznam się z ich ofertą. Jednak po tę książkę nie sięgnę.

    co do wydawnictwa Otwartego to zaproponowano mi współpracę i przesłano umowę. Dla mnie warunki tej umowy są absolutnie nie do zaakceptowania. Ciekawe czy znajdą się chętni na takie warunki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też dostałam umowę od Wydawnictwa Otwarte i tych warunkach współpracy. Rzeczywiście szukają chyba naiwniaków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę skoro odradzasz, przynajmniej na jakiś czas sobie odpuszczę. A co do umowy, to mi się wydaje, że chodzi im o nowych blogerów a nie już z nimi współpracujących. Ja w każdym razie umowy NIE podpisałam:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja wydawnictwo Radwan poznałam dzięki autorce książki Ewy Bauer i wiem, że wydają całkiem interesujące książki, mimo, że większości debiuty. co do wyd. Otwartego, ja na szczęście z nimi nie współpracuje, ale ciekawa jestem jakie warunki dali wam , że ciężko zaakceptować?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również nie mam zamiaru podpisywać tej umowy, to chyba jakiś dowcip!
    A recenzja interesująca - po książkę raczej nie sięgnę, ale miło się czytało Twoja opinię.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasandro - z wydawnictwem Otwarte współpracuję od dawna, nie jestem nowa.


    Izuś (oraz wszyscy ci, którzy nie dostali tej umowy) - jest w niej dokładnie określone, ile książek masz przeczytać, w tym ebooki.Jest tego naprawdę sporo. Ponadto, masz dokładnie wypisane serwisy (jest ich sporo), na których recenzje mają się ukazać, dla mnie jest to bez sensu bo np. Empik nie przyjmuje dłuższych recenzji niż ileś tam znaków, a ja swoich recenzji skrócać nie będę. Katastrofa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Domi- nie zapominaj, że musisz jeszcze udzielać się na jakimś tam serwisie z ebookami (i tutaj też dokładnie rozpisali z jaką częstotliwością :)). Również dostałam propozycję współpracy od Otwartego- po przeczytaniu warunków moją jedyną reakcją był głośny śmiech ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki na pewno nie przeczytam - wszelkie filozoficzne dywagacje mnie odrzucają

    OdpowiedzUsuń
  10. W życiu nie przeczytam książki. Filozoficzne gadki sprawiają niestety, że usypiam na miejscu, pewnie dlatego nie przepadam za panem Coelho. Mogę dodać, że jestem w szoku co do wydawnictwa Otwartego. Co prawda nie współpracowałam z nim, ale pamiętam jak wysyłałyśmy do niego z koleżankami pytania i prośby o wydanie pewnych książek, i zawsze odpowiedzi były miłe, w większości pozytywne, nigdy nie zostałyśmy zignorowane. Chyba miałam zły obraz na temat tego wydawnictwa, warunki tej umowy brzmią tak strasznie, że chyba tylko ostatni desperat by je przyjął. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Też dostałam taką umowę. Nie, dziękuję.

    Lubię filozofię i trudne tematy, ale z tego, co piszesz, to raczej pseudofilozofia. Bo filozofia otwiera na nowe, zmienia i odkrywa nieznane.
    A powielanie wytartych schematów nie wzbogaca.

    Także dziękuję.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyny kompromitujecie się krytycznym stosunkiem do nie przeczytanej książki.!
    „Domi” (-jestem autorem tej książki-) - kasowaniem pozytywnych opinii o książce "Sen Życia" bez wątpienia pisujesz sobie złą opinię -Twoja recenzja funkcjonuje w Internecie…
    „Domi” z całym szacunkiem ale zapewne recenzowanie takiej książki nie leżało w Twoich kompetencjach - tak bywa – i jest to ewidentna WINA WYDAWCY (ta książka jest specyficzną pozycją, nie łatwą, kierowaną do innego typu czytelnika (proszę nie zrozum mnie źle)- NIE MOŻNA PROSIĆ O RECĘZJĘ KSIĄZKI RELIGIJNEJ KOGOŚ KTO SPECJALIZUJE SIĘ NP. W POEZJII....
    Już wyraziłem swoje niezadowolenie wobec swojego wydawcy, który przesłał do recenzji książkę na "chybił trafił" (i również tego nie zrozum opatrznie)
    Szanuję Twoje zdanie, lecz sądzę, że zapewne nie specjalizujesz się w książkach religijnych, traktujących o sprawach ostatecznych... (ja również w tak młodym wieku nie interesowałem się książkami religijnymi)
    Niestety mój wydawca popełnił błąd za który ja płacę i to jeszcze przed rozpoczęciem promocji swojej książki!... - gdyż dzwonią (piszą) do mnie moi znajomi i nie tylko znajomi, informując mnie o Twojej krytycznej opinii – krytykując właśnie ją samą...(nie zacytuję ich opinii o Tobie) Niestety nie daje mi to „spokoju” (chociaż mi osobiście Twoja opinia - chociaż mało przyjemna - nie przeszkadza) – Naprawdę otrzymuję zbyt wiele wręcz przeciwnych sygnałów od zbyt wielu czytelników… (Daj książkę do przeczytania swoim dziadkom, lub rodzicom i sama posłuchaj co powiedzą…)
    Przemyśl więc to wszystko…
    Jeśli masz pytania napisz na adres; ksengorz@interia.pl chętnie odpowiem, - Poza tym, mieszkamy blisko siebie i gdybyś chciała porozmawiać o książce zaproszę Cię na jedno ze spotkań autorskich
    Z wyrazami szacunku
    Krzysztof Sengorz

    OdpowiedzUsuń
  14. Domi, wybacz! - to połączenie poezji i religii (powyżej) to czysty przypadek - kontekst mógł wypaść nie tak… jednak nie było to zamierzone. Dopiero teraz (po napisaniu powyższewgo) wszedłem na twój profil i przeczytałem że uwielbiasz poezję… - zresztą ja również
    Powodzenia we Wrocławiu
    Krzysztof Sengorz

    OdpowiedzUsuń
  15. Autorze - nie muszę umieć piec chleba by wiedzieć czy dobrze smakuje.
    Jeśli Domi książka nie pasuje to NIE PASUJE i nie dlatego,że jest ograniczona w swoim myśleniu czy też NIEODPOWIEDNIA.
    Proszę dołączyć etykietę do książki z informacją jaki typ osobowości, o jakich zainteresowaniach i poglądach może tę książkę przeczytać bo w innym wypadku zostanie "obgadany" przez Pańskich znajomych.

    OdpowiedzUsuń
  16. Balianno, doskonały komentarz! Wyraziłaś dokładnie to, co ja sama chciałabym napisać i przekazać :)

    Dodam jeszcze tylko, że wydaje mi się, iż kto jak kto, ale pisarz, autor tekstów na obojętnie jaki temat powinien przyzwyczaić się do krytyki i znosić ją co najmniej godnie. Atakowanie nawet najbardziej zajadłych krytyków nie jest w dobrym guście i po prostu nie przystoi, nawet jeśli książka jest arcydziełem.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Padma napisała:
    Szanowny Pan Autor chyba nie rozumie pojęcia bloga. Otóż, Panie Autorze, blog jest zapisem subiektywnych opinii autora (w tym wypadku autorki) bloga, i jeśli jej się książka nie spodobała, to ma pełne prawo o tym napisać. Aby wyrazić własną opinię, nie trzeba innych kompetencji niż umiejętność czytania i myślenia. Jeśli boi się Pan opinii czytelników, to chyba należy przemyśleć wybór kariery... O książce się nie wypowiem, bo jej nie znam, ale nie czuję się zachęcona do lektury Pana znajomością ortografii...

    Wybacz, przez przypadek skasowałam Twój komentarz.
    Zgodnie z moim założeniem - usuwam komentarze anonimowe.

    OdpowiedzUsuń
  20. Napisałam na fecebooku, napiszę i tu:
    Jeśli gdzieś natknę się na te książkę to chyba się jednak skuszę na przeczytanie. Jakiś tam kurs filozoficzny odbyłam, więc chętnie porównam ją z tym czego mnie nauczyli. No i nikt nie wytknie mi, że nie znam się na prozie religijnej :D W końcu jakiś plus studiowania teologii :) Dyskusja wzbudziła we mnie ciekawość co też kryje się w tej książce... Czas pokarze czy lektura będzie bardziej nagrodą za dobre uczynki, czy pokutą za grzechy ;P

    W razie czego będę się zacięcie bronić :)

    OdpowiedzUsuń